"Noc przyszła cicho, zagarniając pod swoją czarną pelerynę ostatnie siwe pasma zmierzchu"... i razem z taką właśnie nocą po raz kolejny przeniosłam się do niewielkiego miasteczka u podnóży Sudetów, gdzie czekali na mnie dobrze znani i lubiani bohaterowie. To oni sprawili, że kolejny tomik poświęcony Malowniczemu i zatytułowany "Bo nadal cię kocham" w przepiękny sposób wprowadza nas, czytelników, w atmosferę przedświątecznych przygotowań. Jednakże szykowanie się na Boże Narodzenie to nie tylko przygotowywanie potraw, ozdabianie domów, pakowanie prezentów i wyczekiwanie pierwszej gwiazdki, ale również pokora, godzenie się z tym, co nas spotkało, wybaczanie innym, ale także samemu sobie. Bo święta to magiczny czas cudów, wiary, nadziei i miłości.
Leontyna Majewska to prawdziwa dobra dusza Malowniczego. Mimo sędziwego już wieku nikt nie nazwałby jej staruszką. Wciąż młoda duchem, życzliwa ludziom i pielęgnująca przedwojenną tradycję z pasją prowadzi swój Kuferek, czyli sklepik z osobliwymi, wiekowymi sprzętami. Są wśród nich prawdziwe antyki, ale też zwyczajne przedmioty użytkowe z dawnych lat, które dawno powinny odejść na zasłużoną emeryturę. Leontyna od bardzo długiego już czasu ofiarowuje im nowe życie szukając odpowiednich nabywców. Jednakże tej jesieni bohaterkę ogarnia prawdziwa niemoc, sklepik stoi zaniedbany, wręcz opuszczony, a kobieta popada w obojętność i melancholię. A to wszystko za sprawą pewnego listu w błękitnej kopercie, który burzy spokój i zmusza do rozliczenia się z przeszłością. Niespodziewane odnalezienie Ewy - przyjaciółki z dziecinnych lat daje bohaterce siłę i odwagę do działania, tym bardziej, że zbliżają się święta - czas nadziei i pojednania. Czy młodzieńcze uczucie może przetrwać z górą siedemdziesiąt lat?...
Uwielbiam Malownicze, jego klimat, magię i niesamowitych bohaterów, którzy są wizytówką tego jedynego w swoim rodzaju miasteczka. Tym razem to Leontyna zaprasza nas do swojego tajemniczego świata, odkrywa kolejny fragment wojennej przeszłości, która przed laty była jej udziałem i nakłania do refleksji nad istotą życia. Wrażliwa i serdeczna, przez długie lata boryka się ze swoją samotnością, tęsknotą i wspomnieniami, chociaż otacza ją wielu życzliwych ludzi. Mimo, że jest to kobieta "starej daty", niepokorna i z charakterem, mogłaby być naszą babcią lub prababcią, to możemy w niej odnaleźć wiele własnych cech, a jej zmagania z przeszłością są dla nas wskazówką do tego, aby nigdy nie rezygnować z siebie i własnego szczęścia. Jeśli my się o nie nie zatroszczymy, to nikt za nas tego nie uczyni. W Malowniczem odwiedzamy też Madeleine, która nadal prowadzi swoją księgarnię. Jej rodzina to już nie tylko Michał, Ania, Marcysia i Franio, ale także mała, "charakterna" Zofia Marianna, która na swój niemowlęcy sposób potrafi podporządkować sobie wszystkich domowników.
Magdalena Kordel jest dla mnie prawdziwą czarodziejką. Jej powieści niosą radość, dobro i nadzieję, a stworzona na potrzeby powieści fikcyjna rzeczywistość bardzo szybko staje się dla nas miejscem idealnym i fascynującym, do którego chcemy wracać po wielokroć. Bardzo podoba mi się łączenie planów powieściowych różnych cykli poprzez ich bohaterów. Majka z Uroczyska, albo jej córka Marysia zawsze przewija się gdzieś w tle, a teraz dołączyli do Malowniczego również bohaterowie Miasteczka. W ten sposób wszyscy znani i lubiani stają się jedną wielką rodziną, a my możemy ich wszystkich odwiedzić w tym świątecznym czasie. Tak sobie myślę, że połączenie "Córki wiatrów" z Malowniczem i Miasteczkiem na przykład za sprawą przodków pomylonej Agaty to byłoby dopiero wyzwanie. Ale ten pomysł zostawiam już pod rozwagę mojej ulubionej autorce, która zapewne jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Jeśli szukacie klimatycznej świątecznej opowieści pełnej ciepła, dystansu i humoru, z której można wynieść coś dla siebie, to powieść Magdaleny Kordel "Bo nadal cię kocham" musicie przeczytać.