W ten szary i ponuro listopadowy dzień przychodzę do Was z kolejną krótką recenzją nowiutkiej książki pani Julii, która całkiem niedawno świętowała swoją premierę. Jej pięknie srebrno zdobione tytułowe litery mamią i wabią czytelnika z daleka do poświęcenia jej odrobiny swojego czasu. Choć z twórczością autorki miałam przyjemność poznać się znaczenie wcześniej przy okazji serii „Niedostępny prawnik”, tak w takim wydaniu, przyznaję, spotkałam się po raz pierwszy. Jak myślicie, „The science of temptation” okazała się warta uwagi?
Otóż właściwie…….
……. mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej lektury. Od samego początku historia Briany i Reeda wprowadza nas w swoisty klimat. Przepełnia ją pożądanie oraz zakazana i nieetyczna relacja. Ona — to niesamowicie ambitna i dążąca do perfekcji studentka psychologi na Uniwersytecie Indiana. Z uporem i godnym podziwu zaangażowaniem konsekwentnie dzieli swój czas między zajęciami, nauką, dodatkowymi kursami, pracą w ekskluzywnym klubie dla wtajemniczonych a czasem wolnym i prozaicznym spaniem czy jedzeniem. Nie dopuszcza do siebie myśli, żeby coś mogło nie pójść po jej myśli. On to z kolei nowy, wybitny wykładowca — profesor psychopatologii, która sama w sobie wcale nie jest łatwa, a dodatkowo Reed jest bardzo wymagającym nauczycielem, zmuszającym studentów nie tylko do dyskusji, ale przede wszystkim do myślenia. Kto nie będzie postępował według jego zasad i wytycznych, może od razu pożegnać się z zaliczeniem. Przypadek, zrządzenie losu czy też inna siła władająca kosmosem, sprawia, że drogi tej dwójki przecinają się nie tylko na sali wykładowej, ale w całkiem innym miejscu, któremu zdecydowanie daleko do grzecznego czy spokojnego. Gdy Briana podczas swojej zmiany w pracy dostrzega swojego wymagającego i dupkowatego profesora, a warto podkreślić, że tylko nieliczni mają do niego dostęp, w pierwszym odruchu chciała uciec gdzie, pieprz rośnie. Ale czy zakazany owoc nie smakuje najlepiej? W końcu maska skrywająca jej twarz oraz ubiór i klub sprzyjają nutce tajemniczości, oraz potencjalnej anonimowości, ale czy aby na pewno? Oczywiście po dalsze perypetie tej dwójki, a trochę ich było, odsyłam do książki. Szczerze mówiąc, ja niespecjalnie ich polubiłam i chyba w tym tkwi mój największy problem. Reed nie przypadł mi do gustu, najlepsze jest to oczywiście, że wcale nie musiał. Jego nieustępliwość, zaborczość, nieomylność i rozbuchane ego wzbudziły moją niechęć do jego postaci, ale obiektywnie trzeba stwierdzić, że jest niesamowicie wyraźną i charakterystyczną osobą, którą tak łatwo się nie zapomni. Brianie, również daleko do romantycznych bohaterek czekających na tego jednego jedynego rycerza na białym koniu. Żądza, pożądanie kusi ją i pociąga. Połączyła ich trudna relacja, za którą mogą oboje zapłacić bardzo wysoką cenę. Czy gotowi są tak bardzo zaryzykować? A mimo tego wszystkiego jest w tej książce coś, co przyciąga, coś, co sprawia, że nie można przestać jej czytać. Zakończenie zaś podsyciło tak bardzo moją ciekawość, że chciałabym poznać kolejną, a zarazem finałową część tej dylogii. Niemniej jednak absolutnie nie żałuję poświęconego czasu na poznanie tej opowieści i szczerze zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii na jej temat.
Za możliwość poznania tej historii dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.