Na spokojnych wodach recenzja

Nie każdy jest tym, za kogo się podaje...

Autor: @Betsy ·3 minuty
2014-11-12
1 komentarz
3 Polubienia
W kryminalnym literackim światku prym wciąż wiodą skandynawskie lektury. Jednak im więcej ich powstaje, tym bardziej rosną wątpliwości, czy będą one choć w minimalnym stopniu dobre. W ostatnim czasie zauważyłam znaczny spadek formy skandynawskich pisarzy. Raz lektura w ogóle nie przypominała kryminał, raz w ogóle nie dało się dobrnąć do końca książki… Nie wiedzieć, czemu, ich wartość nagle spadła. Tak niestety dzieje się również z książką Viveci Sten „Na spokojnych wodach”. Z intrygującej historii zamienia się w bezsensowną opowiastkę, w której próżno szukać kryminału. Chociaż śledztwo wydaje się być w porządku, cała reszta tworzy bezbarwną treść. I strasznie nudną…

W okolicach Sandhamn na brzeg wypływa ludzkie ciało oplecione w rybacką sieć. Tydzień później ginie kobieta, której zmasakrowane ciało zostaje znalezione w okolicy wybrzeża. Sprawą zajmuje się Thomas Andreasson z policji w Nacce – dobry śledczy, ale i mężczyzna po przejściach. Przy pomocy swojej koleżanki z dzieciństwa – prawniczki Nory Linde – stara się rozwiązać zagadkę. Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Dlaczego na tak spokojnej wyspie wydarzyła się taka tragedia? Thomas musi podjąć zdecydowane kroki. W innym razie może zginąć ktoś jeszcze…

Na pierwszy rzut oka mamy tu do czynienia z naprawdę intrygującą historią. Trup, zagadka, śledztwo, główny śledczy i cała ta otoczka świetności szwedzkiej wyspy. Powieść jak ta lala. Tymczasem ta aura dobrej historii przemienia się w mozolnie idące czynności, przez które ciężko przebrnąć. Przede wszystkim autorka zbyt mocno skupiła się na życiu osobistym obojga bohaterów: Thomasa Andreassona i jego koleżanki Nory Linde. Całe śledztwo stanowiło jedynie tło do relacji z tego, jakie życie wiodą ci bohaterowie. Tak mniej więcej w połowie zorientowałam się, kto jest winny, bo wcale nie było to trudne. Tymczasem autorka mozolnie tłukła, aż do bólu, każdy aspekt z ich życia. Kiedy nastaje oficjalny koniec, zagadka zostaje rozwiązana oficjalnie (fanfary!), czytelnik zapamiętuje tylko jedną rzecz: że Thomas wciąż opłakuje swoje dziecko, a Nora bez przerwy narzeka na męża, który woli żeglować aniżeli spędzić z nią czas. Nie to, kto zabił. Nie to, kto zawinił. Tylko to, jacy są główni bohaterowie.

Przyznam szczerze, że ten tytuł jest za słaby na kryminał. Szukałam, szukałam i próżno szukałam napięcia i akcji związanej z całym śledztwem. Wciąż zalewana byłam relacją życiorysów bohaterów, które nieźle wryły się w pamięć. Rozwiązanie zagadki przez śledczych w tej książce wyglądało bezbarwnie: tu się raz spotkali, omówili parę spraw, kto co zrobi, koniec. I tak parę razy. Czasem też Thomas i Nora spotykali się na spacerze/kolacji i wymieniali się spostrzeżeniami. Ale tylko tyle. Już więcej emocji znalazłoby się chyba w „Modzie na sukces”… To czytelnik w drodze domysłów prędzej znajduje rozwiązanie, kto zabił, aniżeli sami bohaterowie. Smutne to, ale niestety prawdziwe.

Ciekawostką jest fakt, że na podstawie tej powieści powstał polski serial „Zbrodnia”. Po zapoznaniu się z książką Viveci Sten rodzi się jednak pytanie, czy aby na pewno było na czym bazować? Czy przy tak niskim stężeniu kryminału w literaturze odnajdziemy go choć odrobinę w obrazie? Odpowiem Wam: chcielibyśmy. Tak płytkiego serialu kryminalnego nie widziałam od lat. Ale co się dziwić – sama historia nie przedstawiała się ciekawie, to czego można było oczekiwać po serialu? Wplątanie romansu między głównych bohaterów, czy też zrobienie z książkowego Thomasa, który jest zbyt mięczakowaty jak na policjanta – twardego macho, nie wyszło zdrowo. Dlatego zalecam oszczędzić sobie czasu na tego typu seriale…

„Na spokojnych wodach”, jak się okazuje, to nie taki kryminał, jakiego się spodziewałam. Zapowiadało się naprawdę intrygująco i niestety na zapowiadaniu się skończyło. Akcja jest znikoma, bohaterowie nijacy, a cała fabuła krąży wokół wywodów na temat, jakie prowadzą oni życie. Na zakończenie chciałoby się powiedzieć: „wow”, tymczasem rozwiązanie zagadki sami sobie odnajdujemy, więc ponownie na chęciach się kończy. Malownicze tło niczym nie rekompensuje całości – bo ono również wypada blado. Zbyt mało ważne priorytety, za dużo lania wody. Mówiąc wprost: za mało kryminału w kryminale. A szkoda, bo pomył był całkiem ciekawy.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2014-11-12
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Na spokojnych wodach
2 wydania
Na spokojnych wodach
Viveca Sten
5.6/10
Cykl: Morderstwa w Sandhamn, tom 1
Seria: Czarna seria

Upalny lipcowy poranek na wyspie Sandhamn. Ciało mężczyzny oplątane w rybacką sieć wypływa na ląd. Tydzień później znalezione zostają zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. Śledztwo prowadzi inspekto...

Komentarze
@Wiesia
@Wiesia · około 4 lata temu
Nudny jak flaki z olejem :)
Na spokojnych wodach
2 wydania
Na spokojnych wodach
Viveca Sten
5.6/10
Cykl: Morderstwa w Sandhamn, tom 1
Seria: Czarna seria
Upalny lipcowy poranek na wyspie Sandhamn. Ciało mężczyzny oplątane w rybacką sieć wypływa na ląd. Tydzień później znalezione zostają zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. Śledztwo prowadzi inspekto...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Betsy

Druga runda
Warto dać sobie drugą szansę.

Stracić bliską osobę w najmniej oczekiwanym momencie to jedno. Ale jak poradzić sobie później? Czy żałoba ma trwać wiecznie? Jak zrobić krok do przodu, by znów żyć jak...

Recenzja książki Druga runda
Ostatnia prowokacja
Coś zawsze może pójść nie tak...

Powieść detektywistyczna i humor? Takie klimaty uwielbiam. Zwłaszcza, jeśli wątek detektywistyczny jest dobrze rozwinięty – za idealną zagadkę właśnie pokochałam czyta...

Recenzja książki Ostatnia prowokacja

Nowe recenzje

Akademia Pana Kleksa
Akademia pana Kleksa
@Marcela:

Jan Brzechwa (właściwie Jan Wiktor Lesman) to polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, s...

Recenzja książki Akademia Pana Kleksa
Okupacja od kuchni
Sztuka przetrwania
@Bookmaania:

"Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania", to książka, która.. Rozwaliła mnie na łopatki. Dosłownie. Lektura ta ...

Recenzja książki Okupacja od kuchni
Ciuciubabka
Czas na duchy
@stos_ksiazek:

I to jest dobra książka o duchach! „Ciuciubabka” to najnowsza książka Pauliny Ziarko, która podczas lektury może wywoła...

Recenzja książki Ciuciubabka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl