„Ból ciała jest łatwiejszy do zniesienia, niż ból duszy”.
Depresja zaczyna się niewinnie, niezauważalnie wkraczając w obszar umysłu wykrzywiając widzenie rzeczywistości, dając wciąż powody do smutku, narzekania, żalu i poczucia beznadziejności. Często, gdy wciągnie kogoś w swoje sidła, nie zamierza tak łatwo odpuścić i bywa, że dana osoba przegrywa walkę z nią i z życiem. Historia bohaterki „Tysiąc metrów nad ziemią” umacnia przekonanie, że nigdy nie wolno się poddawać i zawsze jest wyjście z każdej sytuacji.
Agnieszka Andrzejczak to pisarka, wcześniej dziennikarka. Współpracowała m.in. z magazynami "M jak mama" i "Mam dziecko", gdzie publikowała teksty o tematyce ciążowej oraz reportaże z porodów. Autorka tekstów. Tancerka formacji "Worship Style". Trenerka szybkiego czytania i technik usprawniających uczenie się. Prywatnie szczęśliwa żona i mama. Jej twórczość dotyka problematyki sensu życia, wiary, nadziei i miłości.
Napisała swoją pierwszą książkę pragnąc zwrócić uwagę na problem, z którym mierzy się wiele młodych osób. Powstała wciągająca powieść, dająca nadzieję i pokazująca, że wiara czyni cuda.
"Często jest tak, że dostajemy chorobę i cierpienie po coś. Mamy je przeżyć, wyciągnąć z tych doświadczeń wnioski i żyć dalej. Lepiej i pełniej."
Marta Gruszka ma dziewiętnaście lat i pragnie zakończyć swoje życie. Nie widzi sensu, by dalej tkwić na ziemskim padole mając za sobą niezbyt miłe doświadczenia. Rodzice się rozwiedli, matka jest zbyt apodyktyczna i wciąż niezadowolona z wyborów córki. Jakby tego było mało, to jeszcze do tego zostaje porzucona przez chłopaka, który zdradził ją z najbliższą koleżanką. Studia także nie dają jej radości, gdyż nie spełniają jej oczekiwań, tylko apodyktycznej mamy. Dziewczyna czuje się samotna, wyobcowana, niedoceniana, niezauważana i nijaka. Ma niskie poczucie wartości, jest zalękniona, nieśmiała i zamknięta w sobie. To wszystko doprowadziło ją do miejsca, w którym ją poznajemy, gdy użalając się nad sobą, postanawia zażyć tabletki i usnąć na zawsze.
Kilka dni przed premierą zobaczyłam w Internecie cudowną okładkę, która przyciągnęła moją uwagę turkusowymi kolorami i postacią anioła otaczającego swoją energią młodą, śpiącą dziewczynę. Tego rodzaju elementy zachęciły mnie do poznania historii kryjącą się za tym obrazkiem.
"Żyjemy po to, żeby jak najlepiej wykorzystać potencjał. Jeśli tego nie zrobimy, życie nie ma pełni."
Tysiąc metrów and ziemią” to przejmująca opowieść o sile miłości rozumianej w szerszym aspekcie, zawierająca głębsze przesłanie, pokazująca, że nie warto martwić się na zapas i narzekać na swoje życie. Zawsze można je zmienić na lepsze, cieszyć się każdą chwilą i podziwiać jego piękno. Mamy bowiem wolną wolę a to oznacza, że tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, co dzieje się z nami i jak wygląda świat wokół. Jeżeli tylko zechcemy, nabiera on zupełnie innej barwy. Depresja a z nim pan Beznadzieja, jak nazywa ten stan autorka, często nie pozwala dojrzeć jaśniejszej strony życia i wszystko widzimy w ciemnych barwach. Wystarczy jednak odrobina miłości, troski i zrozumienia otaczających nas ludzi, by nagle spadła zasłona, za którą zaczynamy dostrzegać zupełnie inną rzeczywistość. Jeżeli nie będzie w nas woli życia, nikt i nic nie jest w stanie nas z wyciągnąć z mrocznych, destrukcyjnych głębin.
Świetnym uzupełnieniem i jakby komentarzem do tego, co się dzieje, są rozmowy na Górze Objawienia, na której przebywa Najwyższy, czyli Bóg Ojciec, zwany Papą przez Ognistą. Kim ona jest, okaże się w trakcie lektury więc nie chcę zdradzać wszystkiego. Ich rozmowy wnoszą duchowo-religijny aspekt do fabuły ale nie jest to powieść, gdzie te elementy przeważają. Mają na celu jedynie uzupełnić to, co dzieje się w sercu i duszy bohaterki i dać nam inne spojrzenie na działania naszego Stwórcy. Bóg często wskazuje nam rozwiązania, stawia na naszej drodze odpowiednich ludzi, stwarza sytuacje ale to od nas zależy, co z tym zrobimy jakie podejmiemy decyzje.
"Dopiero zmienisz perspektywę patrzenia, będziesz w stanie zrozumieć i docenić piękno świata."
"Tysiąc metrów nad ziemią" to udany debiut pani Agnieszki Andrzejczak, który wnika do głębin naszej duszy. Wprawdzie czuć w nim jeszcze niewyrobione do końca pióro, ale kryje się za nim ciekawy potencjał, który powołuje do życia historie wybiegające poza schematy i poruszające istotne zagadnienia wzięte z życia.
Przede wszystkim to opowieść o wychodzeniu z depresji i dostrzeganiu piękna wokół siebie ale też o spełnianiu marzeń, jeśli tylko im pomożemy zaistnieć. Wyraźnie został nakreślony nastrój osoby będącej pod wpływem destrukcyjnych myśli i zestawiony z bardziej pogodnym spojrzeniem na świat, gdy opada zasłona zaciągnięta przez pana Beznadziejnego. Zakończenie zaskakujące, jakiego się nie spodziewałam, dające nutę refleksji, zadumy i poczucia mistycyzmu.
Historia Marty ale i innych postaci występujących w tej powieści, pokazuje, że wiele zależy od nas i naszych decyzji. Przede wszystkim ważne jest, by pokochać siebie i doceniać wszystko to, co posiadamy. Pokazuje, że w życiu wszystko jest możliwe, o ile zaufa się boskiej miłości.
Powieść o potędze miłości, która daje siłę, by żyć! Dziewiętnastoletnia Marta cierpi na zaburzenia depresyjne. Nie widząc sensu życia, chce popełnić samobójstwo. Po nieudanej próbie trafia do szpital...
Powieść o potędze miłości, która daje siłę, by żyć! Dziewiętnastoletnia Marta cierpi na zaburzenia depresyjne. Nie widząc sensu życia, chce popełnić samobójstwo. Po nieudanej próbie trafia do szpital...
Martę - dziewiętnastoletnią bohaterkę powieści poznajemy w jednym z najgorszych momentów jej życia. Już pierwsze zdanie książki nie napawa optymizmem i wskazuje na jeden z głównych tematów. "Piątek, ...
@viki_zm
Pozostałe recenzje @Mirka
Życie na ulicy
@Obrazek „Gdy jest się bezrobotnym, bezdomnym i zdanym tylko na siebie w dużym mieście, trzeba wiedzieć rzeczy, na które ludzie zwykle nie zwracają uwagi.” Ludzi...
@Obrazek „W święta możemy poczuć się jak dzieci.” Pięć dni to niewiele, by zdarzyło się coś wielkiego, zwłaszcza w sytuacji, gdy są one tuż przed świętami, i niemal...