„Życie to najlepszy nauczyciel. Jest bezduszny, surowy i bezkompromisowy.”
Czasami życie wydaje się nam nudne tak, że pragniemy jakiejś odmiany, które by wzbogaciło naszą egzystencję. Jednak nieraz bywa tak, jak u bohaterki powieści „Beginning Moon”, że wszystko zmienia się w sposób nieprzewidywalny i w efekcie można zatęsknić za tym, co było.
Francessa Anfrew ma dopiero 18 lat, ale przeżyła już trudne chwile trzy lata temu, gdy straciła mamę, co spowodowało u niej traumę i napady lękowe. Od dziecka nie czuła się nigdy dobrze sama ze sobą, uważając się za gorszą od innych. Uważa się za osobę niezrozumianą, samotną, niechcianą i odtrąconą, chociaż, wydaje się, że nie ma ku temu powodów, gdyż jej ojciec jest dla niej bardzo wyrozumiały, a nawet pobłażliwy dając jej duże pole do swobody i podejmowania własnych decyzji. Francy nie potrafi wpasować się w świat swoich rówieśników, a każda próba wyjścia ze strefy komfortu kończyła się fiaskiem. Dziewczyna nie wierzy w siebie i postrzega swoje życie, jako nudne, nieciekawe, bezbarwne do czasu, gdy pewnego dnia spotyka Dominica. Ich znajomość nie zaczyna się najlepiej, gdyż Francy uderza przy cofaniu autem w jego samochód, co wywołuje u niego złość. Wkrótce ponownie ich drogi się krzyżują i od tej pory życie Francy ulega całkowitej zmianie.
Trylogia „Universe” ukazała się najpierw na Wattpadzie, gdzie pojawiła się dwa lata temu i zdobyła uznanie czytelników, ale ja zaczynam ją poznawać dopiero teraz, stopniowo, po premierze wersji papierowej. Autorka przyznała, że początkowo nie wierzyła, że ta powieść ukaże się w tej formie. Zaznaczyła na swoim profilu, że nieco zmieniła tę historię, uczyniła ją bardziej przemyślaną i dojrzalszą.
„Beginning moon” to jedna z tych powieści, które nie są idealnie napisane, wyczuwalny jest debiutancki styl autorki, ale mimo to ma się ochotę podążać za kolejnymi zdarzeniami. Nie wiem, kim jest pani skrywająca się pod pseudonimem Jedersafe, ale jako pisarka zapowiada się na twórczynię, po którą chętnie sięgnę następnym razem. Po stylu pisania można od razu wywnioskować, że jest to młoda osoba i początkująca pisarka. Przede wszystkim jest zbyt dużo tekstu opisowego, co spowalnia nieco tempo toczących się wydarzeń, których nie brakuje. Stosuje zbyt często słowo „tęczówki” w odniesieniu do scharakteryzowania emocji u danej postaci, czy określenia koloru włosów do podkreślenia, kto w danym momencie się wypowiada lub kogo dotyczy dziejące się zdarzenie. Główna bohaterka zachowuje się czasami lekkomyślnie, chociażby w momencie, gdy wie, że nie może pić alkoholu, bo bierze tabletki, a potem łamie te zasady i wpada w tarapaty. Wciąż jest zestresowana, sfrustrowana i zalękniona, nawet w sytuacjach, w których nie ma powodu do takich reakcji, co było dla mnie nieco irytujące.
Fabuła nie jest z początku zbyt szybka, gdyż wiele w niej przemyśleń bohaterki, analiz sytuacji oraz odczuć i roztrząsania wątpliwości. Są one nieco pogmatwane w fazie wstępnej i dopiero po jakimś czasie dowiedzieliśmy się więcej o tym, o czym informuje nas opis z tyłu okładki.
Przez większą część powieści obserwujemy życie Francessy, jej problemy z emocjami, lękami oraz rozwijającą się znajomość z Dominikiem. Zabrakło mi spojrzenia na wszystko z punktu widzenia Dominica, ale po przeczytaniu całości doszłam do wniosku, że taki sposób narracji dodaje tajemniczości, rodzi wiele pytań, a my wiemy tylko tyle, co wie główna bohaterka, więc razem z nią wszystko analizujemy i próbujemy dociec do prawdy.
Nieco niepokoju wkrada się, gdy pojawiają się tzw. negatywne charaktery w postaci kolegów Dominika z przeszłości. Do tego momentu czytałam powieść raczej ze spokojem, bez ekscytacji, a dopiero wydarzenia w finale tego tomu wywołały większe napięcie, gdyż całkowicie odbiegały od tego, czego się spodziewałam. Zakończenie i wiele jeszcze niewiadomych sprawiło, że z niecierpliwością będę czekała na kontynuację, która, mam nadzieję, ukaże się szybko.
NA KONIEC: Ogromne brawa dla wydawnictwa za okładkę!
To było coś, czego już nie mogliśmy zatrzymać. Osiemnastoletnia Francessa od momentu śmierci ukochanej matki zmaga się ze stanami lękowymi. Ulgę w codziennym życiu przynosi jej gra na fortepianie i...
To było coś, czego już nie mogliśmy zatrzymać. Osiemnastoletnia Francessa od momentu śmierci ukochanej matki zmaga się ze stanami lękowymi. Ulgę w codziennym życiu przynosi jej gra na fortepianie i...
To pierwszy tom trylogii i muszę przyznać, że mnie odrobinę przerażało to, że jest to dość pokaźna trylogia. Ponad 400 stron tomu pierwszego. Wole mniejsze książki bo zawsze obawiam się, czy historia...
Wolicie książki wesołe, czy mroczniejsze klimaty? Często czytając daną historię klasyfikuję ją kolorami. Głupie? Sama się zastanawiam czy to normalne 😅 ale nastrój jaki panuje w książce tak w pew...
@marta.boniecka
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...