Kurt Vonnegut w tegoroczne wakacje niewątpliwie skradł moje czytelnicze serce. Nie był to jednak związek krótkotrwały i jednorazowy, który z biegiem czasu pozostawił wyłącznie przyjemne wspomnienia. Zaczęłam interesować się autorem oraz jego życiorysem, a po jego książki sięgam teraz z przeróżnymi oczekiwaniami i niemałą ciekawością. Jest to pisarz, który do tej pory za każdym razem poruszał mnie swoją prostotą, podejściem do świata, lekkim stylem i ciętym językiem, dzięki którym jego dzieła wręcz połykałam w całości już po pierwszym sięgnięciu. Zysk i S-ka na nowo wydaje utwory tegoż amerykańskiego pisarza, dlatego mogą one cieszyć czytelnika również swoimi minimalistycznymi i wpadającymi w oko okładkami, które idealnie oddają treść każdej z książek. Nawiązująca swym tytułem do ,,Fausta" Goethego ,,Matka noc" to moje kolejne, trzecie już spotkanie z twórczością Vonneguta i od razu przyznam się, że będę brnąć w tą znajomość dalej.
Howard W. Campbell jr. to człowiek, który skrywa w sobie ogrom przeróżnych osobowości. Choć urodził się w Ameryce, uważany jest przez zdecydowaną większość za zawziętego i bezwzględnego nazistę zajmującego się radiową propagandą. Mimo wszystko, w swoich płomiennych przemówieniach ukrywa zakodowane wiadomości skierowane do Amerykanów. Sam osobiście widzi w sobie apolitycznego bezpaństwowca, dla którego ważne są jedynie podstawowe życiowe wartości i jego ,,dwuosobowe państwo". Kim jednak Campbell tak naprawdę jest? Historię swojego całego życia opowiada już jako pisarz, gdy znajduje się w więzieniu i ma być za swoje wojenne poczynania i występki osądzany przed izraelskim wymiarem sprawiedliwości. Jednak gdy tylko dociera do niego, że jego życie może po tym wszystkim trwać dalej, jako rozwiązanie sytuacji widzi wyłącznie samobójczą śmierć. Ale czy jest może dla niego inne wyjście?
Kurt Vonnegut kolejny raz zachwycił mnie swym podejściem do życia oraz czarnym, dość gorzkim i pełnym absurdów humorem. W powieści ani na moment nie zabrakło satyry i prześmiewczego podejścia do poważnych tematów. Nie ukrywam, że z początku ciężko było mi wejść w klimat powieści (głównie dlatego, iż bardzo rzadko sięgam po książki osadzone fabularnie w czasach wojen światowych), jednak już po kilku pierwszych rozdziałach niesamowicie wciągnęłam się w historię i perypetie nietypowego protagonisty. Sam Campbell należy do postaci dość intrygujących i zapadających w pamięć, a jego walka z całym światem niejednokrotnie potrafi wzruszyć i pokazać prawdziwą ludzką naturę. Nawet jeśli jest to przedstawione w raczej krzywym zwierciadle, a sama historia nie należy do szczególnie rozwiniętych, jeśli chodzi o ogólną psychikę bohaterów.
Mnie historia bardzo wzruszyła, nawet jeśli swoim stylem należała do stosunkowo dość suchych i momentami wręcz drewnianych. Miała ona aczkolwiek dzięki temu swój niepowtarzalny i specyficzny urok, a całokształt ponownie pokazał mi, że Kurt Vonnegut to autor dziwaczny, lecz jedyny w swoim rodzaju. Poruszył temat bardzo trudny, jednak zrobił to z taką gracją oraz charakterystyczną dla siebie manierą, że nie potrafiłam się od ,,Matki noc" oderwać, a moje serce ponownie skradło wiele motywów oraz irracjonalnych wydarzeń i bohaterów. Za minus uważam tylko to, że była to przygoda tak krótka. Zdążyłam polubić się ze specyficznym, czasem wręcz apatycznym głównym bohaterem i zżyć się z jego podróżą przez całe, dość moralnie wątpliwe życie.
Reasumując, Vonnegut ponownie pokazał, że jest autorem wybitnym, potrafiącym przekazać wiele ważnych wartości w prostej i pełnej niecodziennych absurdów historii. ,,Matka noc" ma niepowtarzalny klimat, a fabuła i postać Howarda W. Campbell jr. powodują, że nie można się od niej oderwać. Jest to wzruszająca opowieść o osobie, która powoli zaczęła tracić wszystko, co kochała, a także niejednokrotnie działającej wbrew sobie, choć starającej się zarazem wszystko na swój sposób zrozumieć. Zdecydowanie polecam każdemu, kto twórczość Vonneguta zna i lubi, a także tym, którzy mają ją dopiero przed sobą. To naprawdę intrygująca słodko-gorzka satyra na wojnę i otaczający nas świat.