Kresy Wschodnie fascynują mnie już od dawna. To stamtąd, a konkretnie z Lwowa, pochodzi rodzina mojego dziadka, której jednak nigdy nie miałam okazji poznać. Śpiewność wschodniej odmiany języka polskiego pamiętam ze starych filmów i piosenek. Kresy… takie swojskie, a jednak obce. Niby osobne państwa, a wciąż mam wrażenie, że to cały czas Polska. Niemniej jednak przez ostatnie pół wieku oddaliły się od nas. Żyją własną historią i własnymi sprawami. A mimo to wciąż żal mi tych ziem, tych ludzi, tego kawałka ojczyzny za którym wzdychali Mickiewicz i Słowacki.
Urok wschodnich rubieży można teraz poznać dzięki przepięknie wydanemu albumowi „Pocztówki z Kresów przedwojennej Polski”. Ale ostrzegam, publikacja ta pachnie nostalgią i niesie ze sobą jakiś smutek za światem, który już nie wróci.
W latach trzydziestych XX wieku, nieznany czytelnikowi z imienia i nazwiska, poznański inżynier, pracownik Polskich Kolei Państwowych, zostaje oddelegowany przez zakład pracy do wschodniej części II Rzeczpospolitej. Mężczyzna zajmuje się nadzorowaniem prac mających na celu usprawnienie sieci torów kolejowych. Od samego początku wysyła do domu kartki z opisami swoich przygód. Adresatką pocztówek jest jego kilkunastoletnia córka Antoninka. Inżynier przemierza kresy wszerz i wzdłuż. Z każdego nowo odwiedzanego miasteczka wysyła do córki liściki, w których przedstawia to, co aktualnie widzi. Zdaje relacje z odbytych rozmów, przytacza liczne anegdotki, czy też miejscowe legendy, którymi dzielą się z nim mieszkańcy. I tak dowiadujemy się na przykład, że w Mokroćiu cztery razy do roku na cmentarzu odbywają się wspomnienia o zmarłych, takie jak te opisane przez Mickiewicza w „Dziadach”. W ogóle w relacjach ojca pełno jest nawiązań do literatury. Do Mickiewicza, Słowackiego, Orzeszkowej, Sienkiewicza…
Z przedstawionej korespondencji inżynier jawi się jako człowiek inteligentny, bardzo oczytany, świetnie znający historię Polski i zaangażowany patriotycznie. Do tego wyróżnia się talentem literackim. Język tych notatek jest wprost przepiękny. Niestety nikt już dzisiaj tak nie mówi! Każde słowo przepełnione jest jakimś liryzmem i magią. Sama konstrukcja zdań jest niesamowita. W porównaniu z językiem tamtych lat współczesna polszczyzna wydaje się być prostacka. Najbardziej podobała mi się dawna forma zaimka „mnie”, czyli „mię”. Nie wiem dlaczego, ale mam słabość do tego słowa.
Piotr Jacek Jamski, historyk i fotograf sztuki, a także pracownik Instytutu Sztuki PAN w Warszawie, podjął się uporządkowania całej korespondencji ojca do córki. Pierwsza pocztówka wysłana została w październiku 1932 r., natomiast ostatnia w marcu 1939 r. Z wstępnej noty redakcyjnej dowiadujemy się, że pocztówki towarzyszące listom nie zawsze są tożsame z tymi umieszczonymi w książce, gdyż wydawca chciał, aby ilustracje pasowały i oddawały wizualną stronę tekstów. Z całej korespondencji wybrano sto najciekawszych. Zrezygnowano z chronologii wydarzeń. Meldunki ojca usystematyzowane zostały według istniejących wówczas województw, a w ich obrębie miejscowości uporządkowane zostały alfabetycznie. Jednak przy każdej notatce znajduje się informacja o dacie nadania.
Ta publikacja to przede wszystkim świadectwo ogromnej ojcowskiej miłości. Inżynierowi musiało być bardzo ciężko z dala od rodziny, bez komórki i Internetu. Jedyną formą kontaktu były listy. Od razu widać, że ich autor wkładał w nie całe swoje serce. Mimo dzielącej ich odległości chciał być blisko przy swoim dziecku i mieć wpływ na jego wychowanie. Zapewne nie raz miał wyrzuty sumienia, że nie uczestniczy czynnie w życiu Antoninki. W jeden ze swoich kartek wspomina, że powinien być w domu i uczyć ją bardziej przyziemnych rzeczy. Mimo to, dzięki swojej korespondencji, okazał córce więcej miłości niż wielu ojców mieszkających ze swoją rodziną pod jednym dachem.
Wyprawa na Kresy Wschodnie wciąż pozostaje w sferze moich marzeń. Może kiedyś uda mi się je zrealizować. Dzięki publikacji „Pocztówki z Kresów przedwojennej Polski” mogłam doświadczyć wzruszającej i romantycznej przygody. Za miło spędzone chwile serdecznie autorowi dziękuję.