Z czy kojarzą wam się Kresy?
Mnie ze spokojem i prawdziwie polskim klimatem.
Pamiętam jedną z opowieści, którą kiedyś słyszałam. „Pewien Niemiec przyjechał kiedyś na Kresy podczas wakacji i odtąd wracał tam co roku. Któregoś dnia mieszkaniec tejże wsi zadał mu banalne pytanie:
-Dlaczego pan akurat tutaj przyjeżdża? Wiem, że jest pięknie, jednak kilka lat z rzędu? W dodatku, za te pieniądze można spokojnie wybrać się do Egiptu czy Tajlandii…
-To miejsce – odparł cudzoziemiec – kojarzy mi się z dzieciństwem. Te chałupy, słupy telefoniczne… Tam gdzie mieszkam, tego praktycznie nie ma. Tutaj jakby czas się zatrzymał.”
I tak naprawdę jest. Spokojnie, jakbyśmy powracali do przeszłości.
W przeszłości bowiem, te ziemie należały do Polski. Tutaj urodził się nasz Wieszcz, tutaj akcje swoich książek umieścili najwięksi polscy pisarze, tutaj wszystko płynie spokojniej.
Chcielibyście to zobaczyć na własne oczy? Wsiądźcie razem ze mną do pociągu sprzed kilkudziesięciu lat.
Dwudziestolecie międzywojenne. Pewien poznański inżynier musi zostawić rodzinę i wyruszyć na Kresy, by tam zająć się pracą na kolei. Zwiedza całą wschodnią część Polski, a z każdego ciekawszego miejsca śle swej córce pocztówki z opisami dawnych wiosek, z miejscowymi legendami, pomnikami i świetnymi lekcjami patriotyzmu wplecionymi między wersy.
Do tych pocztówek i my mamy okazję zajrzeć. Od razu ciepło robi nam się na sercu, czytając piękne opowieści. Przynajmniej niektóre. Znajdziemy tutaj bowiem te potraktowane z geograficznego czy historycznego punktu widzenia, jak i chwytające za serce czytelnika, zapadające na długo w pamięci. Pocztówka opowiadająca o Orzeszkowej, Bojkach, dzwonnicy, Franciszku Karpińskim… Trochę ich było.
Pan inżynier jednak posługuje się niełatwym językiem. Polskim językiem. Teraz, gdy upraszczamy wszystko, ograniczamy ten wydaje się cięższy do przyswojenia. Jednak przyznam, że mi sprawiał on przyjemność. I spokojnie delektowałam się – po jednej pocztówce wieczorem. Jako uwieńczenie dnia. Czasem jednak miałam dość, czasem niektóre z pocztówek były nudne… Jak jednak wspomniałam, były też perełki.
Dlatego też czasem serce mi się krajało: panie Piotrze, trzeba było tak naukowo potraktować tę książkę? Niestety, zamiast pocztówki ułożyć chronologicznie, według daty, mam je ułożone geograficznie. Te z 1937 roku przeplatają się z tymi z 1939 i chociaż wszystkie poukładane są województwami, to mamy wrażenie nieładu, chaosu. I niektóre literówki… Przykro.
Nasza podróż jednak się skończyła. Pociąg stanął, kres Kresów. Czy szkoda? Po części. Jednak cały czas wiem, że będzie można wrócić. Jeszcze raz wsiąść do pociągu byle jakiego….