„Wróć do mnie” te słowa nie zawsze mogły być spełnioną obietnicą. Były jednak zawsze nadzieją, bo „najważniejsze to przeżyć”. Nie każdemu dane było wrócić z wojny do domu. Trójka głównych bohaterów Beata, Adam i Szymon przyjeżdżają do wsi pod Lwowem, by poznać historię swoich dziadków. Spotykają się z niezwykłą kobietą, Heleną, która zabiera ich w piękną ale i niebezpieczną podróż wspomnień do czasów swojej młodości i wojny. Czy główni bohaterowie w opowieści Heleny znajdą to, czego szukają i odpowiedzi na wszystkie swoje wewnętrzne rozterki? W mojej ocenie znaleźli więcej niż chcieli…
W opowieści „Wróć do mnie” autorka Małgorzata Mikos wykreśliła dwie ścieżki fabularne, pierwszą w roku 2011 jednocześnie wplatając rok 1939 i czasy II Wojny Światowej. Z niezwykłą empatią pokazuje kontekst wojny w relacjach w rodzinach, ze znajomymi i ludźmi wokół. Helena miała szczęście, przeżyła wojnę i opowiada swoje wspomnienia. Wojna zawsze i w każdym zakątku świata niesie ze sobą niepewność, strach, głód i biedę ale „mimo tego, co działo się na świecie, trzeba było żyć w miarę normalnie. A przynajmniej próbować tak długo, jak to było możliwe”. Niezwykle szczerze opowiadała o ludziach, w tym o przodkach Beaty, Adama i Szymona. Odkrywana przez głównych bohaterów prawda i wnioski, do których dochodzili nie zawsze była dla nich komfortowa i do zaakceptowania. Mamy naturalną zdolność do gloryfikowania naszych bliskich zmarłych i późniejsze odkrywanie faktów z przeszłości, „wyciąganie trupów z szafy” jest dla nas bolesne. Wielu z nas (i mnie także) nauczono, że o zmarłych powinniśmy mówić tylko dobrze, albo wcale, co jest nieuczciwe wobec nich, bo nikt z nas nie jest idealny. Jednakże „każdy powinien wiedzieć, skąd pochodzi. Wówczas łatwiej iść z podniesioną głową przez życie”. Helena przedstawiła świadectwo swojego życia: „Tak wiele mam wspomnień związanych z tymi terenami, tych dobrych i tych przykrych. Wicie, choć życie mnie nie oszczędzało, podobnie jak całego mojego pokolenia, jestem wdzięczna za wszystko, czego doświadczyłam, i za ludzi, których spotkałam na swojej drodze”.
Autorka Małgorzata Mikos nakreśliła wyraźny obraz kilku zagadnień a tło wojny wzmocniło i wydźwięk i mój odbiór. Ważni są ludzie, którymi się otaczamy i z którymi tworzymy relacje. Rodziny się nie wybiera, ale będąc dorosłymi mamy wpływ na kształt relacji z nimi albo dla swojego zdrowia psychicznego pewne zachowania musimy zaakceptować. Leczenie naturalne z pomocą ziół, kwiatów, które uprawiał lekarz Sawicki ma ogromną moc (ale tylko kiedy w to wierzysz). Odnalezienie swoich korzeni i poznanie tajemnic rodzinnych mimo iż będą bolesne, warto zaakceptować a to uchroni nas przed wielkim kryzysem psychicznym. Każdy wybór ma swoje konsekwencje. Przyjętą obietnicę od przyjaciela, choćby za najwyższą cenę, trzeba spełnić. Brawo dla Małgorzaty Mikos za pokazanie skutku psychicznego wojny - zespołu stresu pourazowego u powracających do domów mężczyzn i rodzin, które nie umiały sobie z tym poradzić. Niezwykła empatia w opisach tych przykładów.
Serdecznie polecam Wam powieść Małgorzaty Mikos „Wróć do mnie”. Niezwykle empatyczną, zachwycającą, przepełnioną emocjami opowieść o ludziach, którzy w czasach wojny zachowywali człowieczeństwo. O drodze do domu, do korzeni: „- Sawicki powtarzał, że aby czuć, kochać, mówić, wiedzieć, widzieć, działać czy żyć prawdziwie, najpierw trzeba odnaleźć samego siebie. Spojrzeć na własne odbicie i być dumnym z tego, kim się jest. Wówczas wszystko będzie toczyć po właściwych torach” oraz słowa Pani Heleny: „życie jest piękne – powiedziała w pewnym momencie Helena. - Nigdy o tym nie zapominajcie”. Magia dzieje się wokół nas, potrzeba tylko naszej uważności.
Jestem wdzięczna sobie, że sięgnęłam po tę powieść. Autorce, że swojemu pomysłowi nadała realny kształt w słowach. Wydawnictwu za jej wydanie i za egzemplarz do recenzji.