Jak gdybyś tańczyła recenzja

Powieść dwuwątkowa. Pierwszy wątek to dojrzewanie czternastolatki. Molly jest otoczona kochającą rodziną, ale nie brakuje jej problemów: jest świadkiem postępującej choroby ojca, która odebrała mu sprawność, żona ojca stara się być dobrą matką, niedaleko mieszka matka biologiczna, pojawia się pierwsza miłość, a dodatkowo czuć wiszącą w powietrzu rodzinną tajemnicę. Drugi wątek to Molly już jako czterdziestoletnia zamężna kobieta, która nie może mieć dzieci. Ze swoją rodziną zerwała wszelkie kontakty. Wraz z mężem podejmują decyzję o adopcji. Ma to być adopcja otwarta, czyli matka biologiczna może utrzymywać kontakt ze swoim dzieckiem. Czy matka adopcyjna potrafi podzielić się miłością dziecka? Czy dopiero teraz Molly zrozumie niektóre sytuacje z dzieciństwa? Książka wzruszająca i zmuszająca do myślenia. Polecam!