Na morfinie recenzja

Niezbędne znieczulenie

Autor: @WioletaSadowska ·3 minuty
2015-11-28
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
"Byłeś moim nałogiem. Wciągałam cię w płuca jak kreskę i żyłam od dawki do dawki".


Czy można po przeczytanej książce poczuć kaca, jak po upojnej imprezie zakrapianej alkoholem? Można. Zetknięcie się z prozą Anny Zacharzewskiej powoduje bowiem stan przeciwstawny do tego opisanego tytułem – stan permanentnego kaca, którego trzeba w sobie zwyczajnie zwalczyć i przeczekać. Opatrzenie przez autorkę, swojej książki słowami "Na morfinie" wydaje się w tym kontekście zręcznym gestem zaczepki w stosunku do czytelników.

Anna Zacharzewska to autorka poczytnego bloga "Zacharzewska na morfinie", która od wielu już lat komentuje naszą rzeczywistość, nie przebierając w słowach i wnioskach. Jej felietony uważane za skandaliczne, ukazują absurdy, jakie otaczają każdego z nas. Autorka na co dzień pracuje w wielkiej korporacji, gdzie otacza się ludźmi biznesu. Podczas pisania zapala papierosa i delektuje się lampką ulubionego czerwonego wina. Żona, matka, wariatka.

Ola to kobieta po wielu przejściach – ma za sobą nieudane małżeństwo zakończone próbą samobójczą i wyleczoną, ciężką depresję. To także kobieta, która potrafiła stanąć na nogi, budując swoje życie na nowo. Bohaterka rozlicza swoją wielką i niespełnioną miłość, swoją przeszłość, a także obserwuje współczesny świat kobiet i mężczyzn, dochodząc do wielu trafnych konkluzji.

Miłość to słowo klucz, którego w mojej opinii podjęła się zdefiniować i nazwać Anna Zacharzewska. Zdefiniować, idąc pod nurt popularnej obecnie prozie pokazującej w nieco przesłodzony i powierzchowny sposób siłę tego uczucia. Uczucia, które według autorki czasami może przybrać formę uzależnienia, a którego symptomy podobne są do tych, jakie występują podczas brania narkotyków czy też picia alkoholu. Stąd też nie bez przyczyny taki, a nie inny tytuł tej książki, w której to właśnie morfina, czyli środek znieczulający, pozwalający pozbyć się na jakiś czas bólu, potrzebny jest także osobie, która kocha z całych sił i pragnie coraz więcej. Z jedną tylko różnicą, w tym przypadku bowiem morfiną jest coś zupełnie innego – samoakceptacja, nauka na własnych błędach, zostawienie przeszłości za sobą i przede wszystkim normalność. Normalność, która w dzisiejszych czasach niedoceniana i spychana pod natłokiem blichtru oraz pogoni za sukcesem, utraciła swoje znaczenie. Anna Zacharzewska obnaża bezwartościowość dzisiejszego wyścigu szczurów, dążenia za wszelką cenę do osiągnięcia sukcesu i braku umiejętności docenienia zwyczajności. A robi to w niezwykle błyskotliwy i dosadny sposób.

W zasadzie to kolacja z Konradem, pozwala Oli ostatecznie rozliczyć się z ciągle powracającej przeszłości, która rzuca cień na jej doczesne życie. Zwykła z pozoru rozmowa, zmierza nagle w niespodziewanym kierunku, rozkładając na czynniki pierwsze złożoność najpiękniejszego i najokropniejszego uczucia na świecie, czyli miłości. A uczucie, jakie narodziło się pomiędzy bohaterami nie należy do łatwych, nie wpisuje się ono bowiem w żaden znany nam kanon. Dlaczego? Detale poznacie w powieści. Przyznam, że niektóre elementy miłości Oli i Konrada nie do końca wydały mi się mocno osadzone w naszej rzeczywistości, jednak nie da się zaprzeczyć, że autorce udało się rozłożyć ich uczucie na czynniki pierwsze, pośród których każdy znajdzie coś dla siebie i o sobie.

Konrad to imię bohatera książki oraz imię nadane z pełną premedytacją, bowiem postać ta ucieleśnia wszelkie cechy charakteryzujące romantycznych bohaterów oraz niewątpliwie od razu przywodzi na myśl Konrada stworzonego piórem Adama Mickiewicza. Autorka w swojej książce konfrontuje ze sobą postawę romantyczną ze współczesnym podejściem do tematu miłości i związków. Konfrontuje poprzez szereg dyskusji, przemyśleń i trafnych obserwacji współczesnej rzeczywistości.

Myślę, że blurb znajdujący się na tylnej okładce książki może nieco zmylić czytelnika, bowiem po jego przeczytaniu spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Nie oznacza to oczywiście, że jestem rozczarowana, bowiem dzieło to pokazało w pełni magiczną siłę książki – nigdy nie wiadomo czym zaskoczy nas jej treść. Anna Zacharzewska swoim debiutem skłania do myślenia i skonfrontowania ze sobą pewnych życiowych postaw. Proza niełatwa, ale wciągająca. Polecam.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2015-11-28
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Na morfinie
Na morfinie
Anna Zacharzewska
8/10

Ola, 29-latka po burzliwym rozwodzie trafia do powtórnego obiegu na rynku randkowym. Zmieniony przez erę cyfrową świat konfrontuje ją z rzeczywistością, w której znane z przeszłości prawdy i przepisy ...

Komentarze
Na morfinie
Na morfinie
Anna Zacharzewska
8/10
Ola, 29-latka po burzliwym rozwodzie trafia do powtórnego obiegu na rynku randkowym. Zmieniony przez erę cyfrową świat konfrontuje ją z rzeczywistością, w której znane z przeszłości prawdy i przepisy ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @WioletaSadowska

Mokra biel Bambino
Wciąż pragniemy tyle samo i tego samego

"(…) bo człowiek tak naprawdę pozostaje zawsze taki sam. Wciąż pragniemy tyle samo i tego samego". To opowieści o każdym z nas. O młodszych i o starszych, o pragnącyc...

Recenzja książki Mokra biel Bambino
Na scenie
Kto szybko płaci, połowę płaci

"Gitary traktowałem jak kobiety". Artysta z wyboru i obibok z powołania, czyli Franek Lipa powraca na kartach trzeciego tomu cyklu "Jak ograłem PRL" i po raz kolejny z...

Recenzja książki Na scenie

Nowe recenzje

Szczęście pisane marzeniem
Szczęście pisane marzeniem
@dzagulka:

„Po najczarniejszej nawet nocy wstanie pełen nadziei świt, a szczęście nieśmiało zapuka do drzwi, pisane cichym marzeni...

Recenzja książki Szczęście pisane marzeniem
Przestrzeń, czas i ruch
Zaproszenie do fizyki
@Carmel-by-t...:

Po pozornie rozczulającej deklaracji z pierwszego rozdziału (str. 42): „Przyczyna tego, że fizyka wydaje się bardzo ...

Recenzja książki Przestrzeń, czas i ruch
Delirium
Demony są na wyciągniecie ręki.
@zdzis59:

Jest przecież tak znajoma, a wciąż odkrywana i obiecująca. Trudno od niej oderwać wzrok. Magnetycznie przyciąga każdego...

Recenzja książki Delirium
© 2007 - 2024 nakanapie.pl