Przed głównym bohaterem kolejny napad wraz z jego nową bandą. Jest jak zawsze, nikt nie zwraca większej uwagi na chłopaka, a on sam mało mówi, nie daje się do końca poznać. Podczas napadu główny bohater jak zwykle nie za wiele się przydał, kiepsko radził sobie podczas walki w ręcz. Ten napad był jednak inny, gdyż banda zaatakowała samego maga... Piekielna złość i chęć zemsty czarnoksiężnika na chłopcach z bandy jest przeogromna. Odkąd mag zaczął ścigać głównego bohatera zaczęły się pasma niepowodzeń. A pustkę w sercu zapełnia piękna kobieta, ujrzana przypadkiem.
"W końcu szczęście się kończy."
"Życie to iluzja" jest książką polskiego pisarza pana Tomasza Karandysza. Opis od samego początku uświadamia czytelnika, iż trzyma w ręku psychologiczną powieść, która będzie zgłębiała sens jestestwa. Przygotowałam się na coś ciekawego i dogłębnego, a co otrzymałam? Kilkugodzinną drogę przez mękę!
Pierwsze co mi się nie spodobało, to to iż czytelnik nie ma bladego pojęcia w jakim czasie rozgrywa się akcja. Nie jest powiedziane, gdzie przebywa główny bohater ani który jest rok. Jednak po niektórych sytuacjach i wydarzeniach wywnioskowałam, iż fabuła rozgrywa się w dalekiej przeszłości. Nie lubię niejasności w książkach. Czytając powieść chcę wiedzieć, gdzie i kiedy odbywa się dana akcja.
Autor pisząc tę powieść, zapewne chciał stworzyć coś dogłębnego, chciał wniknąć w sens człowieczeństwa, w ludzką psychikę. Czy się mu udało? Absolutnie nie! Liczyłam na poważne opisy uczuć, świetnie skonstruowane rozważania człowieka zagubionego w świecie, a co otrzymałam? Płytkie i niekiedy bezsensowne opisy psychiki ludzkiej. Pisarz ani trochę nie powala swymi analizami, czy przemyśleniami, co najwyżej irytuje i przyprawia o chęć odłożenia książki na bok. Ogromnie się na tym zawiodłam!
"Bezsilność bolała bardziej niż jakikolwiek inny rodzaj bólu."
Bohaterzy też pozostawiają wiele do życzenia! Uwaga, najlepsze - czytelnik nie ma bladego pojęcia jak nazywa się główny bohater oraz ile ma lat! Rozumiem, że w krótkich pozycjach, skupiających się na wnętrzu ludzkim, takie rzeczy nie są najistotniejsze, ale w książce liczącej sobie prawie czterysta stron, chciałabym wiedzieć, jakie imię nosi główny bohater! Jedyne co o nim wiemy: że jest mężczyzną oraz infantylnie szybko się zakochuje. Można dodać do tego również, że ma pewne problemy psychiczne... Postacie drugoplanowe również nie zachwycają. Wydają się być niedokładnie skonstruowane, bez charakteru i duszy.
Kolejna sprawa, która przelała szalę goryczy, było błyskawiczne zakochanie się naszego bezimiennego bohatera. Siedział sobie w barze (tudzież w karczmie), ujrzał piękną, czarnowłosą kobietę i już nie było rozdziału, w którym chłopak nie zachwycałby się jej urodą, nie ujadałby, iż są oni dla siebie stworzeni, że czarnulka jest jego szczęściem, światełkiem w tunelu itp. Po prostu nie pozostało nic innego jak tylko złapać się za głowę i płakać...
"Każdy człowiek potrzebuje trochę ciepła i zrozumienia od drugiej osoby."
Styl jakim posługuje się autor jest... dość męczący. Nie jestem pewna, czy tak mozolnie i ciężko szło mi czytanie tej powieści ponieważ fabuła i akcja nie powalały, czy dlatego iż język nie należy do najprostszych i najciekawszych. Na domiar złego rozdziały były tak niemiłosiernie długie, że odechciewało się rozpoczynać kolejne!
"Życie to iluzja" jest bardzo kiepską pozycją, z płytkimi opisami wewnętrznych przeżyć bohatera, którego nawet nie znamy z imienia. Niektóre momenty powalą Was swoją infantylnością, a każda kolejna strona będzie niekończącą się drogą przez mękę. Definitywnie nie polecam, a wręcz odradzam! Trzymajcie się z daleka od tej pozycji, omijajcie ją szerokim łukiem!
"Ale przecież, koniec końców, każda śmierć jest taka sama, mój kolego."