Nazwisko Krzysztofa Spadło nie jest mi obce. Choć sama nie przeczytałam debiutanckiego zbioru opowiadań "Marzyciele i pokutnicy", to na bieżąco śledziłam jej recenzje pojawiające się w świecie blogosfery. Muszę przyznać, że pozytywne opinie wpłynęły na podjęcie przeze mnie wyzwania ogłoszonego przez Alison i samego autora. Tak oto otrzymałam plik z powieścią "Skazaniec. Na pohybel całemu światu", który pochłonął moją uwagę oraz wyłączył z życia codziennego i towarzyskiego na całe dwa dni.
Stefan Żabikowski u schyłku swojego życia, postanawia rozliczyć się z losem i dokonać rozrachunku z przeszłością. Wspomina jak to w wieku 22 lat trafił do Centralnego Więzienia we Wronkach z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności. Na miejscu musiał oswoić się nie tylko z nową rzeczywistością ale nauczyć się hierarchii panującej w zakładzie, kodeksu współżycia ze strażnikami oraz z innymi osadzonymi ale jednocześnie pozostać sobą i być wiernym własnym zasadom.
Więzienie jest specyficznym miejscem gdzie człowiek styka się z własną duszą, sumieniem twarzą w twarz. Nie może już karmić się kłamstwami, musi z odwagą spojrzeć na swoje doświadczenia, zachowania i przewinienia. Samotność, odrętwienie, brak kontaktu z bliskimi, zupełna obcość i nierealność miejsca uczy z pokorą patrzeć na każdy kolejny dzień. Brak nadziei, żałość, bunt, cierpienie, które jest powszednie w więziennych murach, łamie albo buduje charakter i postawę, daje szansę na poprawę albo kładzie kres wszystkiemu.
Żeby przetrwać w więzieniu trzeba bacznie obserwować swoje otoczenie. Szybko wyłoni się zarys schematów, zależności, układów i najważniejsze hierarchii pośród strażników i osadzonych. Wtedy można skupić się na gromadzeniu sojuszników i przyjaciół bo: "Dobre układy to w więzieniu bardzo cenny nabytek." Nie tylko chronią życie ale ułatwiają je na tyle, by stało się bardziej znośne.
Na przykładzie bohaterów "Skazańca. Na pohybel całemu światu" możemy obserwować jak chore, niespełnione, przerośnięte ambicje rządzą zachowaniem inteligentnego mężczyzny na stanowisku: "tacy ludzie balansują na cienkiej linie zawieszonej pomiędzy skrajnymi emocjami." To w takich sytuacjach rodzi się chęć odwetu, zadania cierpienia i kreowania pomysłów na granicy przestępstwa.
Możemy dostrzec również powszechne wykorzystywanie władzy i traktowanie więźniów jak prywatną darmową siłę roboczą. Rozumiem, jasne strażnik nie powinien i nie może bratać się z osadzonymi ale są jakieś granice i zasady, kodeks postępowania. Przekupność, demoralizacja w szeregach "klawiszy" to prosta droga do zatracenia odruchów człowieczeństwa na każdym poziomie.
Stefan Żabikowski jak sam przyznaje, był pogodnym młodzieńcem, otwartym na ludzi, bezpośrednim w kontaktach, szczerym i ufnym. Wyrok i więzienie we Wronkach diametralnie go zmieniły. Stał się zaszczutym, ostrożnym, małomównym, skrytym, podejrzliwym człowiekiem podszytym lękiem, strachem, obawą o to, co przyniesie kolejny dzień. W tekście ani razu nie jest jasno powiedziane za jakie przestępstwo został skazany Stefan, ale jak mawiał Ojczulek: "za każdym wyrokiem dożywocia czai się śmierć". Mimo wszystko jest to człowiek, którego da się lubić, i któremu kibicuje się w jego rozterkach i boksowaniu się z życiem. Choć wie, ze nie ma żadnych perspektyw, żadnej nadziei na wyjście na wolność, stara się wypełnić czas pożyteczną pracą, w której się spełnia i która staje się jego pasją i oazą, w której czuje się wolny. Jego profesja- stolarstwo daje mu możliwość wynegocjowania znośniejszych warunków bycia, daje mu profit w postaci papierosów, które są walutą we wronieckim więzieniu. Dzięki temu może więcej. Jednak czy przyniesie mu to, czego oczekuje?
Oprócz doskonale ukształtowanej sylwetki Stefana książka obfituje w charakterystyczne osobowości: Suchy, Ojczulek, Góral, Hrabia, Franek, Kazik, Boyko...Krzysztof Spadło postarał się o szeroki przekrój więźniów. Poznamy skazańców dobrze zakorzenionych w strukturach więziennych, takich którzy oczekują na wyrok śmierci bądź tych co w odczuciu czytelnika zostali osądzeni zbyt surowo. Stałą, rutynową codzienność więźniów przerywają incydenty smutne, pobudzające rozgoryczenie. Nie każdy z osadzonych potrafi poradzić sobie z własnymi emocjami i z życiem upływającym za murami więzienia. Nie każdy pozostaje człowiekiem: "Doskonale wiem, do jakich granic może posunąć się istota rodzaju ludzkiego. Znam świat wybrukowany zepsuciem i zwyrodnieniem, gdzie koszmar jest normalnością, a śmierć – krótkim i gorzkim westchnieniem."
Krzysztof Spadło doskonale opracował tło historyczne "Skazańca". Akcja powieści rozgrywa się na początku lat dwudziestych XX wieku. Razem z bohaterami książki jesteśmy świadkami ważnych bądź przełomowych wydarzeń dla naszego kraju: napad na Cytadelę Warszawską, wspomnienie zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza czy narodziny polskiej waluty- złotego polskiego. Do więźniów docierały także strzępki wiadomości ze świata, chociażby użycie gazu podczas egzekucji w amerykańskim więzieniu...
Ten historyczny research dodaje powieści autentyzmu i wiarygodności- kto wie, może istniał taki Stefan we wronieńskim więzieniu...
"Skazaniec. Na pohybel całemu światu" swoją emocjonalnością poruszył wrażliwe struny mojego serca, doskonałym zastosowaniem języka polskiego połechtał literacką duszę, niesprawiedliwością pobudził solidarność a brutalnością obudził wściekłość.
Krzysztof Spadło doskonale połączył w jedno powieść obyczajową, historyczną, elementy pamiętnika i pozwolił wejść w iście męski świat rządzony silną ręką, niespełnionymi ambicjami, odrzuconą miłością, poszukiwaniem pasji i umiejętnością brania życia z jego wszystkimi wadami i zaletami.
Nie przypuszczałam, że książka o więziennej tematyce tak mnie pochłonie, wciągnie i nie pozwoli odejść przed przeczytaniem ostatniego słowa. Poza tym gratuluję autorowi pomysłu na zakończenie pierwszego tomu. Oczekiwanie na kontynuację będzie nieznośnie długie :)