Wraz z pojawieniem się w kinach barwnej adaptacji filmowej ,,Chłopów” Władysława Reymonta, przypomnieliśmy sobie, że zapomnieliśmy zapytać naszych nauczycieli historii, co działo się z prawie 80% naszego społeczeństwa w XIX wieku. Na to pytanie starał się odpowiedzieć m.in. Michał Narożniak w swojej książce ,,Niewolnicy modernizacji” o dziejach naszych przodków w XIX wieku na przykładzie ziem kielecczyzny.
Już sam tytuł przyciągnął moją uwagę i naświetlił, że w tej książce mogę znaleźć to czego szukam, czyli faktów nie owijanych w bawełnę, popartych rzetelnymi źródłami. Jak się później okazało, tytuł celująco ujmował treść dzieła, a autor istotnie spełnił to oczekiwanie z nawiązką, gdyż w pewnych fragmentach tekstu dało się odczuć jego nadgorliwość w przedstawianiu historii polskich chłopów.
Autor na bazie faktów historycznych o regionie podanym za przykład doskonale i dobitnie przedstawia realia polskich włościan w XIX wieku - podanie tych faktów na tacy i przytoczenie odpowiednich fragmentów źródłowych oprócz samego uświadamiania czytelnika, skłania go także do refleksji i dedukowania własnych wniosków. Dzięki temu zabiegowi i odpowiedniemu słownictwu autora lektura była dla mnie przyjemna i ciekawa. Na szczególną pochwałę zasługuje dobre zaopatrzenie w źródła, co tylko podkreśla ogrom pracy Narożniaka. Również poukładanie i wypunktowanie treści miało pozytywny wpływ na czytanie tej książki, można było łatwo się w niej odnaleźć.
Jednakże negatywną cechą były niekiedy zbyt obszerne i szczegółowe wstępy, zarówno ten na początku książki, jak i te na początku rozdziałów.
Wstęp był był obszernie rozbudowany i choć sama jego długość nie sprawia problemu z powodu przytaczanego zarysu historycznego kielecczyzny, to jednak, ze względu na swoją zawartość, mógł być krótszy. Dodatkowo był podzielony na fragmenty, w których były nawiązania do wcześniejszych fragmentów (tu zatem jest przyczyna zawarcia niepotrzebnych rozwinięć). Sprawia to, że miałam okazję czytać kilka wstępów, mimo, że wszystko było ze sobą powiązane.
Długie wstępy w rozdziałach zawierały szczegóły przytaczane z innych rozdziałów, a to zdawało egzamin przy fragmentarycznym czytaniu książki lub z dłuższymi przerwami czytania. Zaś niektóre elementy wstępu można było przerzucić do tekstu samego rozdziału, by zapobiec niepotrzebnym powtórzeniom (czasami miałam wrażenie, że czytam ciągle tego samo, a jednak temat wciąż był kontynuowany. Nawet jeśli autor chciał w ten sposób sprawić, żeby wszystko się ze sobą łączył, to rzadko używał synonimów, czy parafrazy, które wzbogaciłyby styl wypowiedzi. Ponadto niektóre wstępy te przypominają wnioski na koniec rozdziału, które czytelnik sam może wydedukować bez uprzedniego spoilerowania.
Konkludując książka pomogła zrozumieć nurtujący mnie problem oraz dała dokładne wyobrażenie o losach naszych przodków. Pomijając tendencję do rozciągania myśli, lektura zawierała wszystkie elementy spełniające wymagania tego typu lektury. Idealna dla zapalonego fana historii, który dzięki tej książce zostanie nakarmiony do syta informacjami na dany temat.