Przyjmuje się ze historia Polski zaczęła się wraz z przyjęciem chrztu, a jej wcześniejsze pogańskie dzieje są dla nas tajemnicą, legendą, mroczną baśnią, która przyciąga nas swoją osobliwością. Jest osnuta mgłą, która hipnotyzuje. Ta książka mówi o tym wszystkim, co niezbadane. Już od pierwszych rozdziałów „Nawiści” przeniosłam się w inny świat, gdzie jedynym sposobem na życie jest wojna, bo tylko ona daje poczucie spełnienia, sensu. Ludzie są dzicy, nieokiełznani, rządzą argumentem siły na wzór swoich bogów. Chcą być tak potężni jak oni, dorównać im. Ich wiara ma to do siebie, że akceptuje zło, a nawet z nim współpracuje, ale przede wszystkim nie odmawia im ziemskich uciech. Nic więc dziwnego, że sprzeciwiają się wierze chrześcijańskiej wiążącej się z umartwianiem i pokorą. Nawracanie tego księstwa było walką ludzi, przyzwyczajeń i bogów. Zawsze wygrywa silniejszy. A na tle tych wszystkich wojen i grabieży, obserwujemy trójkę bohaterów – Sambora, Młodego Księcia i Licę. Ta trójka również walczy, ale o siebie i swoje serca.
Sambor dorasta na oczach czytelnika, więc doskonale widać jak zmienia się jego postrzeganie świata, jak odnajduje się w kraju pełnym ludzi i przeżerającej ich nienawiści. Sambor jest zupełnie inny niż wszyscy, bo jest dzieckiem puszczy, wychował się w otoczeniu natury i jej prawami się kieruje. Natura jest nie tylko mądrzejsza niż ludzie, ale również łaskawsza, pozbawiona wrogości, okrucieństwa. Sambor jest jak dziecko wpuszczone miedzy lwy i musi sobie poradzić. Pomagają mu w tym Młody Książę i Lica - bliźnięta, dzieci władcy – ta dwójka była nie do rozgryzienia w trakcie akcji. Zagadkowi i niepojęci mącili w głowie nie tylko Samborowi, ale również mi- czytelniczce.
Zakończenie tej książki było tak niespodziewane i nieprzewidywalne jak tylko po takich bohaterach można się spodziewać. Ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem, chłonąc każde słowo.
Słowa w tej książce zdają się mieć odrębne życie. Każde z nich jest ważne, wyważone, co podkreśla narracja zawarta w krótkich zdaniach. Bardzo szybko się do niej przyzwyczaiłam i wpadłam w jej rytm. Miała w sobie coś z lakonicznej mowy wojowników, ale mimo to poetycko malowała obraz baśniowej, kruczoczarnej krainy zapełnionej chochlikami, topielcami, duchami natury i śmiercią.
Czytaniu tej książki towarzyszy wiele uczuć, a w zasadzie to towarzyszą wszystkie. I każde z nich jest oparte na nienawiści, bo od niej pochodzi. Nienawiść jest najpotężniejszą siłą targającą bohaterami. Co oznacza tytuł i czym jest nawiść? Tak jak „biel jest najjaśniejszym odcieniem czerni” tak nawiść to łagodniejsza i miłosierniejsza wersja nienawiści lub - pozbawiona zaprzeczenia - jest jej przeciwieństwem. Myślę, że po przeczytaniu każdy dojdzie do własnego wniosku.
„Nawiść” jest prawdą o ludziach, ich intencjach, pragnieniach, przeszłości i przyszłości. Jest smutną, piękną, nagą prawdą o tym co w nas najgorsze i najbrzydsze. Jest jedną z tych powieści, które poruszają i zapadają w pamięć.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl