Poznajcie Nadieżdę Łaptiewą, Serefina Meleskiego i Malachiasza. To bohaterowie - główni - "Niegodziwych świętych" Emily Duncan.
Zapraszam Was, razem z autorką książki, w podróż po ciekawej krainie, która nieco przypomina carską Rosję, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę sztafaż językowy i "pogodowy" oraz religijny, w której magia płynie kilkoma równoległymi nurtami i jest powodem wojen, zamieszania i tragedii. Ale także miłości.
Nadieżda może rozmawiać z bogami. Z całą dwudziestką, choć nie wszyscy odpowiadają jej tak samo szybko i tak samo ochoczo. No cóż, mają swoje powody, do których nic nam, śmiertelnikom. Nadia wychowała się w klasztorze i spędziła w nim pierwsze siedemnaście lat swojego życia. Była pierwszą od wielu, wielu lat kleryczką i nadzieją swojego narodu - Kalazinów. Lubiła swój klasztor, mniszki i mnichów, którzy ją wychowywali, miała przyjaciół. Ale - bo ale być musi - wszystko skończyło się, kiedy klasztor zaatakował i zniszczył następca tronu nacji wrogiej Kalazinowi, Tramawianin Serefin. Między magią, którą Nadii użyczyli, a raczej - użyczają - bogowie, a magią krwi Serefina od lat trwa wyniszczająca wojna.
Jedna strona uważa, że ci drudzy to heretycy, ci drudzy uważają tych pierwszych za ciemny lud. Wiecie, normalnie i po ludzku. Czemu się dziwić? W każdej rzeczywistości gatunek homo sapiens, magiczny czy ludzki jak jasny gwint, zachowuje się tak samo. Jak coś się ode mnie różni, to trzeba to zniszczyć.
W czasie ataku na klasztor i związanym z nim zamieszaniu Nadii udaje się uciec. Musi to zrobić, bo wie, że Serefin, następca tronu Tramawii i potężny mag krwi chce ją schwytać.
Wyrusza z mniszką Anną, po drodze spotka między innymi Raszida, Parijahan i Malachiasza.
A resztę musicie doczytać, bo odmawiam spoilerowania.
Czy to dobra książka?Tak, czytałam ją z przyjemnością. Jest przyzwoita. Mówię tak, bo jest to pozycja przeznaczona dla młodego czytelnika, przez co jest miejscami zbyt naiwna, miejscami mało ciekawa, miejscami irytująca. Ale - umówmy się - próg młodości przekroczyłam jakiś czas temu i trudno mi czasem wczuć się w bycie późnym nastolatkiem.
Plusy książki? Malachiasz! Mój ulubiony bohater! Pewnie dlatego koniec nieco mnie rozczarował, acz liczę, że autorka zrehabilituje się w kolejnej części. Jest spójny,
Bohaterowie drugoplanowi - zwłaszcza Parijahan i Raszid. Może dlatego, że nie musimy słuchać ich myśli i nie wiemy nazbyt dokładnie co myślą. Czasem brak tajemnicy zabija postać.
Geografia - ciekawa, przemyślana, z mapą. To zawsze plus w wypadku książki, która rzuca nas na literacką obczyznę.
Minusy - dwójka głównych bohaterów.O Chaosie, jakaż to dwójka marudnych postaci! Nadia to drama queen, która ciągle myśli, że jej życie jest takie strasznie, strasznie złe! Tak - zmienia się. Tak - dorasta. Ale bycie świadkiem jej dorastania jest równie bolesne, jak przeżywanie własnego.
Serefim. Biedne książątko, jak cię mogę. Miał być "brooding", wyszedł uciążliwy maruda.
No i jest jeszcze zakończenie... ale do niego dotrzyjcie sami.
Ok, o na tym skończę marudzić, bo przecież bawiłam się z "Niegodziwymi świętymi" całkiem dobrze! Dobra, wakacyjna lektura, zwłaszcza dla młodszych czytelników.
Więcej o "Niegodziwych świętych" Emily Duncan na
www.veryurbanfantasy.plKsiążkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl