Park jurajski recenzja

naukowo-przygodowy miks powieściowy, przestrzegający ludzkość przed ingerencją w naturę życia na Ziemi

Autor: @belus15 ·9 minut
11 dni temu
Skomentuj
1 Polubienie
Zasmakowanie wiedzy często jest dla człowieka niczym zerwanie owocu z zakazanego drzewa lub sięgnięcie bardzo głęboko w sedno tego, co stanowi o tabu i o tym czym ono jest. Ciągły głód zdobywania nowych informacji, danych, relacji, masy i masy wiadomości współcześnie wzrasta, głównie ze względu na pędzący straszliwie, wyłamujący się idei wzrostu postępem geometrycznym, rozwój technologii wokół mediów: informatycznych, komputerowych, internetowych. A to sprowadza nas do następującego wniosku: nie jesteśmy w stanie przewidzieć w jakim kierunku dzięki jakim w głównej mierze technologiom rozwinie się rozrastający się twór cywilizacyjny gatunku ludzkiego, jak i m.in. to gdzie będziemy za enty lat w przód, skoro nie możemy dokładnie określić gdzie... jesteśmy teraz.

W doświadczaniu wielu aspektów nauki, ot tajnych eksperymentów, w nabraniu wprawy we ,,wkręcenie się" tematyczne w wir fantastyczno-naukowej akcji w popkulturze idealnie pomoże śmiałkowi pod względem czytelniczym bardzo popularny, doświadczony i kreujący swoją fikcję w bardzo zagadkowy iście futurologiczny sposób Michael Crichton. A Crichton właśnie to co najmniej ,,bardzo i to bardzo!" nietuzinkowy autor wśród powieści z pewną dozą naukowości w tle ich fabuł. Niegdyś spotkałem się z głosem, iż powinno z racji jego zasług dla beletrystyki określić go jako jednego z praojców naukowo-przygodowego gatunku w literaturze tudzież krzewiciela myśli technicznej i futurystycznej. Crichton napisał dość dużo powieści, w których to dziełach wplata on wątki począwszy od chemii czy biochemii, teorii matematycznych a skończywszy na modyfikacji na potrzeby fikcji idei ewolucji gatunków. To właśnie z ewolucją i genetyka wiąże się jedna z najbardziej znanych, topek wśród bestsellerów spośród dzieł jego wyjątkowej płodnej twórczo ,,pisarskiej ręki". A jest to: "Jurassic Park".

Moje zainteresowanie nauką, a w szczególności zamiłowanie do Paleontologii, która w świecie znanej powieści Crichtona po prostu przoduje (mimo licznych nieścisłości i drobnych oszustw na poczet fikcji),nie ma końca. Już od bardzo, bardzo małego szkraba – a byłem wtedy takim ,,dzieciuchem”, który fascynował się wszystkim, co niezwykłe, ciekawe i tajemnicze - strasznie lubiłem dinozaury. Oj, bardzo! O ile dobrze pamiętam wszystko zaczęło się, gdy w jakiejś małej encyklopedii dla dzieci zobaczyłem jakie te zwierzęta były w rzeczywistości: jakie były drapieżne, a niektóre zwinne, szybkie , a inne jakie w końcu okazywały się długie, czy po prostu dziwne: o bulwiastych głowach i dziwnych wypustkach na grzebiecie; jakie niektóre jak Prokompsognaty właśnie były ,,malutkie" niczym bardziej agresywne i ,,dinozaurowe” wersje piesków preriowych lub Chihuahuy. I nie zapominajmy o gigantycznych, takich jak Apatozaury czy Argentynozaury stworzeniach - one też zdominowały mój młody umysł.

