Ostatnie tomy cyklów, trylogii czy serii, są najczęściej ciężkim przejściem. Podczas lektury ostatniego tomu mam obawy, że autor czy autorka nie połączy wszystkich wątków, bądź jakieś pominie i będę niezadowolona. Oczywiście to są tylko obawy, w większości przypadków jestem zadowolona z zakończeń. Lubię, gdy autor zostawia jaką otwartą furtkę, delikatne niedomówienie, lubię się zastanawiać, co mogłyby się stać. Jednak nie lubię niedokończonych wątków, które były ważne, które dużo wnoszą do historii. Z niecierpliwością czekałam na piąty, ostatni tom cyklu Przebudzenie Powietrza Elise Kova, w chwili, gdy miałam w rękach “Kryształową koronę” zachwyciłam się okładką. Każdy tom z tego cyklu jest przepięknie wydany, okładki są wspaniałe i przyciągają oko, a jak z treścią? Powiem szczerze, że często spotykałam się z opiniami, że ten cykl jest nudny, albo styl autorki jest zły, jednak podeszłam do tych książek z czystą głową. Osobiście całość podobała mi się i jest warta poznania, dla samej historii o magii żywiołów.
Burzliwe wydarzenia z poprzedniego tomu, doprowadziły do całkowitej zmiany biegu wydarzeń w życiu Vhally Yarl, ale nie tylko w jej życiu. Całe Cesarstwo Solaris popada w coś gorszego niż nowa wojna, nowy tyran wydaje się wszechmocny, a Vhalla wydaje się bezsilna. Nie tylko bezsilna, ale również i odpowiedzialna za to wszystko, co się dzieje. Z chwilą, z która dowiedziała się, jak bardzo naiwnie podążała za złem wcielonym, a nie za swoim ukochanym, rozpadł się świat, w który dopiero się odbudowywał. Obecnie z grupką przyjaciół przemieszcza się, szukając rozwiązania z tej sytuacji.
Po raz kolejny nie zawiodłam się na tym cyklu. Przyznaję, że nie jest on wybitnie dobry, ale jest ciekawy i potrafi wciągnąć. Magiczny świat i magia żywiołów to jest to, co lubię i z przyjemnością sięgam po książki z taką tematyką. Jak pisałam w poprzedniej recenzji, romans dwójki głównych bohaterów jest spoiwem całej fabuły. Żałuję, że większość książek opiera się na romansach, a coraz mniej na dobrze zbudowanych fantastycznych światach. Jednak muszę przyznać, że historii Vhalli i Aldrica nic nie umniejsza, a ich romans jest swoistym spoiwem. Akcji w książce nie uraczymy jakoś dużo, lecz nie jest to książka nudna. Wszystko wydaje się idealnie zrównoważone, bitwy i walki, podróż przez znane nam miejsca z poprzednich części są miłym powrotem do tego, co znamy. Nie tylko odwiedzaliśmy miejsca nam znane, lecz również spotykaliśmy kilku bohaterów i z przyjemnością czytałam o ich życiu w tych trudnych czasach.
Dużym plusem, jest fakt, że autorka trzyma poziom książek. Oczywiście były lepsze i słabsze tomy, lecz styl autorki jest dla mnie przyjemny i nie zmieniał się podczas tych wszystkich części Przebudzenia powietrza.
Emocje po raz kolejny wzięły górę podczas lektury tego cyklu, a w tym tomie, było ich o wiele więcej. Każde wspomnienie osób, których już nie ma, było bolesne, lecz zakończenie było dobre, trochę słodkie, lecz gorycz, jaka ciągnęła się przez wszystkie tomy, pozostawiła swój smak i przy tej książce, co dało dobre zakończenie tej historii. Z chęcią powróciłabym do tego świata, lecz również przyjmuję, że to koniec i jestem pewna, że wrócę do tych książek. Chciałabym wam ją polecić jako lekką przygodę z magią żywiołów i romansem, który się rozwija powoli przez wiele przeszkód, które są stawiane między bohaterami. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
NIECH ŻYJE SOLARIS
Jeden żądny krwi władca został obalony przez innego, a na Cesarstwo Solaris padł cień śmierci. Vhalla Yarl stanęła na scenie przeznaczenia, przygotowując się do ostatniej bitwy. ...
NIECH ŻYJE SOLARIS
Jeden żądny krwi władca został obalony przez innego, a na Cesarstwo Solaris padł cień śmierci. Vhalla Yarl stanęła na scenie przeznaczenia, przygotowując się do ostatniej bitwy. ...
"Kryształowa korona" to piąty i jednocześnie finałowy tom cyklu "Przebudzenie powietrza". Pisałam podczas recenzji czwartego tomu, że mam po lekturze mieszane odczucia. Cóż, tym razem jest podobnie. ...
Okay. Trochę czasu minęło odkąd to skończyłam. Chciałam trochę odczekać i ochłonąć z frustracji. Powiem tak. Bez większych spoilerów. Styl bez zmian, więc również był bez większego szału. Dla mnie ...
@sanaecozy
Pozostałe recenzje @Nastka_diy_book
Genialna!
Macie już stworzoną listę, najlepszych książek tego roku? A może liczycie jeszcze, że znajdzie się w końcu ta jedyna, która was zachwyci? Przeczytałam właśnie drugi t...
Znacie Annę Benning? Moja pierwszą myślą, jaka miałam po zobaczeniu tego nazwiska, było “gdzieś już słyszałam to nazwisko”. I miałam rację, na mojej półce mam trylogi...