"Długi zew" Ann Cleeves
Matthew Venna tuż po pogrzebie ojca, któremu przyglądał się z oddali, raz na zawsze zamierza porzucić ewangelicką wspólnotę. Gdy już odwraca się, by wprowadzić zamiar w życie, otrzymuje nieoczekiwany telefon od współpracownika, który informuje go o odnalezieniu na niedalekiej plaży zwłok mężczyzny z wytatuowanym na ramieniu ptakiem...
"Długi zew" to powieść, która daje początek nowej serii kryminałów poczytnej angielskiej pisarki. Znana i ceniona dzięki cyklowi szetlandzkiemu Ann Cleeves powraca, by zaprezentować czytelnikom nową historię, rozpocząć nową serię z Matthew Venna w roli głównej. W tym miejscu chcę zaznaczyć, że nie znam wcześniej wydawanych w Polsce książek autorki, "Długi zew" był moim pierwszym i nieco nieudanym zetknięciem z prozą Cleeves.
Mimo że książka ta nie urzekła mnie tak, jak się tego spodziewałem, to ma wiele swoich mocnych stron, jak i elementów niespotykanych nigdzie indziej!
W "Długim zewie" czytelnikowi dane jest natknąć się na niepowtarzalny, zdumiewająco rzadki klimat, jaki stanowi równomierną otoczkę rozgrywających się na kartach książki wydarzeń. Autorka świetnie radzi sobie z oddziaływaniem na emocje, uczucia czy przemyślenia odbiorcy; sprawia, że czujemy się obco, zaniepokojenie tym, co ma nastąpić, lecz cały czas nie wiemy, co to może być, osnuwa nas surowa, cierpka, bezduszna i przyprawiająca o dreszcze atmosfera, jakiej nie spotkamy w żadnej innej książce. W uszach nieustannie rozbrzmiewa nam krzyk mew, szum morza i dmący wiatr. Od pierwszych stron czujemy nas sobie czyjeś spojrzenie, złowrogi wzrok, wsłuchujemy się w złowieszczą ciszę, owijamy jeszcze ciaśniej kocem i oczekujemy na rozwiązanie zagadki i dalszy rozwój wypadków...
Ann Cleeves świetnie poradziła sobie z namalowaniem kompletnych, intrygujących portretów psychologicznych głównych bohaterów, a także postaci pobocznych. Każdy skrywa swoje tajemnice, ma swoje grzechy, które próbuje ukrywać przed innymi, choć jest powszechnie wiadome, co jest czyją winą lub zasługą.
Autorka poprowadziła fabułę w kierunku, gdzie każdy może być podejrzanym, liczy się najmniejszy trop, a każda wskazówka jest na wagę złota. Mojej uwadze nie umknęło to, że intryga kryminalna, choć jak dla mnie mało porywająca, została doskonale zaaranżowana i poprowadzona; charakteryzuje się ona wyjątkową logiką, estetyką i detalicznością.
Akcja powieści rozwija się powoli, niezwykle leniwie. Moim zdaniem, Ann Cleeves niepotrzebnie rozciągnęła wiele aspektów, wątków. Niczemu nie służyły też nader długie opisy, które jedynie komplikowały lekturę i zmniejszały przyjemność z poznawania losów bohaterów występujących w tejże opowieści.
Od początku nie podobał mi się sam styl autorki, pomimo że nie mam nic do zarzucenia warsztatowi literackiemu, gdyż słownictwo jest przebogate i barwne, co wpływa na naszą wyobraźnię, to sam kunszt pisarski pozostawia wiele do życzenia. Uważam, że autorka momentami zupełnie bezsensownie "skakała" pomiędzy rodzajami narracji, raz była to pierwsza osoba, po chwili zmieniała się ona na trzecią, a kilka wersów pomiędzy były wspomnieniem z przeszłości.
Podsumowując, fanem Ann Cleeves po lekturze tej pozycji z pewnością nie zostałem, jednak nie skreślam całkowicie twórczości tej pisarki, ale cały czas mam nadzieję, że w kolejnym tomie z serii "Dwie rzeki", jaką zapoczątkował "Długi zew" właśnie, będzie miało swoje miejsce więcej zwrotów akcji.
⭐5/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału.