Od pierwszej strony jedna wielka bomba. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Znakomity thriller. Pierwsza scena i wielka niespodzianka. Dosłownie idealna scena dla wszystkich fanów dobrych akcji. Pijany mężczyzna zabija swoją kobietę. Dwójka jej dzieci jest mocno przerażona. Gdy tylko uznają, że nastała cisza – schodzą na dół, żeby sprawdzić co się dzieje z ich mamą. Na dole znajdują jej ciało. Nie wyczuwają u niej pulsu. Sądzą, że ten drań zabił ich mamę. 16 letni syn dzwoni na policję i informuje o tym co się stało. Jego siostra zostaje z mamą. Nie może się uspokoić. Drew wie, że policja nic nie zrobi, bo konkubent ich matki jest zastępcą szeryfa. Postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Zabija damskiego boksera z jego własnej broni.
Co stanie się z tym rodzeństwem? Co stanie się z nieletnią osobą, która zabiła mundurowego? Dlaczego prędzej nie zrobiono nic, żeby uratować ich matkę? Gdyby prędzej zareagowano nie doszłoby do tak wielkiego dramatu. Znacie to zapewne z życia. Wielu tragedii można by uniknąć, gdyby tylko ktoś wcześniej zareagował.
Czy 16 letni Drew Gamble ujdzie z życiem? Grozi mu kara śmierci. Sławny i bardzo dobry adwokat Jake Brigance stanie w obronie chłopaka. Czy tym razem wybroni chłopaka? Sprawa wygląda beznadziejnie. Marne szanse na przeżycie.
W miasteczku Clanton w stanie Missisipi do zabójstwa dochodzi tylko raz na kilkadziesiąt lat. Dlatego ta sprawa jest tak ważna dla jego mieszkańców.
Znakomity thriller sądowy. Trzyma w napięciu od początku aż do końca. Nie byłam w stanie się od niego oderwać. Byłam przerażona początkową sceną. Poleciały mi łzy. Nienawidziłam Stuarta Kofera. Jak mógł pobić i „zabić” swoją kobietę. Najgorsze, że dużo ludzi wiedziało o jego pijaństwie i lekkiej ręce do bicia i nic z tym nie zrobiono. Dzięki niemu Drew i jego siostra Kiera przeżywali prawdziwe dramaty. O ich matce Josie już nawet nie wspomnę. Chyba miała szczęście do damskich bokserów. Przez całą książkę stresowałam się co będzie z tym chłopakiem.
Stuart Kofer – powinien bronić prawa a sam je łamał. Nigdy nie powinien zostać zastępcą szeryfa.
Josi pewnie według niektórych mogła zabrać dzieci i się wyprowadzić. Niestety nie zawsze jest tak łatwo jak się wydaje. Nie miała, dokąd pójść, dlatego pogodziła się z losem i mieszkała z tym draniem. Jej dzieci nie mogły patrzeć, jak Stuart poniewiera ich matkę. Co zrobilibyście na miejscu Drewa? Zabilibyście czy po raz kolejny czekalibyście aż stróże prawa coś zrobią? A może czekalibyście na to, żeby i was zabił? Moim zdaniem bardzo dobrze zrobił. Stanął w obronie siostry. Niestety za taki czyn również musiał ponieść konsekwencje. Jak myślicie: Czy zabójca zasługuje na to, by żyć?
Z tym pytaniem musiała się zmierzyć ława przysięgłych. Jak wygląda cały proces, w którym oskarżony jest małoletni możecie przekonać się czytając „Czas łaski”. Autor doskonale nam to przedstawia. Dzięki Grishamowi czułam się jakbym uczestniczyła w tym procesie.
Do teraz przeżywam tą książkę. Niby to jest fikcja literacka, ale podobne wydarzenia mają miejsce na całym świecie. Niektórzy stróże prawa myślą, że są bezkarni i że ich nie obowiązuje prawo. A w razie czego ich sprawę zamiecie się pod dywan. Przykre. Stróż prawa powinien świecić przykładem.
Jeżeli uwielbiacie pióro Johna Grishama to nie możecie przegapić tego tytułu. Dodatkowo książkę „Czas łaski” polecam wszystkim miłośnikom thrillerów sądowych. Nie zawiedziecie się.
Moim zdaniem to jest najlepsza książka Johna Grishama. Chętnie zobaczyłabym ją na dużym ekranie. Czytając tą powieść miałam dreszcze. Uwielbiam to uczucie.
Dodatkowo mogę pochwalić adwokata. Jake wykonał kawał solidnej roboty. Przekonajcie się jaką walkę stoczył, żeby perfekcyjnie wykonać swoją pracę.
Wielkie brawa dla Johna Grishama.
„Czas łaski” na długo pozostanie w mojej pamięci. Za jakiś czas ponownie po nią sięgnę.
Ta powieść trafi do mojej listy top 10 2021 r.