„Czasami życie zadaje tak mocne ciosy, zbyt często właśnie tym najlepszym ludziom”.
Jeszcze czas około świąteczny, nadal można delektować się tzw. świątecznymi książkami.
Dlaczego po nie sięgamy ? Może warto zadać sobie pytanie, dlaczego w ogóle czytamy książki? Każdy, kto czyta, doskonale zna odpowiedź na te pytania. Chyba zwyczajnie chcemy zmniejszyć stres, który ostatnio dominuje nasze myśli i utrudnia życie, przenieść się w świat fikcji i oderwać się od rzeczywistości, by poprawić sobie zdrowie psychiczne i fizyczne. Mogłabym tak bez końca wymieniać korzystne aspekty czytania, ale każdy książkoholik doskonale o tym wszystkim wie. Wracając do książek świątecznych, ich czytanie sprawia chyba podwójną radość, bo zawsze mają szczęśliwe zakończenie. Czytamy, uśmiechamy się i zwyczajnie jest nam dobrze i bezpiecznie. I teraz nam tego trzeba, takich optymistycznych, banalnych, książek z pozytywnym przekazem.
Kiedy ojciec Megan umiera, ona odkłada na bok swoje marzenia o świecie mody, o które tak bardzo walczyła, aby zarządzać odziedziczonym po nim apartamentowcem. Dziewczyna oprócz domu, dziedziczy także jego lokatorów, którzy wydają się być oddani jej ojcu i nie mają ochoty go nikim zastępować. Są to ludzie starsi i ekscentryczni, ale razem tworzą jedną wielką rodzinę, kochają się i wspierają. Od dawna nieremontowany dom, jest w ruinie i pierwszej chwili dziewczyna zamierza wszystko zostawić i wracać do Nowego Jorku. Przed tym krokiem wstrzymuje ją jednak myśl, że gdy ona się podda i sprzeda dom, to ci wszyscy mili ludzie zostaną skazani na tułaczkę, bo oprócz tego miejsca nie mają nic. Dom trzyma się jeszcze w jednym kawałku, bo wciąż reanimuje go Logan, złota rączka, który przybywa na każde zawołanie, gdy tylko zachodzi taka potrzeba.
Trudne początki w zarządzaniu domem, rekompensuje Meg, znajomość z jedną z lokatorek Ellie Wade, sympatyczną starszą panią, która w młodości straciła miłość swego życia i pomimo że miała dobrego męża i dobre życie, wiąż tęskni za tym co zaprzepaściła z powodu niesłusznego oskarżenia i młodzieńczej dumy. Opowiada dziewczynie swoją historię, po tym jak chce wyrzucić elegancką sukienkę, którą Meg się zachwyca. Ellie założyła ją tylko raz w najszczęśliwszym, a zarazem najbardziej tragicznym dniu swojego życia. Okazją było przyjęcie zaręczynowe wiele lat temu, podczas którego doszło do ich zerwania, a małżeństwo z ukochanym, nigdy nie doszło do skutku. Meg zafascynowana klasycznymi liniami i niezwykłym krojem sukienki, prosi Ellie, żeby mogła ją zatrzymać. Ta niezwykła sukienka inspiruje Meg do stworzenia swojej kolekcji, którą zamierza wprowadzić na rynek i uratować dom przed kompletną ruiną a jego lokatorów przed domem starców.
Normalnie nie czytam świątecznych powieści, ale zdecydowanie polecam lekturę „Świątecznej sukienki”. Ta książka pozostawiła mnie z uśmiechem na twarzy. To miła, ciepła, nieschematyczna i typowo świąteczna opowieść z prostym przesłaniem. Piękna historia o ludzkiej życzliwości, miłości, spełnianiu swoich marzeń, która jest dowodem na to, że nie potrzeba magicznych zaklęć, czarodziejskiej różdżki, by odmienić swój los. Wystarczy w odpowiednim momencie komuś coś podarować, tak zwyczajnie prosto z serca, co zmotywuje do działania i pomoże w spełnianiu marzeń.
Wspaniale było czytać o tym, jak Meg przejmuje kontrolę nad swoim życiem i okolicznościami. Podobała mi się koncepcja ponadczasowej, klasycznej, wysokiej jakości mody. Zachwyciły mnie pięknie przedstawione relacje między bohaterami, zarówno tymi młodymi, jak i starszymi, no i uroczy kotek, Winter, którego wszyscy kochają, dzielą się opieką nad nim, który w efekcie staje się zwierzęciem wsparcia emocjonalnego. Może chciałbym, żeby było trochę więcej "świątecznego" klimatu, bo te ciągłe naprawy wydawały się przytłaczać całą historię. Wolałabym też, trochę mniej elementów melodramatycznych, a trochę więcej humoru. Na samym końcu, jednak wszystko zostało zgrabnie połączone i szczęśliwie rozwiązane.
Ta książka, to bardzo przyjemna lektura, rozgrzewająca serce i zapewniająca przyjemną podróż z kilkoma interesującymi postaciami. To miła ciepła opowieść w klimacie świąt, w której wszystko powinno i kończy się dobrze, bo tego oczekuje się od tego typu powieści. Jeżeli nie postawi jej się wygórowanych oczekiwań, do tego dołączy kubek z gorącą czekoladą i ciepły kocyk, można z nią spędzić bardzo miły wieczór. Niezwykła, urocza powieść świąteczna, w której elegancka sukienka łączy dwa pokolenia kobiet. Sukienka, która nie tylko pasuje, ale sprawia, że każda kobieta, wygląda w niej wspaniale niezależnie od okazji.
Na koniec jeden minus i muszę trochę po marudzić, bo można było bardziej popracować nad korektą tekstu. Te kilka błędów w tekście trochę popsuło mi przyjemność czytania, ale nie na tyle, żeby nie móc delektować się lekturą.
„Los ma taki zabawny sposób na dopinanie różnych rzeczy”.