Ewolucja jest bardzo nierówną, nie do końca klasycznie empiryczną i doświadczalną nauką; nie do końca zyskała ona uznanie w oczach naukowców, a m.in. biologów, geologów, biochemików anatomów itp. Fakt faktem, jej postulaty są słuszne, tj. sprawdzalne w taki sposób, że historię życia na ziemi, rozwój całego ,,pasma” organizmów etc., można pod nią ułożyć i dopasować. To na ewolucji opiera się m.in. w biologii systematyka organizmów. Jednakże, czy tak naprawdę powinniśmy nazywać ją ,,teorią przez wielkie t”, czy określać jako coś pośredniego: ,,teorią przez małe t”? Ów rozciągnięty w czasie niewyobrażalnie, często chaotycznie i skomplikowanie przebiegający proces polega na prostych założeniach, m.in.: przystosowanie gatunku, eliminacja słabych ,,osobników”, rozwój, przemiana i powstanie nowych odmian/gatunków. Lecz jego całościowy – jeśli w ogóle można to tak określić - przebieg może okazać się o całe rzędy bardziej skomplikowany, niż można by to zakładać. Mówiąc krótko i stanowczo: uważam, że Ewolucja jako dziedzina naukowej myśli ludzkiej i arkan biologicznej wiedzy jest tak skomplikowanym nieustającym cyklem zmian zewnętrznych i wewnętrznych zachodzących w obrębie organizmu danego gatunku, iż z perspektywy nawet setek tysięcy lat jego szeroko pojętego działania, ot nieustannego ,,wciskania przycisku Power lub Play na jakiejś maszynie do gry, którą jest sam Wszechświat”, gdzie zachodzi proces adaptacyjny danego biologicznego bytu do zmieniających się warunków środowiska, w którym on żyje, nie widać dużych zmian fizycznych czyli wyraźnych oznak, że coś się jednak w tym organizmie zmieniło, że ,,ej, patrz, to nowy gatunek!”. Ewolucja powinna być prawem natury, który ma tą trudną do zrozumienia specyfikę, którą powinno się akceptować, niżeli teorią, nad którą pracuje się do utraty tchu, próbując albo ją obalić, albo ją rozwinąć i ,,rozgałęzić” na multum odmian i nurtów. To o tyle zaskakujące prawidło tak a nie inaczej funkcjonującego na wszystkich poziomach Wszechświata – przynajmniej tak to wygląda z perspektywy gatunku człowieka na planecie Układu Słonecznego zwanej Ziemią! - że jesteśmy w stanie wyjaśnić jak organizmy żywe zmieniają się wewnętrznie i zewnętrznie w przeciągu danego okresu czasu. Jednak Ewolucja nie wyjaśnia jak dokładnie gatunki wymierają. I tu zatrzymajmy się na chwilę – gdyby nie upadek potężnej asteroidy 65 mln lat temu na Ziemię, być może sam proces globalnego ,,wymierania gatunkowego” czasowo by się zmienił – rozciągnąłby się i wydłużył, a same Dinozaury, którzy są najważniejszymi bohaterami omawianej książki Crichtona, wyginęłyby miliony lat później, a człowiek… cóż, jako gatunek, którym w takiej a nie innej formie obecnie jesteśmy, albo by powstał albo i nie. I być może samej powieści "Jurassic Park" i nawet filmu Spielberga o tym tytule by nie było, a co za tym idzie również mnie piszącego do niej ,,recenzencko-opiniowy” wywód. Te i wszystkie ,,pro-naukowe” rozkminy podkręciły mój gustomierz na maksa, zmuszając mnie wewnętrznie i intuicyjnie do sięgnięcia po jedną z najbardziej znanych marek w popkulturze, a szczególnie po jej pierwociny, które ją wykreowały: po opisywaną i wspominaną beletrystykę pana Crichtona właśnie, pierwszą z cyklu „Parku Jurajskiego” w ogóle, rzecz jasna o tym co jego nazwa tytule.

