Wznowiony po latach reportaż opowiadający o rządach Czerwonych Khmerów w Kambodży, to byli chyba najbardziej krwawi komuniści w historii: w ciągu niecałych 4 lat swoich rządów, od kwietnia 1975r. do stycznia 1979r. wymordowali prawie 2mln ludzi z 7 milionowego narodu kambodżańskiego czyli ponad 25% ludności. Niebywałe... Domarańczyk był jednym z pierwszych dziennikarzy którzy przyjechali w 1979r. do Kambodży po zwycięstwie Wietnamczyków nad Czerwonymi Khmerami. Książka jest w głównej mierze świadectwem zbrodni dokonanych przez Khmerski reżim.
Reportaż literacko nie powala, napisany jest dosyć topornie, zwłaszcza jego część historyczna opisująca proces dojścia Czerwonych Khmerów do władzy, widać że pisany był w latach komuny, bo wykładnia ideologiczna jest jedynie słuszna: Amerykanie są be, a o ZSRR w ogóle się nie wspomina. Autor obarcza Amerykanów prawie wyłączną winą za rozpętanie wojny domowej w Kambodży i, w konsekwencji, za rządy Czerwonych Khmerów. W sumie nie musi to być takie dalekie od prawdy, zważywszy, że od dziesięcioleci Jankesi prowadzą azjatycką politykę z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Pewne fakty historyczne prostuje kompetentnie napisane posłowie prof. Ostaszewskiego.
Najważniejsze w książce Domarańczyka są relacje tych którzy przeżyli niewyobrażalny terror Czerwonych Khmerów. Wyłania się z tych opowieści obraz systemu, który doprowadził realny komunizm do pewnej granicy, dalej chyba już nie można dojść: Czerwoni Khmerzy zastosowali upiorną kombinację koncepcji Lenina i Mao, a skończyło się to wiadomo jak.
Głównymi elementami ideologii i praktyki Czerwonych Khmerów było: wypędzenie ludności z miast, przesiedlenie całego kraju i zniszczenie wszelkich więzi międzyludzkich, zlikwidowanie pieniędzy (tego też próbował Lenin, ale szybko się wycofał), zniesienie własności prywatnej, całkowita likwidacja religii i wymordowanie kapłanów, likwidacja szkolnictwa, przestrzeganie z żelazną konsekwencją (leninowskiej) zasady: kto nie pracuje ten nie je, zniszczenie i spalenie wszelkich książek, pozbawienie wszelkich praw i eksterminacja inteligencji i członków klas wyższych.
Zaś ci, co pozostali przy życiu zmuszeni byli do katorżniczej pracy na roli, bez dnia odpoczynku, od świtu do nocy. Czerwoni Khmerzy zrobili z całego kraju jeden wielki gułag. Nie wiadomo jak długo by to trwało, ale wdali się w wojnę z Wietnamem, którą szybko przegrali, i wtedy ich rządy się skończyły.
Brakuje mi w książce map czy zdjęć, ale to jest zdaje się (dziwna) zasada wydawnictwa Dowody na Istnienie, że nie publikuje żadnych map ani fotografii. Przy okazji szkoda, że nie wydano również książki Wiesława Górnickiego 'Bambusowa klepsydra'. Górnicki towarzyszył Domarańczykowi, i napisał równie wstrząsający reportaż z Kampuczy czytany przeze mnie wiele lat temu, obecnie nie do zdobycia.
Mimo tych zastrzeżeń, książka Domarańczyka to ważne świadectwo szaleństw i zbrodni realnego komunizmu.