Nieocalony recenzja

„Nieocalony. Tadeusz Borowski” Marty Byczkowskiej-Nowak, czyli zrozumieć niezrozumiałe

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Orestea ·5 minut
5 dni temu
1 komentarz
10 Polubień

„Rozpadowi ciała nie towarzyszy tu wzrost ducha, u Borowskiego historia nie usensowni się w ten sposób. Polski mesjanizm rozpada się rozbity na kawałki. Romantycy przewracają się w grobach. […] Ani w okupowanej Warszawie, ani w obozie Borowski nie walczył o ojczyznę. Walczył o siebie - jak wielu, o czym konsekwentnie mówi na głos. Ci, którzy walczyli o co innego - bo niewątpliwie w obozie byli tacy - nie znajdują jednak miejsca w jego narracji. Przemykają, owszem, gdzieś chyłkiem w tych opowiadaniach, w przestrzeni dwóch zdań sygnalizując postawę, która tylko uwypukla moralną nędzę - a może jedynie przeciętność - większości”. [s.193]

Jest jakaś potworna i moim zdaniem przemyślana logika każąca czytać Borowskiego ludziom młodym. Kiedy jest się późnym nastolatkiem, to jedyne, co się ma w głowie, to pogarda - lub w najlepszym razie pełne wyższości ubolewanie, jakie się ma dla bohaterów opowiadań obozowych Borowskiego. Myśli się wtedy: ja bym tak nigdy…; ja na pewno bym nie…; walczyłbym/walczyłabym; nie dałabym się; stanęłabym w obronie tej więźniarki; zaprotestowałbym, uratowałabym ją/jego/ich wszystkich; wszczęłabym bunt! Powstanie! Tak! Powstanie! Co za palant, jak tak można? To podłe, co on opisuje!
Cóż, człowiek jest w wieku, w którym niedorozwinięte jeszcze funkcje kognitywne nakładają się na skromne doświadczenie życiowe i mikry wgląd w siebie, którego najdroższy nawet terapeuta nie zapewni. Człek nastoletni jest wiecznym sprzeciwem i negacją wszystkiego, co się mu mówi, a cóż łatwiej zanegować niż autora, który w twarz mówi, że w sytuacji kryzysu jedyne co byś chciała/chciał, to przeżyć, a nie kozaczyć. Że niby kto, ja? Ja bym… itd itp.
Tak, jest w tym perfidia systemu edukacyjnego, którego zadaniem nie jest wypuszczenie w świat ludzi krytycznie myślących, tylko przygotowanie kolejnych pokoleń, które są gotowe polecieć z karabinem przed siebie, w ciemno i bez sensu.

Podzielę się z Wami moją mądrością życiową: otóż IMO Borowskiego dobrze by czytać tak życiowo później, późno nawet. Po trzydziestce, koło czterdziestki, kiedy już się przeżyło nieco, kiedy życie wiele razy powiedziało „sprawdzam” i kiedy romantyczne wizje sprzeciwienia się złu już nieco przyblakły. Wtedy dopiero rozumie się Borowskiego i postaci z jego opowiadań. Wtedy widzi się w nich nie tyle nieudanych nie-bohaterów, co wielce udanie nakreślonych ludzi.

Tak. Też nie znosiłam Borowskiego za to, że pokazywał mi, że ludzie mogą być… zwyczajni. Mogą się uginać, klękać, kłaść uszy po sobie, kraść, kłamać - byle przeżyć. Nienawidziłam go z całego swego zaczytanego w romantykach nastoletniego serca. Widziałam siebie jako centrum ruchu oporu, z rozjarzonymi oczami i siłą, która przychodzi nie wiadomo skąd. Wiecie, takie kocopały kogoś, kto w życiu musiał się tylko uczyć. Potem dopiero go zrozumiałam. Późno. Kiedy przeczytałam go ze zrozumieniem. A musiałam do Borowskiego wrócić, bo rodzinne obligacje sprawiły, że dostałam zadanie przygotowania do matury kogoś, kto egzaminu dojrzałości bardzo nie chciał zdać. I wtedy właśnie mnie Borowski walnął. I to mocno, jak bokser w splot słoneczny. I długo z nim zostałam.

Chyba dlatego sięgnęłam po „Nieocalonego” Marty Byczkowskiej-Nowak, kiedy tylko ta książka pojawiła się w Klubie Recenzenta portalu nakanapie.pl No i dlatego, że lubię biografie, zwłaszcza że ostatnio jest na nie pogoda, i co jedna, to lepsza wychodzi. Byłam ciekawa, co Byczkowska-Nowak zrobi z Borowskim.

„W przypadku Borowskiego zadziałały, zdaje się, szczęśliwy przypadek, dzięki któremu trafił w odpowiednie środowisko, i ta cecha jego charakteru, która pozwoliła mu zjednywać sobie ludzi. Zgodnie jednak ze swoją naturą, zawsze nakazującą mu patrzeć na siebie z brutalną szczerością, bez usprawiedliwiania, po wojnie napisze wraz z dwoma kolegami oświęcimiakami: „Byliśmy źli, twardzi, okrutni, często zapieraliśmy się człowieczeństwa, bo chcieliśmy przeżyć”. W tej samej przemowie do tomu „Byliśmy w Oświęcimiu” mówi wprost: „Przeżyliśmy, choć nie byliśmy ani lepsi, ani gorsi od tych, co umarli”. Rok po zakończeniu wojny zabrzmi to zdumiewająco[…]”. [s.227]

No więc tak… to doskonała biografia.

