Lubicie klasykę w nowych wydaniach? Dla starych opowieści, to jakby kolejne życie, a współczesna szata graficzna i tłumaczenia znacząco odmładzają wiekowe teksty. Ostatnio Wydawnictwo Nowa Baśń przypomniała polskim czytelnikom trzy opowiadania dziewiętnastowiecznego amerykańskiego pisarza Washingtona Irvinga, które orbitują wokół fantastyki i nieoczywistej grozy. Na pewno większość z Was kojarzy historię Jeźdźca bez głowy i zapewne głównie za sprawą filmu Tima Burtona z 1999 roku, albo z serialu telewizji Fox. Serialu nie oglądałem, ale dobrze pamiętam film i jego niesamowity klimat. Klimat, który potrafi stworzyć tylko stary poczciwy Tim. Wróćmy jednak do książki...
Jeździec bez głowy i inne opowiadania to publikacja skromnych rozmiarów (ma niespełna 130 stron), ale bardzo ładnie wydana. Dostajemy twardą oprawę, oryginalne ilustracje Marty Różyckiej, które zdobią zarówno okładkę, jak i strony tytułowe opowiadań oraz współczesne tłumaczenie wyzbyte z męczących anachronizmów, za to z zachowaniem obrazowych opisów.
Tomik otwiera tytułowy
Jeździec bez głowy czyli
Legenda o Sennej Kotlinie. I tutaj spotkało mnie niemałe zaskoczenie, bo mając w pamięci film Burtona, przeczytałem zupełnie inną historię. Właściwie zgadzają się tylko imiona bohaterów. Jeździec bez głowy w opowiadaniu Irvinga wcale nie jest motorem napędzającym fabułę, a jedynie majaczącą gdzieś w tle postacią z opowieści i bajań.
Legenda o Sennej Kotlinie niewiele ma z grozy. To bardziej przypowieść, której głównym bohaterem jest nauczyciel Ichabod Crane. Crane wierzy w magię, czary, gobliny i duchy, ale dla większej części tej opowieści nie jest to takie istotne. Dlaczego? Bo niemal całe opowiadanie snuje się wokół fantazji o tym, jak Crane zdobywszy serce dziedziczki największego gospodarstwa w okolicy, kładzie łapę nie na zgrabnym udzie małżonki, a na jej majątku. Ichabod, to człowiek wyrachowany i cyniczny, i raczej go nie polubicie. A sama historia... Pozwólcie, że jeszcze raz nawiążę, do filmu Burtona. Kevin Yagher i Andrew Kevin Walker, którzy napisali scenariusz jedynie inspirowali się opowiadaniem
Jeździec bez głowy i wycisnęli z tej historii znacznie więcej grozy, niż zdołał to zrobić sam Irving. Niemniej uważam, że warto pozwać pierwowzór, chociażby dlatego, żeby przekonać się, że niekiedy film przebija książkę. 😉
Dobra, lećmy dalej. Drugim opowiadaniem jest
Rip Van Winkle. To kolejna historia o znamionach przypowieści, ze sporą dawką fantastyki w duchu Herberta Georga Wellsa. Tytułowy Van Winkle to poczciwy, lecz leniwy chłop, który gardzi ciężką pracą i generalnie zarobkowaniem, co strasznie irytuje jego żonę. W trakcie jednej z kolejnych bumelanckich eskapad po lesie i okolicznych górach, spotyka dziwnego człowieczka z beczułką pod pachą. Ów człowieczek prowadzi go do ukrytej wysoko w górach dolinki, w której żyją inni dziwni ludzie. Nazajutrz Van Winkle budzi się w miejscu, gdzie spotkał nieznajomego i myśląc, że to co minionego dnia zobaczył było jedynie snem, wraca do wioski. Tam okazuje się, że wszystko jest inne, zaczynając od domów, a na mieszkańcach skończywszy...
Tomik zamyka
Upiorny narzeczony, tragiromantyczna opowieść o gotyckim zabarwieniu, opisująca losy młodego hrabiego i młodej baronówny. Oboje zakochani w sobie po uszy, pełni marzeń o ślubie i wspólnym życiu... Te plany przerywa banda włóczęgów parających się napadami. Młody hrabia chcąc pomóc zaatakowanym przez bandytów ludziom, sam odnosi rany i ginie. Jego ukochana nic o tym nie wie. W wigilię swojego pogrzebu przyjeżdża jednak do swojej narzeczonej, aby spędzić z nią ostatni wieczór...
Zbiór
Jeździec bez głowy i inne opowiadania, nie zdołał mnie wystraszyć, ani nie wywołał dreszczyku emocji czy napięcia. Groza w tych tekstach jest niemal bezobjawowa, więc w tym aspekcie nie spodziewajcie się cudów. Washington Irving nadrabia jednak stylem. Wszystkie trzy opowiadania zostały bowiem napisane językiem bardzo plastycznym i sugestywnym, a to z kolei sprawia, że bardzo łatwo można przenieść się do czasów Autora, do dworów i zamków, na amerykańską prowincję stanu Nowy Jork, na polne drogi, na leśne i górskie ścieżki... Irving jest całkiem przyzwoitym opowiadaczem i literackim pejzażystą zapomnianych przez świat peryferii, gdzie niewielkie społeczności tworzyły swój mały zamknięty świat. Literacko, opowiadania Autora, stoją na wysokim poziomie.
Jeśli więc lubisz grozę i fantastykę w wersji bardzo light, krótkie formy i klasykę, to
Jeździec bez głowy i inne opowiadania, może okazać się lekturą w sam raz dla Ciebie. Pozycja na pewno warta uwagi, a do tego duży plus za sam wygląd książki.
© by
MROCZNE STRONY | 2022