Są tacy autorzy, od których wymaga się więcej, dla których poprzeczka jest zawieszona znacznie wyżej, do czego zresztą sami doprowadzili swoją dotychczasową twórczością. Są takie książki, które żyją w czytelniku bez względu na to, ile czasu upłynęło od ich przeczytania.
Nie jestem fanką wielkich słów, więc jeśli określam coś mianem trylogii mojego życia, to nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady. "Wrzask", "Histeria" i "Amok" wyryły się w mojej pamięci, sercu i czytelniczej świadomości, a ich autorka, Izabela Janiszewska, stała się dla mnie mistrzynią pióra. Wciąż szaleją we mnie emocje związane z zakończeniem niesamowitej historii Larysy Luboń i Brunona Wilczyńskiego, mam nadzieję, że nigdy nie opadną.
Na nową powieść Izy czekałam z ogromną niecierpliwością, ale i pewną obawą. Wydawało mi się, że w trylogii pokazała już cały wachlarz swoich możliwości, cały pisarski kunszt i bez wątpienia tak właśnie było, ale okazało się, że wcale nie osiadła na zasłużonych laurach, nie zaczęła powielać sprawdzonych i doskonałych schematów. Trudno porównywać thriller psychologiczny do serii kryminalnej, ale nawet na przestrzeni różnych gatunków można dostrzec ciągłą chęć rozwoju.
"Niewybaczalne" to książka, która rozszarpała mnie emocjonalnie. Choć czytam od lat, nigdy nie zdarzyło mi się odłożyć lektury, dlatego że przerosły mnie opisane w niej wydarzenia, a tym razem właśnie tak było. Przebrnęłam przez wiele brutalnych, ociekających krwią historii, ale żadna nie poruszyła mnie na tyle, bym nie była w stanie przewrócić strony. Scena odnalezienia zwłok w tej powieści wymusiła na mnie kilkudniową przerwę, próbowałam nawet czytać coś innego, ale moje myśli wciąż uciekały w kierunku małej miejscowości, w której Izabela Janiszewska osadziła akcję. W końcu poczułam, że jestem gotowa i dokończyłam ją w jeden wieczór, zatracając się w plątaninie kłamstw i prawd.
Konstrukcja tej książki została wręcz stworzona pode mnie - intrygujący, trzymający w olbrzymim napięciu prolog, po którym chciałam zwyczajnie więcej i chciałam zrozumieć, co się w nim wydarzyło i co do tego doprowadziło.
Akcja toczy się w 2015 roku, wydarzenia są relacjonowane w narracji pierwszoosobowej z perspektywy Zuzanny, głównej bohaterki. Drugą oś czasową stanowi rok 1990, w tych retrospekcjach narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, towarzyszymy różnym uczestnikom zdarzeń, w których skrywa się bolesna prawda o życiu Zuzanny. Częściowo domyśliłam się zakończenia, ale nie zmieniło to faktu, że było dla mnie naprawdę wstrząsające.
Zamknięcie "Niewybaczalnego" nie równa się rozstaniu z historią w nim zawartą. Choć punktem wyjścia jest tutaj kłamstwo, to prawda zostaje w czytelniku na dłużej. Nie chodzi tylko o to, co spotkało główną bohaterkę, ale o prawdy bardziej uniwersalne. Takie, z którymi trudno się zmierzyć, ale warto ten trud podjąć. Warto zastanowić się nad tym, jakim jest się człowiekiem, czy cechy, które wydają nam się okropne u postaci fikcyjnych nie są przypadkiem też częścią naszego charakteru. Izabela Janiszewska pisze tak jak jest, nie musi ubarwiać rzeczywistości na potrzeby fabuły, bo wynika ona z wnikliwej obserwacji ludzkich zachowań. Dzięki temu zyskujemy opowieść realistyczną do bólu, jeden bohater do złudzenia będzie nam przypominał sąsiada spod czwórki, inny sprzedawcę z osiedlowego sklepu. To w twórczości autorki bardzo mnie fascynuje, choć gdybym miała wskazać jej najmocniejszy punkt, byłyby to emocje - zarówno te, które opisuje, jak i te, które lektura we mnie wywołuje.
Na pierwszy plan wysuwa się żałoba i to ona we mnie uderzyła. Nie musiałam się nigdy mierzyć ze stratą rodzica ani dziecka, ale czytając tę powieść doświadczałam tego rozdzierającego bólu, tej pustki, której nie sposób niczym wypełnić, tej nieodwracalnej zmiany w życiu. Nie chcę wspominać o innych ważnych tematach podjętych w tej powieści, żeby zbyt wiele nie zdradzić.
"Niewybaczalne" to książka jedyna w swoim rodzaju. Jest absolutnie wyjątkowa, poruszająca, skłaniająca do głębokich refleksji. Izabela Janiszewska przeszła samą siebie, tworząc kolejny majstersztyk. Jeśli jej pisarska kariera nadal będzie rozwijała się w takim tempie i w tym kierunku, a wszystko na to wskazuje, to wkrótce będziemy oceniać jej powieści w specjalnej, osobnej skali.
Moje 12/10.