Coraz częściej przekonuję się, że włoska literatura ma naprawdę dużo do zaoferowania. Po włoskich pisarzy sięgam w ciemno, a niedawno odkryłam serię Bel paese (piękny kraj) wydawaną przez Rebis, a wśród nich książkę Paolo Sorrentino „Nieistotne wizerunki”. Okładka jest dość niepozorna, w stonowanych, szarych barwach, na środku portret kobiety w obiektywie. Jej autor jest popularnym reżyserem i scenarzysta, którego talent został już wielokrotnie nagrodzony najbardziej prestiżowymi statuetkami – Oscarem, Złotym Globem i wieloma europejskimi nagrodami filmowymi.
Sorrentino wykorzystał w swojej książce doskonałe oko do ludzi i nieograniczoną wyobraźnię. Utwór jest wynikiem współpracy z fotografem, Jacopem Benassim, którego portrety stały się dla pisarza punktem wyjściowym dla stworzenia historii przedstawiających ich ludzi. Fotografie są monochromatyczne, niepozowane, surowe. Pisarz na ich podstawie, nie wiedząc kim są i czym się zajmują, stworzył opowieści o życiu przedstawionych bohaterów. Mamy tu więc do czynienia z dwudziestoma trzema historiami bardzo zróżnicowanych ludzi: ukrywających się mafiosów, nieudaczników, oddanych ojców, starzejące się kobiety, hazardzistki, zgorzkniałe awanturnice. Każda postać jest inna, każda otrzymała życie raz dramatyczne, raz beztroskie, komediowe, pełne miłości albo rozpaczy.
Opisując swoich bohaterów autor zwraca uwagę na drobne szczegóły, codzienne rytuały czy przyzwyczajenia, które najlepiej charakteryzują bohaterów, takie właśnie nieistotne z pozoru drobiazgi, dzięki którym możemy wiele wyczytać o osobowości bohaterów. Wydaje się, że w twarzach przedstawionych na portretach, możemy wyczytać te sugerowane cechy, przedstawione żywoty, tak są sugestywne (albo tak trafne). Możemy poznać mężczyznę, który przygrywa gościom w lokalu nocą, a w dzień opiekuje się niepełnosprawnym synem, dzieckiem zamkniętym w ciele dorosłego człowieka, który do tego jest agresywny i nieobliczalny. To dramatyczna opowieść o nieograniczonej miłości ojcowskiej, wielkim poświęceniu. Inny rozdział dotyczy dozorczyni, która uprzykrza życie wszystkim ludziom wkoło, zaniedbuje chorego męża, żyje w okropnych warunkach, pozbawiona jakiejkolwiek życzliwości. Dopiero na koniec dowiadujemy się, jak wielka tragedia doprowadziła ją do takiego stanu.
Najwyraźniej te smutne, wzruszające historie zrobiły na mnie większe wrażenie. Wyrazistą postacią jest też ukrywający się w podziemiach mafioso, który naraził się swoim wrogom, jak też oczywiście policji i teraz żyje w odosobnieniu, pozbawiony kontaktu ze światem zewnętrznym. Wszystkie jego potrzeby zaspokajają koledzy i całymi latami udaje się mu przechytrzyć wszystkich, dopóki nie zapragnął spotkać się z ulubioną gwiazdą porno, a w tym samym czasie jego stęskniona żona postanowiła go odwiedzić.
Książka jest błyskotliwa i ironiczna, zaskakująca, a przy tym zabawna. Bardzo przyjazna czytelnikowi. Niejeden raz wzruszałam się, a jeszcze częściej śmiałam z czasami dziwnych, czasami absurdalnych działań bohaterów. Autor wykazał się ogromną wyobraźnią i dobrym okiem do szczegółu, bo przecież nie wysysał wszystkich pomysłów z palca, musiał je gdzieś zaobserwować. Bohaterowie żyją swoimi małymi, przyziemnymi życiami, nie zostawiają po sobie głębokiego śladu, są nieistotni. Składają się z nieistotnych myśli, zdarzeń, nawyków, chwil i wrażeń. Wydaje się jednak, że te drobiazgi mówią więcej o tym, czym jest życie, niż pochodzenie, miejsce urodzenia, zawód, wykształcenie, czy inne informacje, które zwykle uważamy za ważne. Język Sorrentino jest oszczędny, lakoniczne, krótkie zdania i akapity mówią wszystko. Jednocześnie jestem zachwycona intrygującym, lekko szyderczym i sarkastycznym stylem pisarza, który mimo wszystko nie drwi z prawdziwych tragedii, wobec których często człowiek zostaje sam. Warto przeczytać.