Chrystusowa ziemia recenzja

Koniec wojny przynosi postapokaliptyczny obraz świata. Brak prądu, bieżącej wody, domów, jakie na co dzień widujemy. W zamian naprędce zbudowane klatki czy ziemianki. Jakbyśmy cofnęli się do czasów „Starej Baśni” Kraszewskiego. Chociaż pozostały wielkie aglomeracje ( Poznań w tym przypadku) na pierwszy rzut oka nie różniące się od tych, które znamy z własnego doświadczenia. Lecz i w takich miejscach życie nie jest normalne, takie jakie my prowadzimy. Miasto jest ogrodzone wysokim murem, a za nim czai się wróg.

Wrogiem są zmutowane, dzikie bestie, potomkowie przyjaznych niegdyś zwierząt. Jest to zemsta Natury na ludziach. Przez wieki człowiek zrobił wiele złego Matce Ziemi, teraz dostaje zapłatę. Ludziom zostaje wiara. Wiara w Najwyższego. Główny bohater ucieka z Poznania do Częstochowy. W klasztorze świętego miejsca towarzyszy mu kobieta, Mirosława. Co ona robi pod mnisim kapturem, jaką rolę wyznaczył jej Autor? Jak wiara wpłynie na życie obojga bohaterów i reszty ludzkości? I czy Częstochowa jest rzeczywiście najbezpieczniejszym miejscem na Ziemi, a w szczególności w Polsce?

Do treści powieści trzeba się przyzwyczaić. Powoli wchodziłem w ten układ sił, który proponuje Marcin Halski. Ale gdy już będziemy na dobre w powieści, nie będziemy marudzić. Marudzić o zbyt katastroficzną wizję świata. Że nie wiemy prawie nic o głównych bohaterach. Powieść broni się szybką akcją, pewną nonszalancją. Otóż nie tak łatwo przewidzieć w czasie czytania ciąg dalszy powieści. Zakończenie oraz pointę w kształcie jaką podał Autor, nigdy bym nie przewidział. Wiem że mam wyobraźnię, ale Marcin Halski zabawił się nią. Pod koniec powieści zakotłowało w mojej głowie, jak zimą śniegiem powinno namieszać. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania. To dobrze. Taka sytuacja świadczy o inteligencji Autora. O sprawności przewidywania pomysłów Czytelnika.

Nie znam całości twórczości Marcina Halskiego, lecz po przeczytaniu „Chrystusowej ziemi” mam ochotę na więcej powieści tego Autora. Dzięki Autorze!
Powieść dostałem wprost od Wydawnictwa.