"Obcego" kojarzy chyba każdy, zwłaszcza w odniesieniu do filmu Ridleya Scotta. Filmu kultowego, który dla wielu jest jednym z najważniejszych obrazów XX wieku, choć niektórzy skłaniają się bardziej ku drugiej części. W XXI wieku serię "Alien" przekształcono we franczyze, co zaowocowało wysypem kolejnych filmów, serialu animowanego, gier, komiksów, a także książek. Tym razem, chciałbym Wam opowiedzieć trochę o pierwszej powieści z cyklu zbeletryzowanych scenariuszy. "Obcy" Alana Deana Fostera ukazał się w oryginale w tym samym roku, co na ekrany kin wjechała produkcja Scotta. Foster to taki gość od filmowych powieści, choć nie tylko. Przeniósł do książek m.in. "Star Treka", "Gwiezdne wojny" czy "Terminatora", ale w swojej bibliografii ma też oryginalne powieści fantastyczne, w tym, chociażby wydane w Polsce jeszcze w latach '90, trylogie: "Przeklęci" czy "Planeta Tran-ky-ky".
Jako, że film widziałem lata temu (może najwyższy czas sobie przypomnieć), odniosę się tylko do samej powieści, choć wiem, że ta powstała na podstawie oryginalnego scenariusza, który z kolei na planie filmowym uległ pewnym modyfikacjom. Można więc powiedzieć, że Foster zrealizował pierwotną myśl Dana O'Bannona. Dobra, mniejsza z tym...
Wszystko zaczyna się, gdy kosmiczny transportowiec Nostromo odbiera komunikat SOS. Wyrwana z hibernacji załoga postanawia więc to sprawdzić. Tak trafiają na targaną huraganami, mroczną planetę, na której odnajdują obcy statek. Wydaje się opuszczony, ale w jego czeluściach jeden z oficerów Nostromo zostaje zaatakowany przez jakąś obcą formę życia, co zapoczątkuje prawdziwy horror dla wszystkich członków ekspedycji. Zdani wyłącznie na siebie, z dala od domu, stają się celem drapieżnika, który ma tylko jeden cel: zabić ich wszystkich.
"Obcy" to jedna z tych powieści, w której nie ma miejsca na niepotrzebne sceny. Tutaj najważniejsza jest akcja, rozgrywająca się tu i teraz. Akcja i niesamowita, wręcz klaustrofobiczna, atmosfera, którą da się wyczuć już po kilku pierwszych stronach. Główną lokacją jest statek Nostromo, co nadaje całej historii pewnej kameralności. Zresztą, nawet, gdy część załogi wychodzi, by zlokalizować źródło sygnału SOS, nadal czujemy to przyjemne przytłoczenie. Bohaterowie cały czas pozostają bowiem, nie tyle pośrodku niczego, co wręcz w centrum nicości, gdzie nie mogą liczyć na niczyją pomoc, gdzie, aby przetrwać, muszą współpracować, choć przy zderzeniu tak różnych charakterów, nie jest to wcale łatwe.
Alan Dean Foster, posługuje się prostym, czytelnym dla każdego językiem, ograniczając techniczny żargon do niezbędnego minimum. To nie jest twarda fantastyka naukowa, ale też "Obcy" nigdy do takiego dzieła nie aspirował. Siłą tej powieści (jak również filmu) jest niepowtarzalny klimat i dynamiczna, trzymająca za gardło akcja. Czytając tę książkę, czułem panujące napięcie i przerażenie załogi przed niechcianym pasażerem Nostromo. Gdy więc emocje postaci udzielają się czytelnikowi, można uznać, że pisarz wykonał swoje zadanie i zrobił to bardzo dobrze. Ale czy jest sens sięgać po powieści na podstawie filmów? To zależy i od powieści, i od filmów. Jeśli więc podobał Ci się filmowy "Obcy", myślę, że warto też sięgnąć po książkę, chociażby po to, aby ponownie spotkać starych bohaterów, ale i zerknąć na całą historię innymi oczami.
Dużym plusem jest też samo wydanie i mam tu na myśli, to najnowsze od Wydawnictwa Vesper. Twarda oprawa, nowe tłumaczenie, wewnątrz ilustracje Macieja Kamudy - to kolejne powody, dla których warto po tę powieść sięgnąć. Polecam i za chwilę zabieram się za drugą część. 😉
© by MROCZNE STRONY | 2023