Między posiłkami. Apetyt na Paryż recenzja

O pont-l'évêque i innych szaleństwach

Autor: @maslowskimarcinn ·1 minuta
około 23 godziny temu
Skomentuj
6 Polubień
Smakowita, powiedziałabym nawet, że wykwintna miejscami, choć nie pozbawiona rubasznej swawoli opowieść A.J.Lieblinga o miejscach i ludziach. Jak to najczęściej bywa w takich wypadkach człek ma ochotę rzucić wszystko w diabły i jechać „w teren”, by smakować, obwąchiwać i obserwować kuchenno-artystyczno-restauracyjne życie de Paris. Bo przekrój przez lata trzydzieste aż po pięćdziesiąte to w powiastce autora jakiś okres magiczny – jakby dla Lieblinga wojna i wszelkie zawieje historii nie wpadły w talerze, do garnków i wszelakich les pots.
Nie dziwi więc, że nabrałem ochoty na flaczki duszone w cydrze, pstrąga na niebiesko, przepiórkę w liściach winogron (podaną w sosie z rodzynkami), pieczonego ortolana, zwyczajnie nadzwyczajną sałatkę ziemniaczaną z oliwą oraz, uwaga, pont-l'évêque. No, kto mi zabroni?
Błyskotliwy, prześmiewczy i nasycony anegdotkami „Apetyt na Paryż” to jak kąpiel w szampanie z kieliszkiem szampana w dłoni (nie jednym) – na początku buzujemy jak bąbelki, następuje euforia, zalewa nas fala gorąca, no a później lekki kac, zwłaszcza jeśli konsumpcję połączymy z nieco przestarzałymi (żeby nie powiedzieć niepolitycznymi) opiniami o kobietach (które autor ukochał miłością wyjątkową i nieco zjadliwą: „chcą, żeby je traktowano poważnie, jak pył radioaktywny”). Z buduarów przeskakujemy do restauracji, które już nie istnieją (w niektórych wypadkach całkiem słusznie), lekko zawianym krokiem przemierzamy ulice najpiękniejszego miasta na świecie i wypatrujemy blasku dochodzącego za zaciemnionych przed nalotami restauracyjnych witryn. Czas na deser, szklaneczkę czegoś mocniejszego, esencję smaku, finisz bukietów wybuchających na podniebieniu, doskonałe wykończenie, bonne nuit, messieurs!
Oczywiście stoliczne nasiadówy to okazja zawarcia nowych przyjaźni. Zadzierzgnięcia ich nawet. Można wówczas dowiedzieć się, że „sztuka zaczęła się od wzorków, które człowiek epoki lodowej rysował ciepłym moczem na śniegu”, co tłumaczy, dlaczego tak mało było dobrych malarek. Jeśli taki humor Wam odpowiada, a chcecie się przy tym nieco rozsmakować (takimi na przykład ślimakami w nocnikach) i uchachać, czytajcie Lieblinga. A jeśli zabraknie wam szczypty miłości, pamiętajcie, że Francuzi kochają się głową, podczas gdy my, „znaczy się cała reszta, trwamy przy narzędziach tradycyjnych”.
Bon appétit, mes amis!

Przekład: Anna Arno

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-02-17
× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Między posiłkami. Apetyt na Paryż
Między posiłkami. Apetyt na Paryż
Abbott Joseph Liebling
7/10
Seria: Wędrowiec

Koledzy z „New Yorkera” nieraz o świcie zastawali go w redakcyjnej łazience: rozebrany do pasa odprawiał poranne ablucje, po nocy stukania w maszynę. Wszystkiego ciekawy, fantastycznie oczytany, Liebl...

Komentarze
Między posiłkami. Apetyt na Paryż
Między posiłkami. Apetyt na Paryż
Abbott Joseph Liebling
7/10
Seria: Wędrowiec
Koledzy z „New Yorkera” nieraz o świcie zastawali go w redakcyjnej łazience: rozebrany do pasa odprawiał poranne ablucje, po nocy stukania w maszynę. Wszystkiego ciekawy, fantastycznie oczytany, Liebl...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @maslowskimarcinn

Zielone sari
"Jestem mężczyzną i niedługo umrę" czyli opowieść o wściekłości

Oto mężczyzna na łożu śmierci. Zdany na łaskę i niełaskę córki i wnuczki, zanurzony we własnej wściekłości jak w gorącej kąpieli – kocha nienawidzić, a nienawiść jest je...

Recenzja książki Zielone sari
Chwila wolności. Manuskrypt z Heiligenbergu
"Szczęśliwy ten, kto ma dach nad głową"

To było jak żeglowanie po oceanach spokojnie niespokojnych, a żeglarzem był autor-bohater, który wyrywa się z miejsc mu znanych i nieznanych i przemierza lądy pamięci, p...

Recenzja książki Chwila wolności. Manuskrypt z Heiligenbergu

Nowe recenzje

Tysiąc dni bez ciebie
Miłość jest trudna
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Luną Velevitką i Wydawnictwem White Raven* Debiutancka książka autorki, którą zdążyłam już dob...

Recenzja książki Tysiąc dni bez ciebie
Dziewczyna bez serca
Dziewuszka bez serduszka
@Malwi:

Jagoda Wochlik w "Dziewczynie bez serca" serwuje nam opowieść z potencjałem na emocjonalny rollercoaster, ale ostateczn...

Recenzja książki Dziewczyna bez serca
Katia
recenzja
@zaczytaj_ch...:

Katarina Ruszczow to kobieta, której życie zbudowane jest na fundamentach bólu, przymusu i nieczystych interesów. Od n...

Recenzja książki Katia
© 2007 - 2025 nakanapie.pl