Już sam tytuł był bardzo intrygujący. Kamienie świątyni Dawida — od razu skojarzył mi się z Dawidem z biblii, tym Dawidem, który rozprawił się z potężnym Goliatem. I stało się to dzięki wystrzelonemu kamieniowi z procy, który trafił mocarnego przeciwnika prosto między oczy. Walka ta symbolizuje zwycięstwo Chrystusa nad szatanem. Od razu zastanawiałem się, ile w książce będzie przygody, a ile będzie odniesień do religii, do judaizmu czy chrześcijaństwa. Bałem się, że religia zdominuje lekturę, a tego nie za bardzo chciałem.
Potem zacząłem szukać informacji o autorze. Na jego fanpage na Facebooku można się dowiedzieć, że pochodzi z Krakowa i że uczył się na Politechnice Krakowskiej, a także w Instytucie Chemii i Technologii Jądrowej. Mieszka w Nowym Meksyku, tam prowadzi działalność prywatną. Jego Kamienie świątyni Dawida miały swój debiut za oceanem w języku angielskim w 2021 roku -Stones of Temple David. Na Amazonie znalazłem notkę o panu Jacku. Oryginał poniżej
Jacek Dziewinski grew up in communist Poland. He followed his family traditions (his father had been a Stalinist prisoner) and joined the anticommunist movement as a young man. After Martial Law was proclaimed in Poland, Jacek, his wife, and their little daughter left their country and settled in the US.
Okładki obu wersji niewiele się różnią. Na tle wielkiej budowli widać potężny wybuch. Jest to Moskwa i Plac Czerwony. Tej eksplozji przygląda się człowiek. Wybuch w jednym z najważniejszych miejsc dla Rosjan. Widok dosyć interesujący... czy proroczy?
Przejdźmy do lektury, która... na początku mnie nie wciągnęła. Jakoś nie mogłem przejść prologu, choć byłem pewny, że będzie miał odbicie w dalszych losach bohatera. Kim właściwie jest główny bohater powieści? Poznajemy Marka, jego życie, praktycznie od chwili, gdy małe dziecko jest w stanie coś zapamiętać. A mężczyzna od początku opowiada swoje jakże pogmatwane losy. Pamięta swoich rodziców, którzy zginęli, trafia do sierocińca, by następnie zostać zabrany do rodziny zastępczej. Okazuje się, że jego ojciec jest komunistą. Dzięki temu chłopak zdobywa wykształcenie, nie brakuje mu niczego. Podróżuje, ale w jego życiu następuje zwrot, za sprawą spadku. W starym domu w miasteczku na trasie Kraków — Lwów, znajduje różne przedmioty, które pozostawiła żydowska rodzina uciekająca przed Holokaustem. Przedmioty te, zagłębienie się w judaizm, pozwolą mu odkryć prawdę, która doprowadzi do drastycznych zmian w jego młodym życiu.
Tak naprawdę za wiele nie mogę zdradzić i więcej napisać o fabule. Tak jak wspomniałem, na początku nie mogłem wejść w powieść, jednak z każdym kolejnym rozdziałem wiedziałem, że to będzie bardzo dobra lektura. Dopingowałem Markowi w jego poczynaniach, wkurzałem się na niego, gdy sądziłem, że wybory, których dokonywał, wydawały mi się nietrafione. Elementy sensacji, przygody, wątki szpiegowskie, wątki obyczajowe i religijne łączą się w bardzo interesującą powieść.
Cieszę się, że mogłem przeczytać tę powieść. A! I jeszcze jedno bałem się, oj bałem zakończenia. I wy też będziecie się bać... o Marka.
Książkę przeczytałem i zrecenzowałem dzięki Wydawnictwu Novae Res, za co serdecznie dziękuję.