W opisie to jedno zdanie prowokuje, by zajrzeć do książki: "Autor (...) przedstawia historię nagości oraz stosunku do niej w poszczególnych epokach i społeczeństwach świata, skupiając uwagę na trzech aspektach: religijnym, politycznym oraz kultury popularnej." Oczywiście jest o nagości w kontekście religijnym, bo przecież ta istnieje od początku dziejów ludzkich. Jest o nagości w politycznych rozgrywkach, a przede wszystkim w pop-kulturze. Ale żebym dostrzegła u Carr-Gomm'a omówienia zagadnienia na tle globalnym, z wyróżnionymi nacjami oraz w szerszym przekroju epok? Albo płytko czytam, albo za bardzo interesuje mnie temat od podszewki, jeśli chodzi o kurs historycznego odmalowania przed nami kontekstów nagości.
Dla mnie jest to publikacja mało wciągająca w temat, przynajmniej tak do połowy. Literatura dotycząca faktów, historii oraz ewolucji pewnych zjawisk - w tym konkretnym wypadku społecznych - to z mojego punktu najbardziej zajmujący gatunek. A jednak w przypadku "Historii nagości", w sumie niewielkiego opracowania, przyszło mi na początku w mękach przewracać kolejne strony.
Przedstawione tutaj elementy historyczne są zlepkiem okrojonych informacji dających złudzenie, że oto dotykany temat potraktowano przekrojowo. Owszem, znajdujemy przypisy bibliograficzne po każdym z sześciu rozdziałów, ale nawet one nie stanowią szerokiego wachlarza odniesień. Poza tym książka jest dla mnie chaosem. Poszczególne rozdziały nie są budowane na zasadzie kontynuacji w oparciu o jakikolwiek klucz. Spokojnie każdy z nich może stanowić odrębny artykuł. Zaczynamy od pogańskich kultur, inicjacji, sabatów i ludowej magii. Tu wiek XI, a za moment XIX. Odkrywamy kilka zdawkowych zdań o kulcie natury w nacjach europejskich i afrykańskich, aby zaraz przeskoczyć z z wieku XI do współczesności. Na systematykę zagadnień nie ma my tu co liczyć.
Jest nagość rozpatrywana z punktu różnych religii. Jest nagość jako wyraz naszej buntowniczej natury, czyli protesty, happeningi, akcje, wszystko co ma nieść jakieś społeczno-polityczne przesłanie. I zaraz pojawia się myśl, że o tym wszystkim mogliśmy czytać w minionych latach w internecie, zapewne niejednokrotnie zetknęliśmy się z tymi zdarzeniami w tv. Autor nie tyle zajął się analizą nagości na przestrzeni stuleci eksplorując początki, co trzymał się jej współczesnych obliczy. Obecnie mamy szeroko pojęty kult ciała, więc nie może dziwić, że nagość jest chętnej podejmowanym tematem rozważań. Jednak w przypadku książki Philipa Carr-Gomm'a nie są to pogłębione badania, a zebranie ogólnie dostępnych wiadomości w jednym miejscu. Od nurtu nudystów do ekshibicjonistów XIX wieku, gdzie już nie chodzi o tego, kto z ukrycia wyskakuje na nas z obnażonym ciałem, ale szeroko rozumianej postawy epatowania tym, co najintymniejsze, na zewnątrz. Dziś ekshibicjonizmowi podlega wszystko. Pozbyliśmy się wstydu, aż do granic, dając do zrozumienia, że wszystko jest na sprzedaż. Kwestia tylko za ile. To już nie licytacja próżności, ale zaprzedawania moralności. Według mnie, dopiero podejście do tematu w dwóch ostatnich rozdziałach broni tę książkę.