"Musicie wiedzieć, że każda cela to miejsce kaźni, gdzie czas znęca się nad człowiekiem. Jesteś tylko ty, twoje myśli i czas płynący w zwolnionym tempie. Sunie leniwie i pastwi się nad tobą, zagląda ci w umysł, budzi wspomnienia, zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi".
Dwadzieścia dwa lata to wiek, w którym dopiero zaczyna się dorosłe życie. Jednak dla niektórych ludzi czasami w tym właśnie wieku, życie wkracza bezpowrotnie na zupełnie inną drogę – więzienne tory, w której wyrok dożywocia determinuje wszystkie plany i marzenia. Skazanemu pozostaje więc wyłącznie jedno wyjście – dostosować się do regulaminów i niepisanych nigdzie więziennych zasad tak, by najzwyczajniej w świecie przetrwać. Przetrwanie bowiem to wówczas główny cel takiej egzystencji.
Krzysztof Spadło to jak mówi sam o sobie: "łowca wrażeń i kolekcjoner miłych wspomnień, któremu pisanie sprawia frajdę". Autor zadebiutował zbiorem opowiadań zatytułowanym "Marzyciele i pokutnicy". Jest jedynym pisarzem, który wydał w Polsce jednocześnie książkę papierową, audiobooka, różnorodne e-wydania, oraz film krótkometrażowy promujący "Skazańca".
Początek lat dwudziestych XX wieku. Do Centralnego Więzienia we Wronkach trafia z wyrokiem dożywocia dwudziestodwuletni analfabeta Stefan Żabikowski. Bohater, nazywany przez więziennych kolegów Ropuchem, bardzo szybko zostaje zmuszony do zaakceptowania więziennej rzeczywistości, która kieruje się własnymi zasadami. Stefan poznaje różne charaktery więźniów i osób kierujących placówką. Tłem jego szkoły życia są przemiany polityczne i społeczne w kraju. "Skazaniec" jest pierwszym tomem serii, która w zamierzeniu autora ma toczyć się przez długie dziesięciolecia.
Lektura "Skazańca" sprowadziła moją osobę do roli skazanej na tę książkę. Od pierwszej strony bowiem zostałam przeniesiona w zupełnie inne czasy – fabuła wykreowana przez autora przykuła moją uwagę, niczym więzienne kajdany. Historia Stefana Żabikowskiego, który w tak młodym wieku praktycznie pożegnał się z normalnym życiem to historia dwupłaszczyznowa – ukazująca losy postaci tragicznej, jaką w mojej opinii jest bohater, ale także ukazująca nieznane przeciętnemu czytelnikowi kulisy polskiego więziennictwa sprzed niemalże stu lat. Obydwie płaszczyzny przenikają wzajemnie między sobą, tworząc bardzo interesujący kolaż – od którego nie można łatwo odwrócić uwagi.
Trafionym zabiegiem było zastosowanie przez autora pierwszoosobowej narracji, dzięki której już na początku zostajemy uprzedzeni, że narratorem jest Ropuch, który opowiada dzieje swojego życia będąc najprawdopodobniej już człowiekiem w podeszłym wieku. Jego opowieść pokazuje ewolucję młodego więźnia, który nauczony małymi sukcesami i porażkami – stara się przetrwać. Postać Stefana pokazuje w pełnej krasie, że wola życia i instynkt samozachowawczy potrafią naprawdę wiele. Warstwa psychologiczna jest mocno rozbudowana, dzięki czemu czytelnik ma okazję przyjrzeć się bliżej pojęciu dostosowywania się do nowej rzeczywistości i występującemu przy tym dramatyzmowi. Krzysztof Spadło wplata również umiejętnie kilka razy w fabułę swojej książki odniesienia do dalszej przyszłości bohatera, które – co trzeba przyznać – niezwykle intrygują i pozostawiają czytelnika z uczuciem niedosytu i wieloma pytaniami. Mistrzowskim posunięciem jest natomiast nie wyjawienie czynu, za jaki Żabikowski otrzymał dożywotni wyrok. Autor jedynie podsuwa wskazówkę, iż to najprawdopodobniej pozbawienie kogoś życia. Muszę przyznać, że czekałam do ostatniej strony na rozwiązanie tej tajemnicy i nie doczekałam się, a w mojej głowie do dzisiaj pojawiają się różnorodne scenariusze. To niezwykle skuteczny zabieg, który z pewnością zmusi każdego czytelnika do przeczytania kolejnego tomu serii.
"Skazaniec" to również oprócz tragizmu więźniów, ukazanie realiów więziennictwa z początków XX wieku. Więziennictwa, które ze współczesnym ma niewiele wspólnego. O pewnych detalach na pewno nie dowiecie się z lekcji historii w szkole. Krzysztof Spadło bowiem w mocno realistyczny sposób oddał klimat takiej placówki z tamtych lat. Do tego wszystkiego zaznaczył historyczne wydarzenia, takie jak pierwsze wybory prezydenckie po wojnie, czy echa władzy Piłsudskiego. To jedynie tło, ale tło które buduje całą fabułę, nadając jej wymiar dokumentu historycznego. Czasami miałam wręcz wrażenie, że Ropuch i jego więzienni koledzy, czyli cała plejada nietuzinkowych bohaterów – Ojczulek, Hrabia, Franek, Kazik czy Suchy – istnieli naprawdę.
Trudno było nie słyszeć o tej książce, jeśli co chwila napotykałam w internecie jej entuzjastyczne recenzje. I powiem Wam, że cieszę się, iż dopiero po tak długim czasie zdecydowałam się sięgnąć po historię Ropucha. Zapytacie dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta – nie będę musiała czekać aż tak długo na kolejny tom w porównaniu z czytelnikami, którzy przeczytali pierwszą część znacznie wcześniej ode mnie. Trudno być bowiem cierpliwym w przypadku, gdy Krzysztof Spadło pozostawił nas z wieloma pytaniami bez odpowiedzi - a to przecież tortura na nasze czytelnicze umysły. Panie Krzysztofie, czekamy na kolejną część – bardzo niecierpliwie.