Nie mówię, że to dobra lektura, bo czytanie boli, autentycznie boli, a książka „Nieocalony. Tadeusz Borowski” Marty Byczkowskiej-Nowak po prostu drapie w duszę. Ale jak mogłaby nie, jeśli weźmie się pod uwagę jej bohatera i czasy, które go kształtowały?

Ale autorka robi coś więcej niż kreśli kronikę życia pisarza, ona rzuca Borowskiego na tło epoki, doskonale wyjaśnia tło intelektualne, filozoficzne, polityczne. Pokazuje, gdzie dorastał i skąd Borowski „przyszedł”, jakie wydarzenia kształtowały jego dzieciństwo i bardzo wczesną młodość. Pokazuje głód wiedzy, chęć poznania, przyjaźnie, miłość, chęć życia. A później pokazuje - bez epatowania i martyrologii - rzeczywistość obozowego życia Borowskiego i Marii. No a potem przychodzą lata powojenne i zamieszanie wokół Borowskiego z powodu tego, co i jak napisał. A potem jeszcze stalinizm i śmierć pisarza, i jego późniejsza recepcja - a raczej trudności, jakie sprawiał wszystkim. Bo nie dawał się łatwo wcisnąć w żadną formę - ani ze swoim życiem, ani z twórczością.
„Największą klęską wizji rzeczywistości powojennej wydaje się zatem życie w świetle fałszywych wartości. Borowski konsekwentnie dąży do zdemaskowania bankructwa idei w systemach budowanych na krzywdzie. […] Skoro zło nie pochodzi z zewnątrz, a ze środka, środek trzeba przeformować. Co zatem zrobić, by nie zakrzyczeli nas poeci, adwokaci, filozofowie, księża…?
W listach nie ma odpowiedzi. Jedyna odpowiedź jest w życiu zgodnym z sobą, w pielęgnowaniu miłości, w twórczości”. [s240]

Piękna, koronkowa robota - ta biografia Borowskiego!

Dzięki Byczkowskiej-Nowak można zobaczyć Borowskiego w całości. Zobaczyć człowieka w wierszach i prozie, można widzieć tragedię jego egzystencji bez sentymentalizmu i pierdołowatości właściwej analizie lektur szkolnych.
Jest też „Nieocalony” kapitalną pracą o twórczości Borowskiego, nieuciekającą on analizy i interpretacji, pięknie łączącą warsztat naukowy z wrażliwością dojrzałego czytania.

Byczkowska-Nowak pokazuje, jak pracuje się ze źródłami, z jakim szacunkiem i uwagą czyta się wszystko- od juwenaliów poety, po jego listy, artykuły. Czapki z głów!

Moja ocena:

× 10 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Nieocalony
Nieocalony
Marta Byczkowska-Nowak
8.5/10

W chowanego ze śmiercią Mówiono, że śpieszył się z przeżyciem własnego życia. Gdy w 1951 roku na zebranie Związku Literatów Polskich dotarła tragiczna wiadomość, nie dowierzano, że postanowił się ...

Komentarze
@tsantsara
@tsantsara · 4 dni temu
Znakomita recenzja!
× 1
@Orestea
@Orestea · 3 dni temu
dziekuję!
Nieocalony
Nieocalony
Marta Byczkowska-Nowak
8.5/10
W chowanego ze śmiercią Mówiono, że śpieszył się z przeżyciem własnego życia. Gdy w 1951 roku na zebranie Związku Literatów Polskich dotarła tragiczna wiadomość, nie dowierzano, że postanowił się ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Nieocalony. Tadeusz Borowski. Biografia autorstwa Marty Byczkowskiej - Nowak to wyjątkowa biografia, która oferuje głęboką i kompleksową analizę życia oraz twórczości Tadeusza Borowskiego, jednego z ...

@malgosialegn @malgosialegn

Mówiono, że śpieszył się z przeżyciem własnego życia. Tadeusz Borowski pisarz, poeta i publicysta urodził się w 13 listopada 1922 roku w Żytomierzu. Był więźniem Auschwitz- Birkenau,Dautmergen, Dach...

@kasiarz1983 @kasiarz1983

Pozostałe recenzje @Orestea

Psychologia wojny
Leo Murray, „Psychologia wojny”, czyli wszystko o moich kumplach.

Zanim przeczytałam „Psychologię wojny” Leo Murray, za najlepszą książkę o psychologii wojny i zabijania uważałam „On killing” płk. Dave’a Grossmana. Po przeczytaniu ksią...

Recenzja książki Psychologia wojny
Ferdinand Porsche
Karl Ludvigsen, "Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera”, czyli bohater jako rysunek techniczny

„[…] spokojna pewność siebie, wsparta u Porschego ogromną wiedzą w zajmujących go dziedzinach i rozległymi zainteresowaniami, wielu urzekała. Dzięki temu łatwo znajdo...

Recenzja książki Ferdinand Porsche

Nowe recenzje

Tysiąc dni bez ciebie
Miłość jest trudna
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Luną Velevitką i Wydawnictwem White Raven* Debiutancka książka autorki, którą zdążyłam już dob...

Recenzja książki Tysiąc dni bez ciebie
Dziewczyna bez serca
Dziewuszka bez serduszka
@Malwi:

Jagoda Wochlik w "Dziewczynie bez serca" serwuje nam opowieść z potencjałem na emocjonalny rollercoaster, ale ostateczn...

Recenzja książki Dziewczyna bez serca
Katia
recenzja
@zaczytaj_ch...:

Katarina Ruszczow to kobieta, której życie zbudowane jest na fundamentach bólu, przymusu i nieczystych interesów. Od n...

Recenzja książki Katia
© 2007 - 2025 nakanapie.pl