Decyzja była krótka, jej realizacja również: w przypadku oryginalnie brzmiącego „Jurassic Park” w opcji książkowej z wszystkich dostępnych możliwości na polskim rynku, zdecydowałem się na jedyny, dla mnie najatrakcyjniejszy wybór, co polecam i Wam z racji podejścia wydawnictwa do projektowania ,,fizyczności” swych książek, zwłaszcza tych od znanych autorów lub ze znanych serii, którego to autorem takiego wykonania jest „Vesper”. Owe wydanie, które wybrałem z satysfakcją, czego po prostu nie żałuję, sprawiło mi sporą czytelniczą satysfakcję. Jest ono oprawione w solidny, ale plastyczny i miękki papier, gdzie przód, tył i grzbiet całości książki wypełniony jest czerwono-biało-czarnymi motywami w różnych formach i z charakterystycznym rysunkiem m.in. T-Rexa na froncie oraz logiem marki i książki zarazem w języku polskim w tle na przedzie. Tak, jest to ukłon w stronę kultowości samego filmu Spielberga i czasów w których został wykonany – zewnętrze książki jest zarazem drapieżne, pełne energii, ale i częściowo minimalistyczne, jakby była to modyfikacja awangardowego ,,pop artu”, która ma nadać „Parku Jurajskiemu” uwspółcześnionej indywidualności. Oprawa zamyka w sobie około 500 stron lektury, której treści, dialogów, większych emocji i dokładności w budowania świata przedstawionego sam film z 1993 roku może w wielu momentach pozazdrościć. Taki jest Crichton: jak już coś tworzy, to z pisarskim przytupem… przynajmniej w większości. I przynajmniej w tej powieści a także kolejnej, "Zaginiony Świat", którą to… stety bądź nie, przeczytałem jako pierwszą, dlatego teraz wracam do szczerych i prawdziwych pierwocin tej fenomenalnej przygodowo-fantastycznonaukowej ,,marki matki” w popkulturze. Książka a film sprzed 21 lat to... mówiąc łopatologicznie, ale i z nutą natrętnego cynika: cholerna kupa różnic. Na jednej, czy czterech się nie kończy. Oj, nie. Powieść, co warto podkreślać za każdym razem, gdy się o niej wśród fanów wspomina i porównuje do obrazu Spielberga, w odróżnieniu do tegoż to klasyka kina jest o wiele bardziej zrozumiała - choć pełno w niej naukowego mambo-dżambo i bełkotu rozmaitego sortu - pod względem wchłonięcia i ich zanalizowania związanych z wiedzą, technologiami a głównie genetyką licznych treści, wątków, danych etc. Także książka lepiej uwydatnia refleksyjno-filozoficzną część tudzież przesłanie samej fabuły - ładnie podsumowuje naszą niestety nie aż tak doskonałą na każdym poziomie cywilizację i buńczuczność samego gatunku. Niech poświadczy o tym pewien akcent z powieści: otóż w okolicy 80% całości przeczytanej lektury natknąłem się na pewną myśl jednego z bohaterów, która akurat odnosi się do tego, co niesie ze sobą nowo rozwijana technologia, odkrywana i usprawniania w zastraszającym, umykającym postępowi geometrycznemu tempie, która może być dla nas czymś dużo gorszym niż ,,mieczem obosiecznym". Chodzi o postać Iana Malcolma - nasz nietuzinkowy naukowiec, specjalista od Teorii Chaosu, wypowiada interesujące i bardzo naukowo refleksyjne i że tak to określę ,,problematyczne" słowa: ,,Jednak zaledwie dekadę po skonstruowaniu bomby atomowej zaczęliśmy wchodzić w posiadanie władzy nad kodem genetycznym organizmów. Potęga genetyki jest daleko większa niż ta, jaką ma broń jądrowa. I wkrótce ta władza znajdzie się w rękach każdego człowieka.(...)W szkolnych laboratoriach. W tanich laboratoriach, z których korzystać będą terroryści i dyktatorzy". Czyż to nie jest dość potężna myśl i refleksja? Czyż nie rehabilituje pewne braki, które ma w sobie ogólnie cała konstrukcja powieści? Czy to nas czytelników, mimo iż sama lektura liczy sobie ponad 20 lat nie powinno zmusić do działania? Bo kto wie, może to w naszych rękach genetyka będzie kluczem do oszukania łańcucha życia na Ziemi, do manipulacji ekosystemami w ujęciu globalnym?

