Ann Cleeves to ceniona brytyjska autorka kryminałów, które wydawane są na całym świecie. "Długi zew" to tom rozpoczynający nową kryminalną serię autorki pt. "Dwie rzeki". Chociaż autorka ma na swoim koncie wiele powieści, jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością i bardzo byłam ciekawa, jak wypadnie.
Matthew jest detektywem, który wraca do miasteczka, które opuścił. Opuścił też Bractwo, porzucając tym samym ewangelicką wspólnotę. Przyjechał do Devon z prostego powodu, na pogrzeb ojca. Przygląda się jednak uroczystości z daleka, nie chce zostać zauważony. W chwili, kiedy ma odejść, dzwoni telefon. Matthew dowiaduje się od współpracownika, że na pobliskiej plaży znaleziono zwłoki mężczyzny. W ten sposób detektyw ponownie trafia do społeczności, którą tak bardzo chciał opuścić. Będzie musiał nie tylko rozwiązać zawiłą zagadkę, ale też zmierzy się z samym sobą, ze swoją przeszłością i z sekretami znienawidzonej społeczności. Co odkryje?
Matthew kiwnął głową, ale się nie odezwał. Jen pomyślała, że to cały Matthew Venn. Człowiek, który nigdy nie otwiera ust, jeżeli nie ma nic istotnego do powiedzenia.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Lubię być zaskakiwana, dlatego przed przystąpieniem do lektury nie próbowałam się niczego o książkach Ann Cleeves dowiedzieć, ani o stylu, w jakim pisze. I trochę mam teraz kłopot, bo o ile ostatecznie książka mi się podobała, to czytanie jej szło mi dość opornie. Lubię dynamiczną akcję, a tutaj akcja dosłownie się wlecze. Kiedy już odłożyłam tę pozycję na jakiś czas, miałam problem, aby ponownie do niej wrócić. Jednak ciekawość zwyciężyła i nie porzuciłam lektury, z czego bardzo się cieszę, bo powieść jest naprawdę ciekawa, a pod koniec akcja nawet trochę przyspiesza. Najciekawszą sprawą jest nie samo rozwiązanie intrygi, a dochodzenie do prawdy. Śledztwo jest mozolne, sama intryga zawiła i głęboko osadzona w lokalnej społeczności. Początkowo nie ma nawet motywu i ciężko takowy w ogóle znaleźć, a pojawiające się tropy, wskazówki wydają się być przypadkowe i nie jest łatwo połączyć je w jakąś logiczną całość. Chociaż śledztwo jest żmudne, jest też skrupulatne. I dzięki temu bardziej wiarygodne. Nic nie przychodzi tutaj śledczym łatwo, nic nie zostaje podane na tacy, na wszystko muszą zapracować sami, choćby to była drobnostka. Jak się potem okazuje, ta mozolna praca, przesłuchiwanie świadków, zbieranie dowodów, szukanie poszlak i częste dreptanie w miejscu jednak się opłacają. Efekt jest spektakularny, o czym możemy dowiedzieć się na końcu. A rozsypane kawałki układanki, które na początku i w trakcie wydają się być puzzlami nijak niepasującymi do siebie, w finale dają zaskakująco spójny, logiczny obraz.
Ciekawą sprawą jest u autorki i w tej książce rzecz jasna obyczajowy aspekt wpleciony w fabułę. Cleeves skupia swoją uwagę na małej, zamkniętej społeczności, którą w przebiegu śledztwa możemy poznać trochę lepiej. Obraz, który się na tej podstawie maluje jest dość przerażający. Muszę przyznać, że autorka wie, co robi. Potrafi tak wpleść w całość wątek obyczajowy i tak go poprowadzić, aby nie przeszkadzał, nie dominował, a tylko uzupełniał główny wątek, którym jest przecież prowadzona sprawa. I ta warstwa obyczajowa, nie dość, że jest w jakiś sposób powiązana z zawiązaną w powieści intrygą, jest sama w sobie niezwykle intrygująca. Cleeves potrafi tworzyć interesujące i oryginalne społeczności, których sprawy są zajmujące, a przy tym ważne dla toczącego się śledztwa. Przy okazji porusza istotne tematy, takie jak fanatyzm religijny, homoseksualizm, zespół Downa. Najważniejsze jest jednak to, że chociaż przez chwilę może się wydawać, że to wszystko jest od siebie oderwane, to tylko złudzenie. Bo w tej książce wszystko ma znaczenie, każdy, drobny nawet element ma swoje miejsce w tej zręcznie i precyzyjnie złożonej układance. Kolejna sprawa to bohaterowie, wiarygodni jak prowadzone dochodzenie, barwni i przede wszystkim zauważalni. Nie ma w powieści postaci, która nie odgrywałaby w niej jakiejś roli. Bohaterów jest sporo i początkowo można odczuwać w związku z tym lekki chaos, jednak postaci są na tyle wyraziste, że każdego z łatwością rozpoznajemy i bez większego problemu rozróżniamy jednego od drugiego. Za portrety psychologiczne postaci ogromny plus dla autorki. Także za niesamowity klimat powieści. Duszny, klaustrofobiczny, brudny. Książka daje do myślenia, a to kolejna jej niewątpliwa zaleta.
"Długi zew" to bardzo dobry początek nowego cyklu. Fabuła książki jest przemyślana, rozbudowana i wypada bardzo wiarygodnie. Zagadka kryminalna poprowadzona została niezwykle starannie, drobiazgowo i inteligentnie. I chociaż przez mało dynamiczną akcję trochę się wlecze, prowadzi do bardzo sensownego finału. Książka jest dość obszerna, ale nie jest przegadana, a przykuwająca uwagę swoją niebanalnością warstwa obyczajowa dobrze komponuje się z całością. To klasyczny kryminał, w którym wszystko logicznie z siebie wynika. Napisanie czegoś takiego wymaga niewiarygodnej precyzji i uważam, że autorka sprostała zadaniu. "Długi zew" to bardzo dobra książka, którą serdecznie Wam polecam!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.