„Płakał z rozpaczy po zmarłej żonie, płakał, bo jego pieprzone, zreumatyzowane ciało starego dziada nie miało w sobie dość siły, żeby mógł ją godnie pożegnać (...) Pochód musiał się dwa razy zatrzymać, żeby na niego poczekać. ” [str.8]
Stańka, siedemdziesięcioletniego starszego pana, poznajemy w trudnym dla niego czasie, kiedy umiera jego żona. Mężczyzna dzielił z nią życie przez czterdzieści siedem lat, jego małżonka była piastunką domowego ogniska, która utrzymywała swojego „niedoskonałego” męża przy zdrowych zmysłach. Po śmierci żony Staniek wraca do odległych wspomnień, dotyczących przerażających doświadczeń z czasów II wojny światowej, kiedy to był świadkiem zbiorowej rzezi Żydów.
„Trupy leżały w błocie, tworząc równy okrąg. W jego centrum spoczywało ciało dziewczynki. Z jakiegoś powodu było nagie: nienaturalnie czysta i blada skóra niemal lśniła(...) Na jego oczach pod skórą dziewczynki, niedaleko pępka, pojawiło się spore wybrzuszenie, które powoli zaczęło przesuwać się w dół.
W tym mrocznym miejscu, bagnistej zbiorowej mogile, Staniek spotkał zło w najczystszej postaci, które uśpione towarzyszyło mu przez całe życie, ale teraz, kiedy staruszek nie ma już ochrony, przedwieczne zło budzi się i domaga spłaty. Czy Staniek pokona swój koszmar z dzieciństwa? Czy też przyjdzie mu drogo zapłacić za cień szaleństwa które kiedyś poznał?
„Szaleństwo przychodzi nocą” to powieściowy debiut Grzegorza Gajka, kulturoznawcy, redaktora serwisu unreal-fantasy.pl. Książka nie należy do pokaźnych lektur, jednak w tym niewielkim formacie znajduje się ciekawe połączenie gatunków, które oscyluje pomiędzy powieścią grozy a thrillerem psychologicznym. Jednak w tym niesamowitym wirze wspomnień, koszmarów i szarej codzienności, dopatrzeć się też można elementów społeczno-obyczajowych.
Staniek to człowiek u kresu życia, który tak naprawdę nie radzi sobie z powszedniością. Prozaiczne czynności nastręczają mu wiele problemów, zaś samotne noce powodują, że kształty nabierają innego charakteru; stara maszyna do pisania straszy swoim ułożeniem, a cień spod drzwi doprasza się wpuszczenia. Te przerażające obrazy mocno odciskają się na zbolałej duszy starego człowieka. Wgląd w codzienność Stańka ukazuje bolesne osamotnienie, po części związane z wiekiem, ale też z pewnym wyobcowaniem, które dzięki dobitnemu stylowi autora, daje się wyjątkowo mocno odczuć. Co więcej, historia Stańka, z racji wymownej treści, nabiera uniwersalnego znaczenia, podkreślając istotę bliskich relacji, miłości, jak również rolę właściwych wyborów.
Debiutancka powieść Grzegorza Gajka jest ogromnie interesującą pozycją, która wzbudza niepokój i skutecznie pobudza wyobraźnię, ale jej treść bywa niełatwa i nie zawsze zrozumiała, ponieważ opowieść przesiąknięta jest ogromem emocji, wieloma obrazami powstałymi z wędrówki po świecie zewnętrznym i tym dalekim, będącym poza zasięgiem naszego postrzegania. Do tego skomplikowanego studium życia, dołącza intrygujący byt – Frena. Bohater ten ma znaczący wpływ na losy Stańka, ale pozostaje zagadką do samego końca historii i dopiero w zdumiewającym epilogu poznajemy jego – prawdopodobne - dane, i przebieg wydarzeń. „Szaleństwo przychodzi nocą” to zaskakująca i wymagająca książka, którą cechuje pewna surowość oraz doskonały klimat, wzbudzający trwogę, aż po paraliżujący strach. Poza tym, po tej lekturze nasuwają się pewne refleksje związane z następstwem makabrycznych doświadczeń, chorób i przypadkowości zdarzeń. Bez wątpienia praca Grzegorza Gajka zasługuje na uwagę.