Chyba nigdy się to nie wydarzy, ba!, nigdy nie nastąpi ten moment, aby ktokolwiek powtórzył sukces nie literacki i gatunkowy w popkulturze, ale komercyjny swej danej powieści sci-fi przygodowej, tak jak zrobił to w przypadku "Park Jurajski" Crichton, którego pokłosie w wykonaniu Spielberga dało jedno z najbardziej pamiętanych obrazów w historii kina. Sam autor to jeden z najpłodniejszych pisarzy w swojej specjalizacji, choć bywający nieco nierówny twórczo i kontrowersyjny. A co do tej ,,nierówności", to swego rodzaju ujmą w tej powieści są postaci - głębi charakterów to raczej tu nie znajdziemy. Są to charaktery ciekawe, intrygujące, ale tylko na jeden typ powieści: na coś przygodowego z elementami akcji czy fantastyki naukowej, no i nic więcej. To takie osoby, takie postaci bez ciekawej i inspirującej przeszłości: mają tu być, spełnić swoją narracyjną rolę, i tak naprawdę to tyle. Jednostrzałowce, które pamiętają tylko ci, którzy widzieli film Spielberga z tuzami kina w rolach głównych. A teraz i Wy sięgnijcie po "Park Jurajski" - w obu mediach będzie to najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza, że w moim przypadku, co może Was zainspirować, skończyłem czytać powieść 22 kwietnia, czyli w dniu, w którym nasza planeta obchodzi Międzynarodowy Dzień Ziemi. Cóż, nie naśladujmy natury aż tak jakbyśmy tego chcieli, przynajmniej nie w tym technologicznym momencie ludzkości, w którym inżynieria genetyczna jest jeszcze niepewna i chwiejna w perspektywie jej komercyjnego wykorzystania.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-04-22
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Park jurajski
7 wydań
Park jurajski
Michael Crichton
7.7/10
Cykl: Park jurajski, tom 1

Dzięki zaangażowaniu ekscentrycznego milionera na niewielkiej wyspie w pobliżu Kostaryki powstaje Jurassic Park, którego największą atrakcją są żywe dinozaury, sklonowane za sprawą DNA pozyskanego z ...

Komentarze
Park jurajski
7 wydań
Park jurajski
Michael Crichton
7.7/10
Cykl: Park jurajski, tom 1
Dzięki zaangażowaniu ekscentrycznego milionera na niewielkiej wyspie w pobliżu Kostaryki powstaje Jurassic Park, którego największą atrakcją są żywe dinozaury, sklonowane za sprawą DNA pozyskanego z ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Wszyscy wiedzą, że coś się wydarzy, ale nikt nie spodziewa się, że zaraz” Pewien milioner zainspirowany rozwojem genetyki, na małej kostarykańskiej wyspie postanowił otworzyć „Park Jurajski”. Główn...

@jasminowaksiazka @jasminowaksiazka

Wyobraź sobie, że biegniesz. Słyszysz jego ciężkie, powolne, ale zdeterminowane kroki, wytrwale podążające za Tobą. Czujesz pod stopami drżenie ziemi spowodowane tymi tąpnięciami i jego gnijący oddec...

@liber.tinea @liber.tinea

Pozostałe recenzje @belus15

Konklawe
Konklawe - niedoskonały, arbitralny instrument stworzony przez człowieka, idealny dla usankcjonowania władzy

,,Dobry thriller nie jest zły”, ot swego rodzaju słuszna modyfikacja klasycznego przysłowia, w którym docenia się to, co jest robione z pasją, należycie, zgodnie z oczek...

Recenzja książki Konklawe
Dracula
Ile znaczy ikona i symbol w kreacji uniwersalnego ujęcia ,,zła" w popkulturze. Stokerowski geniusz w roli głównej

Powieści grozy, zatrważające historie i jakie by to nie były okrucieństwa wyrządzone bliźniemu i w brutalny sposób opisane oraz umieszczone na kartce papieru , muszą - j...

Recenzja książki Dracula

Nowe recenzje

Murdle. Tom 2. 100 zagadek kryminalnych do rozwikłania przy użyciu logiki, wiedzy oraz sztuki dedukcji
Mistrzowie dedukcji – intelektualna uczta z zag...
@sylwiacegiela:

Książka „Murdle. 100 zagadek kryminalnych do rozwikłania przy użyciu logiki, wiedzy oraz sztuki dedukcji. Tom 2 autorst...

Recenzja książki Murdle. Tom 2. 100 zagadek kryminalnych do rozwikłania przy użyciu logiki, wiedzy oraz sztuki dedukcji
Podróż w świat nadprzyrodzony
Gdy szatan mówi "Nie ma Boga"
@aniabruchal89:

„Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruj...

Recenzja książki Podróż w świat nadprzyrodzony
Boże Narodzenie w Pradze
Biuro Rzeczy Znalezionych na Dworcu Głównym w P...
@aga.kusi_po...:

Stoisz na Dworcu Głównym w Pradze, bagaż oddajesz do przechowalni i ruszasz tam, gdzie zawsze wszystko się zaczyna. Ser...

Recenzja książki Boże Narodzenie w Pradze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl