Czy na wielką, życiową i ryzykowną zmianę, nie jest nigdy za późno...? Oczywiście, że nie! O życiowej odwadze, chęci zmiany na lepsze i pragnieniu bycia szczęśliwym nie decyduje bowiem wiek człowieka, ale jego wiara we własne siły, wewnętrzne przekonanie, że się uda oraz szczypta szczęścia, która zawsze jest potrzebna. Przekonuje nas o tym we wspaniałym stylu powieść Magdaleny Chrzanowskiej pt. "I ślubuję ci...", która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Replika.
Główną bohaterką opowieści jest Jola - nieszczęśliwa żona i nie marząca już o lepszym losie kobieta w średnim wieku, która pogodziła się ze swoją gorzką, prowincjonalną codziennością życia u boku człowieka, którego nie kocha i teściów, którzy jej nienawidzą. I zapewne ten smutny los toczyłby się nadal..., gdyby nie pewna, przypadkowo podsłuchana rozmowa jej męża, której nigdy nie powinna usłyszeć. Rozmowa, każąca zupełnie inaczej spojrzeć na jego osobę, przeszłość i ich wspólne życie. To właśnie tych kilka zdań sprawi, że Jola zapragnie wyrwać się z tej matni bólu, cierpienia i nie szczęśliwości...
Debiutancka na polu obyczajowej literatury powieść Magdaleny Chrzanowskiej, stanowi sobą niezwykle dojrzałą, inteligentną i poruszającą historię o kobiecym życiu, które nie potoczyło się tak, jak powinno. To opowieść o nieszczęśliwym małżeństwie, życiu w poczuciu bycia kimś gorszym i nie zasługującym na szczęście oraz traumie przeszłości, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Z drugiej strony jest to jednak także piękna relacja o szansie na zmianę, odnajdywaniu siły na jej przeprowadzenie i odwadze, która wbrew wszystkiemu nie pozwala się poddać. Efektem jest książka, którą cechuje barwna fabuła i niezwykły realizm naszej polskiej rzeczywistości...
Fabułę książki wyznaczając kolejne sceny z udziałem głównej bohaterki - Jolanty. To właśnie za sprawą ich lektury poznajemy jej codzienność życia na wsi u boku opryskliwego męża tyrana, trudne relacje z nieczułymi teściami, czy też bolesną przeszłość dziecka alkoholika, która w dużej mierze wpłynęła na jej gorzką teraźniejszość. To ciekawa i przejmująca relacja, w której punktem zwrotnym okazuje się zasłyszana przypadkiem rozmowa, która każe Joli zadawać pytania o przeszłość i prawdę wydarzeń sprzed lat, jak i też walczyć o swoje szczęście - tak naprawdę po raz pierwszy w życiu. Są emocje, jest życiowa mądrość, jak i też nie zabrakło tu wielu dramatycznych chwil, wobec których nie jest możliwym przejście zupełnie obojętnym.
Wielką siłą tej powieści jest jej prawda... Prawda bohaterów, gdzie to nieszczęśliwa i niepewna swej wartości Jola, despotyczny Adam, czy też jego zakłamani rodzice, przekonują nas do uwierzenia w nich, budzą silne emocje i sprawiają, że czujemy się tak, jakbyśmy mieli do czynienia z ludźmi z "krwi i kości". To także prawda polskiej, prowincjonalnej rzeczywistości, gdzie to ludzki los - a zwłaszcza los kobiety u boku męża, przybiera bardzo tragiczną, smutną i gorzką postać. I wreszcie mamy tu do czynienia z prawdą o miłości, a w zasadzie jej braku w przypadku małżeństwa z rozsądku i przypadku, które łączy ludzi na lata, sprawiając im tym samym wielki ból, a przynajmniej jednej z dwóch osób... I przyznam szczerze, że dawno już nie spotkałam się z tak prawdziwą, realistyczną i życiową opowieścią na polu obyczajowej literatury, aniżeli właśnie niniejsze dzieło Magdaleny Chrzanowskiej...
Lektura tej powieści zachwyciła mnie od pierwszych chwil, porwała swoją relacją i sprawiła, że zaangażowałam się bez reszty w losy jej bohaterów. Oczywiście, od pierwszych chwil polubiłam Jolę i życzyłam jej odwagi, siły i skuteczności w walce o lepszą przyszłość, na którą to ona bez wątpienia zasługiwała, jak mało kto. Jednocześnie, to czytelnicze spotkanie przyniosło mi wspaniałą rozrywkę, zapewniło wielkie emocje i sprawiło, że w jakiejś mierze spojrzałam inaczej na może własne życie, które względem losów głównej bohaterki, jawi się niczym raj na ziemi. I to jest też w mej ocenie wielką wartością tej książki, która uświadamia nam to, jak trudne życie mają ludzie gdzieś dookoła nas...
Powieść Magdaleny Chrzanowskiej pt. "I ślubuję ci...", to bez wątpienia jedna z najlepszych odsłon naszej rodzimej, obyczajowej literatury, jaką miałam okazję poznać na przestrzeni ostatnich miesięcy. Najlepsza z uwagi na fabularny koncept, jego przełożenie na karty literatury oraz prawdę, która bije z każdej strony. Z tego względu gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, który z pewnością oczaruje was sobą w równie wielkim stopniu, jak moją osobę.