Mam szczęście do książek perełek, odpowiednich, szytych na miarę. Aktualnych do tego, co przeżywam. Tak też było i tym razem, bo przeglądając katalog biblioteczny z nowościami książkowymi trafiłam na ten tytuł. Wierzę, że nie przypadkowo.
Powiedzmy sobie szczerze temat książki do łatwych, przyjemnych. nie należy, bo materia lekka nie jest. Przy imieninowym cieście, niedzielnej herbacie nie poruszamy raczej tematu samotności, czy tym bardziej żałoby. Tego unikamy, jak ognia. Dlatego potrzebne jest mądre wsparcie w postaci dobrej książki.
Co w niej znajdziemy konkretnie ? Pierwsza cześć to spojrzenie na temat samotności z perspektywy biologicznej, społecznej, także strachu przed nią. Dla wielu osób wciąż jeszcze perspektywa spędzenia życia w pojedynkę to niemal dopust boży. Druga część to dość, jak na razie mało spotykane spojrzenie na samotność. Jako źródło siły i światła, czasu, szansy na rozwój swojego hobby. I to, co najważniejsze na pobycie we własnym towarzystwie.
"Byłam sama. moją jedyna i najważniejszą towarzyszką była ona- cisza. Jak ja kochałam tę ciszę! Tak szczelną i pustą, a jednocześnie tak otulającą i pełną. Uwielbiłam ją. I właśnie w tej jednej chwili poczułam się szczęśliwa" s.138.
Są takie zdania, które bardzo trafnie oddają nastrój, czy może raczej stan ducha. I tak też jest z tym zdaniem powyżej, bo bardzo oddaje to, co często czuje, A właściwie potrzebuje, jak ryba powietrza. Muszę, bo inaczej się uduszę, tak po prostu.
Najbardziej ważna przynajmniej dla mnie okazała się ostania trzecia cześć. Dostaniemy tutaj kilka bezcennych informacji. czy komunikatów, recept, ale nie gotowych, jak mamy żyć. Są to recepty, z których możemy skorzystać bądź nie, my dokonujemy wyboru. A tymi komunikatami są: bycie samym to nie jest powód do wstydu, dobrze traktować siebie, przejść i prawidłowo zakończyć proces żałoby (to chyba najtrudniejsze fragment), potęga pisania -nomen omen. Właśnie teraz, kiedy na czas Wielkiego Postu postanowiłam na blogu zostawić tylko recenzje książek. I zastanowić się nad tym, co ma na nim być, oprócz nich. Konkretnie. I czy jego pisanie ma sens. Pochylając się nad tematem żałoby Autorka nie udziela złotych rad. Unika też postawy mentorki, która daje sobie prawo do mówienia, co wtedy człowiek powinien zrobić? Jak żyć? A doradców, wtedy jest mnóstwo i każdy, wie najlepiej. A prawda jest prosta: to nasze życie, nasze decyzje i za nie odpowiedzialność. Mamy prawo czuć to, co czujemy. I budzi się we mnie sprzeciw na tekst nie mów tak! Niby dlaczego? Jesteś/ byłaś na moim miejscu? Nie? To może zamilcz, zwyczajnie. Jeśli byłaś powstrzymasz się od złotych rad.
Książka, chociaż trudna zdecydowanie warta polecenia.