„(Nad)zwyczajni” to historia, która rozdziera serce, by potem je poskładać na nowo – może nie idealnie, ale prawdziwie. To książka o dwóch mężczyznach, którzy wbrew różnicom i lękom, próbują zbudować coś więcej niż tylko relację – próbują zbudować życie, w którym będą mogli być sobą.
Poznajemy Marcina – chłopaka z małej wsi pod Rzeszowem, który po maturze podejmuje decyzję, by opuścić rodzinny dom i spróbować sił w Warszawie, na wojskowej uczelni. Wyjazd to dla niego nie tylko edukacyjna ambicja, ale przede wszystkim ucieczka. Ucieczka od ojca, który nie akceptuje jego orientacji, od zaściankowej mentalności, od ciągłego udawania. W domu musiałby zapomnieć, kim naprawdę jest. W stolicy liczy na anonimowość i szansę na inne życie – choć nawet tam nie czuje się do końca bezpiecznie.
Wojskowe otoczenie nie sprzyja coming outowi. Marcin, mimo że marzy o bliskości, miłości, zwykłym szczęściu – o osobie, z którą obejrzy wieczorem serial, pójdzie za rękę przez miasto – wciąż pozostaje w cieniu. Udaje, unika, ukrywa. Każdy dzień to balansowanie między tym, kim jest, a kim musi udawać, żeby przetrwać.
I wtedy pojawia się Paweł.
Pełen życia, radosny, pewny siebie, zupełne przeciwieństwo Marcina. Przyszły ratownik medyczny, który mimo trudnych doświadczeń – traumy po zdradzie, ataków paniki, ogromnej odpowiedzialności za chorą babcię – nie zamyka się na świat. Nie ukrywa swojej orientacji, nie wstydzi się, nie przeprasza za siebie. Ma wsparcie w kochającej rodzinie, która daje mu siłę. I właśnie to wsparcie – którego Marcinowi tak dramatycznie brakuje – jest jednym z najważniejszych punktów tej historii.
Między nimi iskrzy od początku. Chemia, emocje, przyciąganie – wszystko pojawia się naturalnie, bez wymuszenia, ale też nie bez przeszkód. Bo jak zbudować związek, gdy jedno z nich nadal nie może być sobą? Gdy musi ukrywać uczucia, gdy strach o własną karierę i o reakcje otoczenia bierze górę nad potrzebą bliskości?
To, co czyni tę książkę wyjątkową, to nie tylko relacja Marcina i Pawła, ale sposób, w jaki Barbara Paszkowska pokazuje realność ich doświadczeń. To nie lukrowana opowieść o „love is love”, ale historia ludzi, którzy wciąż – w XXI wieku – muszą walczyć o prawo do bycia sobą. O prawo do miłości.
Autorka dotyka też wielu innych ważnych tematów:
– Jak wielką siłę daje wsparcie rodziny – i jak bolesna potrafi być jego nieobecność.
– Jak wciąż trudno być otwartym w środowiskach takich jak wojsko, gdzie „męskość” ma ściśle określoną definicję.
– Jak wielką wartość ma prawdziwa przyjaźń, która potrafi przyjść z najmniej spodziewanej strony.
– Jak trzeba w życiu wybierać – czy chce się żyć dla innych, czy dla siebie i z kimś, kogo się kocha.
Forma książki również zasługuje na wyróżnienie. Historia opowiedziana jest z dwóch perspektyw, ale fragmenty Pawła przybierają formę pamiętnika – to zabieg niezwykle intymny, dodający głębi jego emocjom. Mamy wrażenie, że naprawdę czytamy jego myśli, że ktoś pozwala nam zajrzeć w najbardziej skryte zakamarki duszy. To coś nowego, oryginalnego – i bardzo poruszającego.
„(Nad)zwyczajni” to książka o tym, że miłość nie potrzebuje wielkich gestów, tylko odwagi.
Że najtrudniejsze pytanie, jakie można sobie zadać, to: czy jestem gotów postawić siebie na pierwszym miejscu?
I że zwyczajność – ta codzienna, cicha, niepozorna – może być największym cudem.
To nie tylko opowieść o związku dwóch mężczyzn. To opowieść o nas wszystkich – o naszych lękach, tęsknotach i nadziejach. O wyborach, które kształtują całe życie. I o tym, że czasem trzeba porzucić wszystko, co „wypada”, by odnaleźć siebie.
Polecam tę książkę całym sercem. Dla tych, którzy chcą poczuć. Dla tych, którzy chcą zrozumieć.
I dla tych, którzy nadal się boją – żeby wiedzieli, że nie są sami.