Małe, czarne pudło przypominało bardziej designerski gadżet niż poważne urządzenie medyczne przyszykowane zarówno na dom niewychodzącego emeryta, jak i pole bitwy. Jedna kropla krwi, dziesiątki badań na zawołanie, niezliczeni ludzie ocaleni przed ciężką chorobą dzięki błyskawicznej diagnozie – na tym pięknym, empatycznym śnie Elizabeth Holmes zbudowała swoje imperium. Młoda geniuszka przyrównywana do Edisona, była siedziba Facebooka obmalowana inspirującymi cytatami, dowody przyjaźni z szanowanymi personami, okładki magazynów, rewolucyjny wynalazek bliski każdemu. A także laboratorium obryzgane zakażoną krwią, mobbing, samobójstwo, adwokaci z manierami gangsterów, oszukani pacjenci, fałszerstwa, nagłe zwolnienia bez pożegnań, zastraszeni pracownicy monitorowani non-stop. A to wszystko dla produktu, który tak naprawdę nigdy nie działał.
"Bad Blood" to kawał solidnej pracy reporterskiej. Kompozycja wybrana przez autora była z pewnością niezwykle czasochłonna, ale i efektywna: losy rozwoju firmy poznajemy przez śledzenie historii i perspektywy kolejnych związanych z nią osób. Dyrektor finansowy, inżynierowie, laboranci, główny informatyk, designerzy... Przez reportaż przewijają się dziesiątki osób. Dopiero po 2/3 książki niespodziewanie narrację przejmuje autor, do którego prowadziła długa sztafeta przekazująca coraz dalej słuszne obawy. Mimo natłoku bohaterów Carreyrou nie gubi czytelnika pilnując, by relacje były szczegółowe bez zaciemniania ogólnego obrazu. Upilnowanie takiego natłoku informacji wymaga porządnego warsztatu. Tu wszystko chodzi jak w zegarku: relacje się zazębiają, jeżeli coś się powtarza, to dla przypomnienia kontekstu, poznane wcześniej postacie przewijają się w zeznaniach kolejnych, tworząc obraz oddziałujących na siebie bohaterów powiązanych wielką siecią, a nie odizolowanych przypadków.
Trudno oderwać się od tej pozycji, której przebieg nieraz mógłby konkurować z fikcyjnym thrillerami. Poza oczywistym napiętnowaniem wielkiego przekrętu w tle przewija się bezgłośna krytyka chorego system sprawiedliwości, w którym bogaci rozgniatają przeciwników samymi kosztami sądowymi, a wpływowi adwokaci bezkarnie stosują metody zapożyczone od mafiozów. Niewiele dobrego można powiedzieć o opiece zdrowotnej, w której ceny skutecznie odstraszają od profilaktyki. I wreszcie kasta bogaczy, ludzie rzekomo dochodzący na szczyt o własnych siłach dzięki wielkiej wiedzy, doświadczeniu i niezawodnej intuicji okazują się bandą naiwniaków załatwiających sprawy po znajomości, niezadających sobie trudu głębszego zbadania obcego zagadnienia, lekką ręką wyrzucających chore ilości pieniędzy, wodzeni za nos przez dwukrotnie młodszą nowicjuszkę. Przypadek Elizabeth Holmes jest wyjątkowy, ale jego analiza pięknie wykazała słabe punkty Ameryki.
Start-up, którego symbolem stała się kropelka krwi, okazał się etyczną rzeźnią. Trudno przejść obok takiej historii obojętnie: niedawno HBO wypuściło film dokumentalny, w produkcji jest film fabularny. Miejmy nadzieję, że z tej okazji trafi do nas polskie tłumaczenie "Bad Blood", bo to reportaż, który warto mieć na półce.
[Recenzja została po raz pierwszy (25.06.2019) opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]