Kiernan pisząc zarazem o duchach, syrenach i wilkach tak złych, że nawet Czerwony Kapturek miałby z nimi problem, podąża ścieżką podobną do Lema i Dicka. U autorki spotkanie z magicznymi stworzeniami wykracza poza możliwości naszej percepcji, balansuje na granicy szaleństwa i jest osiągalne tylko dla wyjątkowych jednostek. Wszystko to może być również fikcją zrodzoną przez dręczony chorobą psychiczną umysł. Z całą pewnością takie spotkanie dalekie jest od romansów z wampirami i wilkołakami w roli głównej.
Indiana Morgan Phelps – dla przyjaciół Imp – jest spokojną młodą dziewczyną. Mieszka samotnie w Providence, pracuje w sklepie, uwielbia długie spacery i samochodowe wycieczki poza miasto. W wolnych chwilach maluje obrazy i pisze opowiadania. Jej życie mogłoby wydawać się całkiem zwyczajne, gdyby nie fakt, że cierpi na schizofrenię. W pełni zdaje sobie sprawę ze swojej choroby i dokłada wszelkich starań, aby normalnie funkcjonować. Nie jest to jednak łatwe zadanie, szczególnie po tym, jak zaczęły nawiedzać ją duchy. Pewnego razu na swojej drodze napotyka tajemniczą dziewczynę. Spotkanie całkiem odmienia jej życie. Teraz próbuje uporządkować wspomnienia. Pragnie opowiedzieć historię swojego nawiedzenia, zapamiętać ją oraz ostatecznie zdecydować, co było prawdą, a co jedynie halucynacją.
Tonąca dziewczyna zdominowana jest przez atmosferę niepewności. Opowieść przepełniają wątpliwości głównej bohaterki, które w końcu zaczynają udzielać się również czytelnikowi. Historia pełna niedopowiedzeń nieustannie utrzymuje nas gdzieś pomiędzy magiczną fantazją, łańcuchem następujących zbiegów okoliczności, a fałszywymi wspomnieniami zrodzonymi w dotkniętym chorobą umyśle. Kiernan nie udziela nam podpowiedzi. Oddaje ona narrację w ręce głównej bohaterki, co jest zabiegiem niezwykłym. Jak bowiem mamy wierzyć w relację dziewczyny, która sama nie potrafi zaufać swoim wspomnieniom?
Imp jest trudną narratorką. Wymaga ona od czytelnika wyrozumiałości i cierpliwości. Snuta przez nią opowieść jest dla niej niekończącym się zmaganiem z samą sobą. Z jednej strony zapisanie swojej historii będzie dla niej swoistym katharsis. Wraz z ostatnią stroną rozwiane zostałyby wszelkie wątpliwości. Z drugiej strony paraliżuje ją strach przed tym, co kryje się na końcu opowieści. Obawia się, że prawda, do której dąży, może okazać się jedynie kłamstwami wytworzonymi przez jej psychikę. Byłby to dowód jej słabości, utraty kontaktu z rzeczywistością oraz zatarcia się granic między fałszywymi obrazami, koszmarami, a prawdziwym światem. Prześladujące ją duchy oraz spotkania z syreną i wilczą dziewczyną mogą również okazać się prawdą. To natomiast mogłoby popchnąć Imp wprost w ramiona szaleństwa. Wszelkie obawy można odczuć w sposobie prowadzenia opowieści. Historia pełna jest dygresji, kluczenia wokoło ważnych wątków, zagłębiania się w nieistotne szczegóły i unikania konkretów. Chronologia zaburzona jest wszechobecnym chaosem. Narracja w pierwszej osobie przeplata się z trzecioosobową, Imp zapisuje rozmowy z samą sobą, kłamie, posługuje się półprawdami i niedopowiedzeniami. Nie potrafi wybrać, które „pierwsze spotkanie” było tym prawdziwym, dlatego opisuje oba równolegle, mimo że sobie zaprzeczają. Intymna opowieść chorej dziewczyny, w której nic nie wydarzyło się na pewno, jest zarazem niepokojąca, fascynująca i przerażająca.
Atmosfera powieści oraz niezwykła narratorka sprawiają, że Tonąca dziewczyna pozostawia czytelnika z całą masą wątpliwości. Ze względu na przypadłość Imp nie możemy mieć pewności co do wydarzeń, które nam opisała. Czy mamy do czynienia z objawami choroby dewastującej umysł bohaterki, czy może dziewczyna była świadkiem niezwykłych i trudnych do opisania wydarzeń? Może to właśnie niezwykły w pewnym stopniu umysł Imp stał się dla niej „szkiełkiem”, przez które mogła dostrzec oraz odczuć fantastyczny, surrealistyczny i magiczny świat, niedostępny dla percepcji zwykłego człowieka. Koszmar na jawie, obrazy stworzone przez nękany chorobą umysł czy może miejsce spotkania dwóch światów – tego dostrzegalnego przez wszystkich oraz mrocznego, baśniowego i niepokojącego? Wszystko jest prawdopodobne. Autorka zabiera nas w podróż gdzieś pomiędzy realizmem a fantazją, zacierając wszelkie granice. Pokrywa bajki dla dzieci śladami grozy, traumy i krwi, odnajduje elementy wspólne między historią Czerwonego Kapturka a brutalnym zabójstwem Czarnej Dalii.
W książce czuć lovecraftowski horror. Bohaterka zderza się z wydarzeniami tak odrealnionymi i abstrakcyjnymi, że pozostawiają one w jej umyśle chaos, strach i niepewność. Imp wraz ze swoją historią mogłaby wystąpić w roli głównej w jednym z opowiadań Samotnika z Providence. Podobieństw jest wiele. Od obślizgłych macek, przez zrywanie osnowy rzeczywistości, kruchość ludzkiej psychiki, po wyalienowanie głównej bohaterki. Kiernan jednak wchodzi znacznie głębiej w niepokój swojej postaci. Zatapia w nim nieustannie czytelnika, wykorzystując narastającą niepewność i lęk Imp do budowania narastającego napięcia oraz podtrzymywania wątpliwości. Nie dość, że doświadczamy historii nieprzyjemnej niczym koszmar Lovecrafta, to autorka zapewnia nam miejsca w pierwszym rzędzie.
RuBryka Popkulturalna ocenia 9.5/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl