Najwyższa sprawiedliwość recenzja

Trudno mi rzetelnie ocenić tę książkę. Niby jest w niej wszystko co powinno być, ale… mi jednak brakowało charakterystycznego dla tego duetu pazura i napięcia. Fajny pomysł na intrygę kryminalną został bardzo spłycony, spłaszczony, rozmyty i przegadany, przez co w mojej ocenie historia stała się powieścią obyczajową ze zbrodnią w tle. Odniosłem wręcz wrażenie, że autorom zabrakło weny twórczej i pomysłu na ciekawsze poprowadzenie akcji. Chwilami zastanawiałem się wręcz czy książka nie powstawała na przysłowiowym "kolanie" bo terminy wydawnicze goniły. Mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy i jednorazowy wypadek przy pracy.

Zastanawiam się czy moje wymagania co do autorów, wyrobione na podstawie wcześniejszych książek, nie spowodowały zbyt wysokiego ustawienia poprzeczki? Możliwe też, że na mój odbiór tej książki wpłynął czas jaki upłynął od przeczytania 5 tomu cyklu (prawie 3 lata), przez co nie pamiętałem już dokładnie co i dlaczego zrobił Billy, a własnie w większości na kontynuacji tej właśnie historii oparty jest jednym z głównych wątków pobocznych tego tomu.