"Niewinna" to jest druga książka autorstwa Tiffany D. Jackson. Wcześniej miałm okazję przeczytać "Biały dym" i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Czułam, że tak samo będzie z "Niewinną" wiec ją wręcz pochłonęłam, bo tego inaczej nie da się podsumować.
"Niewinna" to przerażająca historia o nastolatce, która jako mała dziewczynka została posądzona o zbrodnię którą popełniła. Rzekomo.
Mary B. Addison miała dziewięć lat jak to się wydarzyło. Alyssa Richardson tylko 3 miesiące. Łączy je to, że obie były tylko niewinnymi dziećmi. Różni je to, że Mary żyje, a Alyssa nie. Tego dnia Mary oskarżono o śmierć Alyssy. Jednak czy taka właśnie jest prawda. Czy to Mary zabiła małą, białą, słodką dziewczynkę, którą tak bardzo kochała ? Nie były siostrami, ale Mary tego bardzo pragnęła. Pragnęła by to pani Richardson była jej matką, bo była taka mądra i dobra dla niej. Jednak matką Mary jest Dawn Cooper. Kobieta, którą Mary "musi się opiekować", bo inaczej ma ona "złe dni", a podczas złych dni jest właśnie źle... Co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? Mary decyduje się to opowiedzieć, by znaleźć ratunek dla swojego dziecka. Tak szesnastoletnia Mary jest w ciąży. Opieka społeczna grozi, że jej je odbiorą więc musi działać. Co postanowi Mary? Czy powie kto jest winny śmierci Alyssy? Dlaczego tak długo milczała?
Ta książka naprawdę była dla mnie straszna. Już sam pomysł, że to dziewięcioletnia dziewczynka mogła zabić inne dziecko jest przerażający. Pewnie powiecie, że na świecie jest dużo zła i takie - zabicie dziecka przez dziecko - też mają miejsce, jednak nadal jest to dla mnie przerażająca myśl. Dlaczego w ogóle dziecko miałoby zabić dziecko? Z zazdrości? Być może. Owszem uważam, że wtedy takie dziecko powinno być osądzone, jednak w tym przypadku nie dochodzi do żadnego procesu. Matka podpisuje ugodę i córka trafia do szpitala, a potem do więzienia. Mary nigdy się nie przyznała do zabicia Alyssy. W więzieniu jest strasznie traktowana. Nie jak dziecko, a przestępca, którym jest. Rzekomo. Poznajemy ją gdy mieszka w ośrodku wychowawczym. Dodajmy, że Mary nie mówi, nie odzywa się do nikogo poza Tedem, miłością, którą poznaje podczas prac wolontariatu w domu opieki. Jest bardzo źle traktowana przez wszystkich: matkę, współlokatorki, kuratora, opiekunki społeczne, wychowawczynie. Jednak czemu się dziwić, przecież w takie miejsca nie trafiają niewinne osoby...
Bardzo podobała mi się historia przedstawiona przez autorkę. Z jednej strony poznajemy dziewczynę, która wydaje nam się jest spokojną, zrównoważoną nastolatką, jednak przebywającą w ośrodku wychowawczym. W miarę jak ją poznajemy, to co sama nam zdradza, wydaje się, że nie powinna tak wyglądać jej historia. Jesteśmy po jej stronie i pragniemy dowiedzieć się, że udało jej się wygrać. Jednak na sam koniec autorka serwuje nam "coś" co zatrzymało mnie i kazało pomyśleć, że jednak może jednak nie znamy do końca Mary, może nie jest tak jak ona nam to przedstawia i nie tak jak przedstawiła to jej matka. Czyżby prawda leżała gdzieś po środku? Podoba mi się to, że autorka nie daje nam rozwiązania, zostawia nas z takim niedosytem, pragnieniem poznania prawdy, ale nie daje nam nic więcej, brakuje jakby zakończenia. To zakończenie, które dostajemy daje nam bardzo dużo do myślenia, zaczynamy myśleć i kombinować. Świetnie to autorka wymyśliła i powiem Wam, że zaraz sięgnę po jej kolejne książki, bo tak mnie przedstawione przez autorkę historie wciągają....