"Miasto potrzebowało paliwa do swoich pieców – wciągało ludzi do środka, taksowało ich, tańczyło z nimi przez chwilę, sprzedawało im garnitury, a potem pożerało".
Pojawienie się po raz pierwszy, na naszym rodzimym rynku wydawniczym książki, która swoją premierę miała trzydzieści lat temu, to dość niespotykane wydarzenie. Tym bardziej, że książka ta stała się klasyką amerykańskiej literatury i na dobre zagościła w sercach milionów czytelników. Książka, która dla wielu stanie się wyzwaniem, głównie ze względu na swoją obszerność i wielopłaszczyznowość.
Mark Helprin to urodzony w Nowym Jorku, absolwent stosunków bliskowschodnich na Harvardzie oraz studiów podyplomowych renomowanych uczelni: Uniwersytetu Princeton i Uniwersytetu Columbia. Obecnie jest poczytnym i zarazem kontrowersyjnym publicystą w tygodniku "The New Yorker" i "New York Times". Za swoją pracę zdobył wiele nagród. "Zimowa opowieść" to jego najsłynniejsze dzieło, które doczekało się tegorocznej ekranizacji.
Początek XX wieku w Nowym Jorku, drobny włamywacz Peter Lake ucieka przed ścigającą go bandą rzezimieszków. Podczas pościgu, cudem ratuje swoje życie dzięki napotkaniu białego konia, również uciekiniera ze stajni na Brooklynie. Niedługo po tym, Peter żyjąc jedynie ze swojego złodziejskiego fachu, postanawia okraść bogaty dom umiejscowiony na Manhattanie. Niespodziewanie, w pustym wydawałoby się budynku spotyka córkę właściciela – umierającą na gruźlicę Beverly Penn. Tak zaczyna się historia miłości, która poprowadzi czytelników przez magiczny Nowy Jork aż do czasów przełomu wieków.
O książce marka Helprina można byłoby pisać prace naukowe i inne, dłuższe opracowania, a tematyka tej powieści byłaby nadal niewyczerpana. "Zimowa opowieść" to bowiem prawie siedemset stron prozy, w których realizm miesza się z fantastyką, wątki przeplatają się między sobą, a głównym bohaterem w istocie nie jest człowiek, lecz miasto – po trosze baśniowe, a po trosze mocno realistyczne. Tym miastem jest Nowy Jork. Trudno w przypadku tej książki określić gatunek w jakim obraca się autor. Znawcy literatury określają "Zimową opowieść" jako przykład podgatunku powieści fantasy, jakim jest urban fantasy, czyli połączenie w wielkomiejskim klimacie magii i techniki. Jak najbardziej jest to poprawna klasyfikacja, jednak ja tutaj dodałabym jeszcze elementy realizmu magicznego, wyrażającego się w postaci przestawienia tej, lecz jednak innej rzeczywistości dobrze nam znanego miasta.
"Zimowa opowieść" podzielona została na cztery, główne działy. Działy ukazujące wiele wątków i wiele postaci w okresie całego XX wieku, które łączy jedno: miasto. Trudno tutaj jednak dokładnie powiedzieć w jakich latach czytelnik poznaje konkretne wydarzenia czy bohaterów, świat przedstawiony jest bowiem bardzo elastyczny, wręcz względny. Trzeba tutaj wspomnieć o postaciach, na podstawie których autor zbudował fabułę swojej książki. Otóż znajdziecie wśród nich przedstawicieli wszystkich warstw społecznych: są biedacy, złodzieje, bogata klasa średnia, wynalazcy czy ludzie władzy. Wszyscy oni mieszkają w mieście. Mark Helprin przedstawia wiele postaw społecznych, wiele masek, jakie ludzie noszą w codziennym życiu. Wielość wprowadzonych postaci może nieco przytłaczać, dlatego prozą autora należy się bardzo wolno rozkoszować, by nie pogubić się w gąszczu wielu płaszczyzn, jakimi raczy czytelnika. Ciekawostką jest fakt, iż niektórzy bohaterowie jak Peter Lake, Pearly Soames, Jessica Penn czy Hardesty Maratta mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Osoby te bowiem żyły ponad sto lat temu. Bezsprzecznie dodaje to smaku całej uczcie czytelniczej, jaką niewątpliwie jest książka Helprina.
W powieści amerykańskiego pisarza to miasto jest pierwszoplanowym tworem, które przysłania całą fabułę. Nowy Jork zmienia się na przestrzeni lat, ale nadal ma duszę. Nadal również jest przedmiotem miłości i nienawiści jego mieszkańców. Helprin stworzył dość specyficzny obraz metropolii, miasta, które żyje i oddycha. Wobec tego, po lekturze książki nie dziwię się, że utwór ten stał się klasyką amerykańskiej literatury.
Należy również wspomnieć o tym, że pierwsze wydanie tego dzieła w naszym kraju prezentuje się niezwykle atrakcyjnie. Twarda, mocna okładka, trafiająca w treść grafika i dobry papier, to niewątpliwie strzał w dziesiątkę. Książka ta bez dwóch zdań zasługuje na taką właśnie oprawę.
Niektórzy twierdzą, że "Zimowa opowieść" jest mocno zawiła i zbyt obszerna, co w konsekwencji powoduje znużenie czytelnika. A ja powiem, że to książka, którą trzeba sobie dozować. To jedna z lektur, które czytałam najdłużej w swoim życiu, gdyż musiałam robić wiele przerw, by przetrawić przeczytaną treść. Proza Marka Helprina jest wysublimowanym utworem, na którego składa się wiele płaszczyzn. Myślę, że wiele z nich, my Polacy nigdy nie wychwycimy, gdyż nigdy nie mieszkaliśmy w Nowym Jorku. Jeśli planujecie przeczytać historię Petera Lake'a i jego białego konia, nastawcie się na długie zgłębianie tej historii. Ja napiszę tylko jedno, warto było. Warto było poznać Nowy Jork oczami Marka Helprina.
"Pamiętaj, w naszym życiu usiłujemy robić tylko dwie rzeczy: zniweczyć upływa czasu i przywrócić zmarłych do życia".