Gdybym miała kiedykolwiek przekonać kogoś do czytania opowiadań, zaproponowałabym Sielanki George’a Saundersa. W tym zbiorze sześciu historii spotkałam się z dużą dawką sarkazmu, za którym ukryta jest gorzka prawda o świecie, jaki sami sobie stwarzamy i w którym wszyscy musimy potem żyć.
Wielu czytelników nie przepada za krótkim formami literackimi, tymczasem, w mojej opinii, warto po nie sięgać. Skupienie na jednej postaci i sytuacji, daje bowiem możliwości szczegółowego zaprezentowania zagadnienia. Dzięki temu, jako czytelnicy, mamy okazję w krótkim czasie przeżyć wiele emocji lub przemyśleć problematykę zawartą na kilkudziesięciu stronach. Saunders, pisząc Sielanki, po mistrzowsku wykorzystał te możliwości.
W Sielankach mamy okazję przyjrzeć się różnym postaciom, które charakteryzuje pewnego rodzaju bezradność oraz uwikłanie w niewygodne sytuacje, z których trudno znaleźć wyjście. Bohaterowie Saundersa, zarówno ci pozytywni, jak i negatywni, są ofiarami warunków, w jakich żyją. To para udająca ludzi pierwotnych w parku rozrywki. To tancerz erotyczny, mający na utrzymaniu ciotkę i dwie siostry z dziećmi w niebezpiecznej dzielnicy. To fryzjer, który wszystkie kobiety uważa za brzydkie lub łatwe. To mężczyzna podporządkowany siostrze, który po podejrzanej sesji coachingowej postanawia raz na zawsze odmienić całe swoje życie. Wszyscy oni muszą mierzyć się z absurdami życia w społeczeństwie, które jest bezlitosne, egoistyczne i płytkie. Poddani presji pieniądza, wykonują upokarzające zawody, by związać koniec z końcem lub opiekować się chorymi dziećmi. Jednak heroizm, na jaki potrafią się zdobyć dla ochrony słabszych od siebie, spotyka się najczęściej z niezrozumieniem.
Książka George’a Saundersa pt. Sielanki jest przesycona czarnym, ironicznym humorem, za którym skrywa się niewesoła prawda o rzeczywistości. Autor sięga po motywy seksualne, a nawet nadprzyrodzone, bo jedna z jego bohaterek ożywa po śmierci, by pokazać całkowicie odmienione oblicze. Rysuje świat w ciemnych barwach, niepozbawiony brzydoty, karykaturalny. Tym niemniej wyczuwa się w jego prozie pewną tkliwość wobec postaci, które, nie z własnej winy, są nieszczęśliwe.
Opowiadania te można odczytać jako utwory rozrywkowe, jednak nie trzeba zbytnio się trudzić, by odkryć w nich filozoficzny potencjał, który skłania do refleksji. Choć ich przeczytanie nie sprawia językowych czy też stylistycznych trudności, to zostają z czytelnikiem na długo, uporczywie niepokojąc. A to wszystko za sprawą wywoływania podskórnego poczucia, że żyjemy w rzeczywistości, która dla wielu ludzi jest beznadziejna. Skłania to do spojrzenia na siebie, przekonania się, gdzie jesteśmy my, a gdzie są nasze marzenia i jak głęboka jest przepaść między nami.
Autor jest pisarzem docenianym i wielokrotnie nagradzanym. Dlatego tym bardziej dziwi fakt, że jego utwory tak późno doczekały się polskiego tłumaczenia, wszak zostały napisane dwadzieścia lat temu! Nadal jednak pozostają aktualne, pokazują coraz wyraźniejsze zagrożenia społeczne płynące z nieograniczonego konsumpcjonizmu, bezdusznego korporacjonizmu i presji mediów.
Na uwagę zasługuje również okładka polskiego wydania, przedstawiająca barwny kolaż motywów, postaci i przedmiotów. Grafika przyciąga wzrok i zaciekawia. Jej twórczynią jest Antonina Chmielewska-Merynda.
Podsumowując: Sielanki Saundersa przypadną do gustu wielbicielom niebanalnej i nieoczywistej literatury, która za zasłoną śmiechu skrywa prawdziwe dramaty. To proza pozostawiająca czytelnika w zadumie, odkrywająca rzeczywistość, której na co dzień nie jesteśmy świadomi. Proza mądra i wybitna.