Bardzo cieszy mnie fakt, że wydawnictwa coraz częściej wznawiają powieści, które przez lata mogły odejść w zapomnienie. Czasem okazuje się, że wcześniejsze wydania są już niedostępne, a wtedy takie wznowienia – szczególnie w nowych, pięknych okładkach, które przyciągają wzrok – sprawiają mi podwójną radość. Dlatego z ogromnym entuzjazmem przyjęłam wiadomość, że Wydawnictwo Skarpa Warszawska postanowiło wznowić cykl 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑎. Słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii, ale kiedy chciałam sięgnąć po pierwszą część, okazało się, że jest praktycznie nie do zdobycia. Teraz będę mogła nadrobić zaległości, a przy okazji cieszyć oczy nowym, starannie przygotowanym wydaniem.
Ida Żmiejewska już wcześniej zdobyła moje serce cyklem 𝑍𝑎𝑤𝑖𝑒𝑟𝑢𝑐ℎ𝑎, w którym z niezwykłą dbałością o szczegóły historyczne z okresu pierwszej wojny światowej, opowiada historię sióstr Kellerówien. Ich życie zmienia się diametralnie po bankructwie i nagłej śmierci ojca, bogatego fabrykanta, zmuszając je do podejmowania trudnych decyzji, których wcześniej nawet sobie nie wyobrażały.
Natomiast akcja 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑖 przeniosła mnie do roku 1885. Pewnej listopadowej nocy w miejskim burdelu zostaje zamordowany znany adwokat. Wkrótce wychodzi na jaw, że jego rodzina została bez grosza przy duszy, ponieważ tuż przed śmiercią denat wypłacił z banku cały kapitał, a los ogromnej fortuny pozostaje zagadką. Śledztwo prowadzi młody rosyjski policjant, który dopiero kilka dni wcześniej przybył do Warszawy z Petersburga, wspólnie z miejscowym sędzią śledczym.
Tajemnicza zbrodnia, zaginione pieniądze i mroczna atmosfera XIX-wiecznej Warszawy sprawiły, że Warszawianka okazała się pasjonującą opowieścią, od której nie mogłam się oderwać.
Leontyna Rapacka to panna z dobrego domu, córka szanowanego adwokata i narzeczona Ignacego – socjalisty, który oczekuje w Cytadeli na proces. W sądzie miał go bronić jej ojciec, jednak zanim do tego doszło, adwokat Rapacki ginie od kuli nieznanego sprawcy. Tragedia ta owiana jest atmosferą skandalu, ponieważ morderstwo miało miejsce w miejskim burdelu. Śledztwo w sprawie śmierci adwokata prowadzi młody rosyjski policjant Woronin, który od niedawna przebywa w Warszawie wraz z miejscowym sędzią.
Policjantowi bardzo zależy na odkryciu sprawcy, choć zdaje sobie sprawę, że stąpa po cienkim lodzie. Wydaje mu się, że w sprawę zamieszana jest rosyjska żandarmeria, a ponadto jego serce zaczyna bić szybciej na widok córki zamordowanego adwokata. Woronin rozumie, że jego narodowość dyskwalifikuje go w ubieganiu się o rękę dziewczyny. Rosjanie są znienawidzeni przez Polaków i nawet gdyby Leontyna odwzajemniała jego uczucia, nie zechciałaby go. Polka nie zdradzi ojczyzny ani wiary, a jeśli zdecydowałaby się na taki krok, spotkałby ją społeczny ostracyzm. Straciłaby rodzinę, przyjaciół i dobre imię. W Warszawie toczy się wojna, a on i Leontyna stoją po przeciwnych stronach barykady. Woronin nie może się z tym pogodzić, w jego sercu rodzi się bunt. Postanawia za wszelką cenę odnaleźć mordercę jej ojca i odzyskać utracony majątek. Czy młodemu policjantowi, który nie zna realiów Warszawy, uda się rozwiązać śledztwo w sprawie śmierci znanego adwokata?
Sprawa morderstwa Rapackiego wciąż pozostaje niewyjaśniona – im więcej pojawia się śladów, tym bardziej staje się ona zagmatwana i tajemnicza. Woronin czuje, że odkrycie sprawcy może zakończyć się dla niego katastrofą, jednak z powodu Leontyny nie zamierza rezygnować ze śledztwa. Tymczasem kuzyn Leontyny, Janusz Burzyński, roszczący sobie prawo do ręki dziewczyny, postanawia raz na zawsze pozbyć się rywala, wyzywając go na pojedynek. Scena pojedynku została opisana w tak porywający sposób, że aż zapierała dech w piersiach. To jedna z najbardziej emocjonujących chwil w całej książce.
Akcja 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑖 toczy się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy sytuacja polityczna oraz stosunki polsko-rosyjskie były szczególnie napięte. Autorka mistrzowsko łączy wątki polityczne, społeczne i kryminalne z obyczajowymi, tworząc wciągający kryminał w klimacie retro. Żaden z bohaterów nie jest całkowicie czarny ani biały – każdy skrywa swoje mroczne tajemnice. W czasach, gdy podejmowanie decyzji zgodnie z własnym sercem było rzadkością, na pierwszy plan wysuwała się poprawność – zarówno w kwestiach politycznych, jak i osobistych. Małżeństwo miało wynikać z rozsądku, a zaangażowanie w politykę było dopuszczalne tylko wtedy, gdy zgadzało się z oficjalną linią władzy.
𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑎 to doskonale napisana powieść osadzona w historycznych realiach, wzbogacona o wątek kryminalny. Ida Żmiejewska świetnie oddaje atmosferę XIX-wiecznej Warszawy, prezentując nastroje panujące w ówczesnej stolicy oraz codzienne zwyczaje jej mieszkańców. Powieść opowiedziana jest z punktu widzenia kilku bohaterów, dzięki czemu mogłam lepiej zrozumieć różne aspekty tej historii oraz poznać całą galerię ciekawych, doskonale wykreowanych postaci, które wspaniale ubarwiły fabułę, sprawiając, że staje się ona jeszcze bardziej wciągająca.
Ida Żmiejewska kolejny raz udowodniła, że ma talent do tworzenia wielowymiarowych postaci, które, choć są niejednoznaczne, to w większości sympatyczne, a każdej z nich można kibicować na swój sposób. Autorka posługuje się lekkim, ale zarazem pięknym stylem, który zachwycił mnie od samego początku. Fabuła jest klarowna, pozbawiona zbędnych ozdobników, co sprawiło, że przez tę historię płynęłam z ogromną przyjemnością. Ida Żmiejewska umiejętnie i niespiesznie budowała napięcie, nie pozwalając mi jednak na nudę. W narracji czuć doskonałą równowagę między dbałością o detale historyczne a emocjonalnym ładunkiem, który był dla mnie odczuwalny w każdym zdaniu. Klimat dziewiętnastowiecznej Warszawy nadał całości wyjątkowy charakter. Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejny tom, zwłaszcza że nie wszystkie wątki znalazły swoje zakończenie.
𝐵𝑜 𝑗𝑎𝑘 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡𝑎, 𝑎 𝑧𝑤ł𝑎𝑠𝑧𝑐𝑧𝑎 𝑃𝑜𝑙𝑘𝑎, 𝑝𝑜𝑠𝑡𝑎𝑛𝑜𝑤𝑖 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜ś𝑤𝑖ę𝑐𝑖ć, 𝑛𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑚𝑜ż𝑒!