Zbiór felietonów i reportaży pierwotnie drukowanych w Tygodniku Powszechnym, które zebrane razem tworzą nową jakość. Mamy tu opowieści o ptakach: ich oglądaniu, życiu, zwyczajach, o niszczycielskiej działalności człowieka. Gdy autor pisze o przyrodzie, robi to olśniewająco, ze znawstwem i miłością. Książka uczy pokory i uwagi w obcowaniu z naturą. Lektura bardzo na czasie.
Łubieński określa się z angielska jako 'bird watcher' i ładnie spolszcza to na 'ptasiarz' czyli podglądacz ptaków. W Polsce to pasja mało popularna a na takich Wyspach Brytyjskich ptaki obserwują miliony ludzi. Mamy tu zatem opowieści o oglądaniu, fotografowaniu, obrączkowaniu ptaków; o pomaganiu im w przeżyciu w mieście, o ich wędrówkach: „Ptasia migracja to dla mnie największy cud natury. Historię każdej wędrówki można przedstawić jako heroiczną epopeję”.
Niby to wszystko specjalistyczne ale szalenie ciekawe, napisane z wielką pasją. W ogóle pisze autor o przyrodzie z takim znawstwem i miłością jak mało kto w polskiej literaturze. Poza tym styl jego po prostu olśniewający, dawno nie czytałem równie pięknego języka, widać że kocha naturę, że ma wielkie oko do szczegółów, do kształtów, zapachów, rozumie język przyrody. Oto próbka: „O zmierzchu niebo się przeciera, odcienie znikają, kolory szarzeją. Z wolna gaśnie różowa zorza, w ciemności świecą jeszcze żółte lampki kosaćców. Tuż nad ziemią pełznie lepka mgła. W świetle flesza widać strukturę tego welonu z wirujących atomów wodnego pyłu. Pod lasem słychać pośpieszny łoskot, trzask łamanych gałęzi, a potem szczekanie koziołka.”.
Poza tym bardzo mi się podoba stosunek autora do przyrody, pełen szacunku i zrozumienia, tak właśnie trzeba, bo przecież przyroda nas przeżyje, a nie my nią. Notuje też Łubieński jak pod naporem człowieka, tego najbardziej zaborczego i ekspansywnego drapieżnika, przyroda trzeszczy i się chwieje, ale i tak sobie poradzi. Czyż obecna pandemia nie jest dowodem... Przy okazji walczy autor z indolencją i niewiedzą urzędników i budowlańców którzy rewitalizując parki, i budując nowe domy, utrudniają na wszelkie sposoby życie ptakom, niestety świadomość ekologiczna w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie.
Smutna jest opowieść o bezpowrotnie wymarłych gatunkach wybitych przez człowieka, przeraża relacja o masowych polowaniach na ptaki na południu Europy i Bliskim Wschodzie. Ale mamy tu kulturową różnicę: „Człowiek Zachodu często antropomorfizuje ptaki. Obdarza je charakterem, przypisuje im ludzkie cnoty. Dla Egipcjan to po prostu zwierzęta, nikt się nad nimi nie roztkliwia. Zabić ptaka to dokładnie to samo co zabić rybę. I tak było tu zawsze.”
Uczy autor pokornego stosunku do przyrody, harmonijnego z nią współżycia, to rzeczy bardzo na czasie obecnie. Lektura tej wspaniałej książki sprawiła, że zacząłem inaczej słuchać śpiewów ptasich, na które przedtem nie zwracałem wielkiej uwagi. Wiele jest tam różnych głosów, których nie rozpoznaję, ale samo słuchanie jest wielką przyjemnością.
Wspaniała to książka o naturze nas otaczającej i o naszych braciach latających..