(...) potęga śmierci w tym miejscu była tak straszliwa, że sama myśl o Bogu wydawała się idiotyczna.
W natłoku powieści z Auschwitz w tytule lub podejmujących tematykę niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych oraz miłości pomiędzy nazistą a kobietą, będącą przedstawicielką wroga III Rzeszy, powieść Wojciecha Dutki jest pozycją godną uwag i wyjątkową. Nie jest bowiem napisana, wiem, że paradoksalnie to zabrzmi, lekko, łatwo i przyjemnie. Jest starannie przemyślana, sprawnie skonstruowana i przede wszystkim oparta na faktach, choć autor dwójce głównych bohaterów nadał fikcyjne nazwiska. Jej zmienił również imię, jemu pozostawił to prawdziwe.
Niebo milczało, oglądając niesamowite i z niczym nieporównywalne zbrodnie.
Styl powieści może budzić wątpliwości u czytelników przyzwyczajonych do wartkiej akcji i dużej ilości dialogów, więcej tu bowiem opisów aniżeli rozmów. "Czerń i purpura" to swego rodzaju relacja, sprawozdanie pisane w sposób, zdawałoby się, mało emocjonalny, ale jakże działający na wyobraźnię czytelnika. Bez zbędnego okraszania dostajemy obraz tego, co działo się wewnątrz KL Auschwitz-Birkenau. Oczywiście nie jest to pełny obraz, lecz tylko jego fragment, który stanowi otoczenie Mileny i Franza. Dostajemy również opis przeżyć głównych bohaterów, ich dylematów, walki z wyborami pomiędzy tym, co dyktuje własne sumienie a tym, do czego zmusza nas walka o życie. Dla mnie najbardziej interesująca była postawa Franza Weimarta i obserwacja przemiany bohatera z dobrego ministranta w oddanego III Rzeszy esesmana, a następnie w człowieka trawionego wyrzutami sumienia, nie będącego w stanie przerwać swojej służby. Dwoistość jego charakteru, próba usprawiedliwiania się wydaje się wręcz niepojęta. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie miłość do Mileny, resztki dobra w nim tkwiące, uległyby całkowitemu unicestwieniu. Ta miłość go uratowała, ale nie zmazała jego win. Uniewinnienie zapisane w oficjalnych dokumentach nie jest lekarstwem na zagłuszenie wyrzutów sumienia. Franz Weimart przegrał swoje życie. Franz Weimart nie jest również "dobrym" nazistą, jakich spotykamy w wielu powieściach z nazistą w tytule. Wie, co się dzieje, jest tego świadkiem i nierzadko sprawcą. Autor go nie usprawiedliwia, lecz przedstawia fakt po fakcie, a czytelnik przyjmuje to, jakby czytał raport. Czy ta powieść wzbudza emocje? Przez niemal całą książkę styl raczej na to nie pozwala, ale w momencie czytania Epilogu wszystkie, jakby tłumione w czytelniku wrażenia i uczucia wybuchają ze zdwojoną siłą. Nie potrafiłam powstrzymać łez i po raz kolejny zadać sobie pytania: Boże, gdzie Ty byłeś?
"Czerń i purpura" to powieść o uczuciu, które byłoby piękne w innych czasach. Powieść o miłości niemożliwej, nawet gdyby po wojnie Milenie i Franzowi dane byłoby się ponownie spotkać i dostać nową szansę. Miłości niemożliwej, bo: Ona nigdy nie zapomni przecież, że była ofiarą tego potwornego miejsca, a on nigdy nie zdejmie z siebie tego przeklętego munduru.
Polecam, chociażby dla porównania z niektórymi banalnie napisanymi powieściami poruszającymi podobną tematykę.