„Nic nie znaczy niczego, a wszystko może być wszystkim. Wszystko jest polityką, a polityka jest wszystkim. Wszystko zabiliśmy, o wszystko zginęliśmy i zwyczajnie umieraliśmy. Wszystko zostało podzielone i znienawidzone. Wszystko zostało oplute(…)”.
W ostatnim czasie zrobiło się dość głośno o Tomaszu Organku i nie jest to bynajmniej związane z jego muzyką, lecz z jego debiutem, jako pisarza. „ Teoria opanowywania strachu „ dzieło literackie autora znalazło się na zestawieniach tytułów, które należy przeczytać. Sam autor wraz ze swoim dziełem gościł na wielu wydarzeniach literackich. Nie będę czarować, że znana mi była wcześniej postać Tomasza Organka, bo tak nie było i nie znam jego dokonań, jako muzyka, chociaż naczytałam się wielu pozytywnych komentarzy wielbicieli jego talentu. Sięgając po jego książkę miałam, zatem wiele obaw, jak poradził sobie, jako pisarz.
Tomasz Organek wspomniał w swoim wywiadzie cytując klasyka, że „ czasem człowiek musi, bo inaczej się udusi „, kontynuując myśl „ pisać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej „, ale pytanie czy powinien. Nastała obecnie moda na to, że nagle wszyscy zaczynają pisać książki. Piosenkarze, tancerze, kucharze, redaktorzy itd., a pisarze chyba zaczną śpiewać i tańczyć. Jakoś tak mi się porobiło, że czuję wewnętrzny opór do tego typu eksperymentów. Ogólnie rzecz ujmując ogarnia mnie trwoga nie tylko przed śmiercią, bo z tym boryka się każdy, ale przed książkami, na czytanie, których traci się czas doszukując się tego, co autor miał na myśli i dorabiać sobie teorie, skoro sam chyba nie do końca wiedział, o czym chciał pisać.
Książka reklamowana słowami: błyskotliwa, cyniczna, ale niepozbawiona poczucia humoru. Dla mnie ta powieść jest specyficzna, żeby nie rzec dziwna. W zamyśle autora zapewne miała to być powieść drogi z elementami thrillera i to są jedyne wątki, które mnie zaciekawiły. Filozoficzne rozważania głównego bohatera dotyczących kondycji naszego społeczeństwa przy pomocy rymowanych i powtarzanych słów jak w piosence dosłownie mnie irytowały.
Zastanawiam się skąd w autorze tyle pesymizmu, ironii i krytyki współczesnego pokolenia. Narzeka na rozpad więzi, rodzinnych, brak poszanowania wartości, że ludzie znajdują się na skraju rozpaczy, a nie odpowiada na pytanie, dlaczego tak jest. Najłatwiej narzekać, marudzić, że wszystko jest nie tak za pomocą banałów, utartych spostrzeżeń i wyświechtanych frazesów, mieć marzenia i nic z tym nie robić.
„ Miałem trzydzieści dziewięć lat i czułem obojętność. Miałem trzydzieści dziewięć lat i chciałem czuć piękno „
Mamy taki stan rzeczy, bo oprócz narzekania nic nie robimy, jako że tak jest najłatwiej. Sami niszczymy, co wartościowe, a jeżeli nawet nie, to na to pozwalamy, na opluwanie najważniejszych wartości, ba nawet świętości, bo w profanowaniu symboli naszej religii widzimy wizję artystyczną. Czy jakikolwiek inny naród by na to pozwolił?
Autor kojarzy mi się osobą, którą czasem mamy okazję spotkać na jakimś oficjalnym przyjęciu, która chce błyszczeć w towarzystwie. Opowiada, gada, dowcipkuje na siłę próbuje uchodzić za osobę, która podchodzi do wszystkiego na luzie. Na początku taki ktoś wydaje się nam wiarygodny i fajny, ale dłuższe przebywanie w towarzystwie kogoś takiego jest męczące. Z pozoru inteligentnie prowadzona konwersacja, nie przynosi nic poza chwilą uśmiechu pobłażania na twarzy,o której następnie bardzo szybko zapominamy, pozostaje po niej jedynie mgliste wspomnienie.
W jakieś recenzji przeczytałam, że jest to literatura dla inteligentnego czytelnika, więc moja inteligencja chyba szwankuje, bo nie wiele zrozumiałam, nie wiele zapamiętałam, nie polubiłam bohaterów. Czy wyszłam na ignorantkę? Być może. Krytyka zachwyca się tą książką obwołując niezwykłym dziełem, natomiast zwykli czytelnicy do grona, którego siebie zaliczam, uważają jednak inaczej.
„Macie, macie i umieracie. Tobie, Borys, potrzebna jest taka zwykła polska Ania. Taka Ania do gotowania, zmywania, dymania, prasowania i wekowania. Ania, co nie ma zdania”
Nic dodać nic ująć.
Książkę miałam okazję przeczytać dzięki Wydawnictwu Grupa Wydawnicza Foksal W.A.B