Baneberry Hall to przepiękna rezydencja zbudowana w rozległych lasach. Jej wiktoriański wystrój i nietuzinkowa historia przyciąga mieszkańców. Rodzina Holt (Jess, Ewan i ich mała córka Maggie) są zachwyceni posiadłością oraz jej okazjonalną ceną. Podczas oględzin niepokoić zaczynają ich sporadyczne sytuacje (chociażby takie jak samozapalająca się lampa sufitowa). Oboje stwierdzają jednak że jest to pewnego rodzaju wada domu, którą da się naprawić remontem. Chcą, aby ich córka miała szczęśliwe dzieciństwo w pięknym domu. Trzy tygodnie później, w samym środku nocy, wsiadają do auta i uciekają z Baneberry Hall. Co było przyczyną? Czy dom naprawdę jest nawiedzony? Odpowiedzi szuka sama Maggie, która po śmierci ojca wraca do rezydencji pod pretekstem odrestaurowania i sprzedania posiadłości. Jej prawdziwym motywem jest poznanie prawdy - dlaczego uciekali w nocy, dlaczego nic nie pamięta i co się stało dwadzieścia pięć lat temu?
Historia jest przedstawiona z dwóch perspektyw: dorosłej już Maggie oraz jej ojca za czasów kiedy wprowadzili się do rezydencji. Dzięki temu zabiegowi możemy poznać od podszewki w jaki sposób zmieniała się rezydencja, co się działo z bohaterami i jak przekłada się to na teraźniejszość. Przyznam, że z początku można trochę się pogubić w przeskokach czasowych, jednak wszystko z czasem zaczyna być bardziej płynne i korelatywne.
Z początku książka porusza typowe zagadnienia dla horroru i nawiedzonego domu (tj. samoistnie gaszące i zapalające się światło, grający gramofon, szumy, szmery i kroki które główny bohater słyszy zawsze o tej samej godzinie, w samym środku nocy). Zabiegi wykorzystane przez autora działają na zmysły czytelnika, wyczulają jego zmysły i pobudzają wyobraźnię. W ten sposób, będąc w trakcie książki sami zaczynamy wierzyć że duchy są prawdziwe i coś chce zabić mieszkańców Baneberry Hall. W pewnym momencie granica między nadprzyrodzonymi zjawiskami a rzeczywistością przestaje istnieć.
Maggie jest zdecydowanie bohaterką odważną, nie poddającą się i szukająca prawdy bez względu na koszt, który przyjdzie jej zapłacić. Spędziła całe życie napiętnowana jako "dziewczynka z nawiedzonego domu", jako córka autora bestsellerów książek o duchach i potworach które nawiedziły ich dom. Próbuje w pewien sposób odtworzyć wydarzenia z przed 25lat i poznać wszystkie sekrety, które zapomniała jako dziecko. W trakcie swojego śledztwa dowiaduje się że jedna z dziewczynek z którymi bawiła się w dzieciństwie zaginęła dokładnie w dniu, kiedy cała rodzina uciekła z rezydencji. Mimo wielkiego strachu przed prawdą, nie powstrzymuje jej to i drąży... aż do końca.
"Wróć przed zmrokiem" to historia warta uwagi. Książkę przeplatają się wątki nadprzyrodzone-realne. Autor skorzystał więc z tych dwóch elementów, która sprawiają że serce czytelnika bije mocniej, noga drga niespokojnie a oddech jest urywany. Sprawił, że czyta się tę historię z zapartym tchem. W pewnym momencie zaczyna się wierzyć, że dom naprawdę jest nawiedzony i nie ma żadnego wyjścia z tej sytuacji.
Książkę zdecydowanie polecam [co więcej, polecam ją czytać przy zgaszonym świetle, lampce, wieczorem i z muzyką grozy w tle - ciarki przerażenia gwarantowane!]. Jest warta uwagi i zdecydowanie nie żałuję czasu jaki spędziłam na zapoznawanie się z historią Maggie i jej rodziny.