Temat twórców reprezentujących prymitywizm, nurt sztuki naiwnej czy też nieprofesjonalnej nie jest mi obcy, zwłaszcza że niedaleko mojego miasta, w Rudzie Śląskiej, znajduje się niezwykły zbiór tego typu dzieł. Są to głównie obrazy i rzeźby, a wśród nich najcenniejsze to prace Nikifora Krynickiego, Teofila Ociepki, Pawła i Leopolda Wróblów, Erwina Sówki. Galeria nosi nazwę "Barwy Śląska". Komu daleko do Rudy Śląskiej, może sięgnąć do dwutomowej pozycji "Twórcy intuicyjni z kolekcji Barwy Śląska Gerarda Trefonia" wydanej w 2015 roku. Rozpoczynając lekturę książki Elli i Andrzeja Banachów "Historia o Nikiforze" zagadnienie twórczości jej bohatera nie było mi zatem obce. Nie znałam natomiast losów Nikifora (filmu z Krystyną Feldman jeszcze nie oglądałam), jak również tego, w jaki sposób został okryty.
Nikifor, a właściwie Epifaniusz Drowniak, Łemko, uznawany był za osobę upośledzoną umysłowo, co okazało się jak najbardziej krzywdzące. Większość życia spędził w biedzie, a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że lubił ascetyczne życie, gdyż prawdopodobnie innego nie znał. Istotą jego życia wydawało się być malarstwo, choć przez wiele lat i wielu ludzi traktowany był niepoważnie: Wyszkoleni malarze traktowali (...) Nikifora podobnie jak profesorzy medycyny oceniają znachora.
Książka jest opowieścią Elli i Andrzeja Banachów o ich spotkaniu z Nikiforem, a potem drogą, którą wspólnie przeszli i wysiłkami, jaki podejmowali, aby jego talent został zauważony i doceniony. Małżeństwo Banachów miało niezwykły dar w takich działaniach jak promocja, reklama, impresariat, mecenat, co jak na lata 40., 50. i 60. było na pewno trudniejsze niż obecnie, kiedy mamy tyle narzędzi wspomagających te procesy. Było im tym trudniej, gdyż: Punktem honoru obywateli Krynicy było odmawianie wszelkiego znaczenia pracy Nikifora. Może zresztą dlatego, że się tam urodził. Jest przecież taki patriotyzm lokalny wspak. Wszyscy byli przekonani, że gdyby Nikifor był w swoim malarstwie coś wart, to sami byliby wcześniej to odkryli. Im dłużej czytałam, tym bardziej podziwiałam tę parę, która miała w sobie tak wiele samozaparcia, ale też cierpliwości i wiary w drugiego człowieka.
Liczne zdjęcia przedstawiające Nikifora i jego prace oraz artykuły i notatki prasowe na temat artysty nie tylko uzupełniają, ale zdecydowanie wzbogacają książkę. Również ciekawy jest przedrukowany scenariusz do audycji telewizyjnej "Nikifor" według scenariusza Andrzeja Banacha. W tekście nie znalazłam żadnych zbędnych informacji, wszystkie są wartościowe. Czytając mocno kibicowałam Nikiforowi i bardzo go polubiłam, myślę że teraz w pełni przygotowana mogę obejrzeć film w reżyserii Krzysztofa Krauze i Joanny Kos-Krauze.