W niewielkiej sudeckiej miejscowości dochodzi do szokującej zbrodni. Wezwany na miejsce komisarz Emil Orłowiec po raz pierwszy spotyka się z tak okrutnym morderstwem. Ofiarą jest myśliwy, a nieopodal ciała zabójca namalował krzyż. Niebawem dochodzi do serii niewytłumaczalnych zdarzeń : coś atakuje zwierzęta gospodarskie, a w lesie odnaleziona zostaje ludzka dłoń. Czy w okolicy grasuje seryjny morderca? A może do Wilków wkroczyła Bestia?
Mała wioska gdzieś w okolicy Kłodzka, mrożąca krew w żyłach legenda i morderstwo, które poraża brutalnością – Grzegorz Wielgus zabiera nas do Wilków – miejsca, które kryje szereg tajemnic. Pozornie to spokojna miejscowość, jednakże pod powierzchnią pozorów kryją się sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jest mrocznie, tajemniczo. Bardzo interesującym zabiegiem jest wplecenie w tę opowieść legendy o Bestii, która nawiedziła te tereny przed trzystu laty. W kryminale jest już coraz trudniej nakreślić intrygującą zagadkę, stworzyć charakterystycznego bohatera i utrzymać poziom opowieści. Grzegorz Wielgus poradził sobie bardzo dobrze. Orłowiec to osobnik z cyklu tych, którzy budzić mogą mieszane uczucia, ale nie doprowadza czytelnika do szewskiej pasji. Dobrze napisana postać. Mimo tego, iż literackich śledczych, mniej lub bardziej udanych, mamy już na pęczki, to warto dać sobie szansę poznania Orłowca. Być może nie stanie się ulubionym bohateram, ale zapadnie w pamięć. Portret małej miejscowości to także coraz częściej wykorzystywany przez autorów motyw. Można coś zrobić lepiej lub gorzej – Wielgus robi lepiej. Na uwagę zasługuje język, którym posługuje się pisarz. Powinno być czymś oczywistym to, że literatura, także ta popularna, pisana jest językiem ładnym, nasyconym, z dużą dbalością o słowo, ale tak nie jest. Zdecydowana większość dostępnej na rynku literatury kryminalnej napisana jest na żenująco niskim poziomie. Tymczasem tutaj spotykamy się z tym, co winno być standardem, a jest tak dużą rzadkością, czyli staranną polszczyzną i pięknym operowaniem słowem. Bardzo miło czyta się tak napisaną powieść. Grzegorz Wielgus stawia na jakość. Świetnie prowadzi narrację, dostrzega detale, dobrze wykorzystuje środki stylistyczne. „Wilki” to konkretny kryminał, który naprawdę może się podobać. Nie brakuje mu jednak słabszych stron. O ile postać komisarza uważam za bardzo ciekawą, tak pozostali bohaterowie są zupełnie bezbarwni. Łatwo mylić ich personalia i rolę w fabule, ponieważ są nijacy, zlewają się ze sobą. Dostrzegam zaangażowanie i pracę włożoną w tę powieść i tym bardziej trudno zrozumieć mi to, że nie trzyma ona równego poziomu. Zaczyna się bardzo dobrze, ciekawie rozwija, a następnie przychodzi spadek. Jest to zarówno obniżenie napięcia jak i ogólnej jakości książki. W drugiej części staje się ona nieco rozwlekła, akcja zaczyna mocno zwalniać, pojawiają się wątki, które mogłyby zostać pominięte. Grzegorz Wielgus prowadzi nas do finału, który znowu, bardzo znacząco, podnosi poziom. Jest to jedno z nalepszych zakończeń jakie czytałam i pełna jestem podziwu za odwagę autora.
Wilki kochają noc. Nocą strach nabiera nowego wymiaru. Noc prowokuje śmierć. Nocą wilki wyruszają na łowy. Niesztampowa, zaskakująca i wielowarstowa powieść. „Wilki” mogą oczarować i skraść kilka godzin życia. To nie będą godziny stracone. Grzegorz Wielgus napisał naprawdę solidny kryminał, taki, któremu tridno jest czegokolwiek odmówić. Bardzo gęsta aura przebija z kart tej powieści. Psarz doskonale radzi sobie z tworzeniem uczucia niepokoju. Dodatkowym atutem jest to, że posługuje się piórem tak, że dostarcza odbiorcom radości płynącej z lektury. Są słabsze chwile, są drobne mankamenty, ale w ogólnym rozrachunku jest to powieść bardzo dobra. Wyróżnia się tyloma pozytywnymi cechami, że te kilka drobiazgów, które działają na minus można autorowi wybaczyć. Warto poznać mieszkańców Wilków i ich grzechy. Być może noc będzie ku temu najlepszą porą. Diabeł gorąco poleca.